C

6.2K 400 141
                                    

*Powracam z rozdziałem i wyzwaniem dla was. Uda nam się dobić 20 gwiazdek i 20 komentarzy? Liczę na was x*

Louis wziął duży gryz jagodowej muffinki, nucąc pod nosem piosenkę, której ostatnio słuchał, zachwycając się każdym kawałkiem ciasteczka. Miał zamknięte oczy, otworzył je dopiero gdy skończył konsumować jedzenie. Czuł ciepło przepływające jego ciało, był szczęśliwy, a to uczucie było tak zapomniane przez niego, nie przypominał sobie nawet co to jest szczęście.

Nie mógł nic na to poradzić, ale z jego ust wydał się cichutki chichot, więc szybko zakrył swoją buzie. Nie potrafił zapomnieć co stało się przed chwilą, mając nadal w głowie zielone tęczówki mężczyzny. W końcu postanowił przejść się po małym miasteczku i sklepach w nim, aby rozejrzeć się za czym, aby odpłacić się nieznajomemu, jeśli kiedykolwiek go jeszcze spotka. Niepewnym krokiem przeszedł obok sklepu z zabawkami i głośno wciągnął powietrze, patrząc na wystawę z zachwytem. Chciał każdą rzecz z tego miejsca, ale miał limit pieniężny, tak dokładnie zostało mu 15 dolarów, więc zaczął w duchu żałować, że wydał aż 5 dolarów na babeczkę.

Powoli wszedł do środka, rozglądając się po niezwykle kolorowym salonie, szukając tańszych zabawek. W końcu znalazł pastelowego, różowego króliczka z dziecięcymi niebieskimi (Baby blue) guziczkami na oczy i uszami dłuższymi niż on sam, ale mimo to Louis już go kochał. Spojrzał na cenę i głośno pisnął, widząc, że pluszak kosztuje tylko 5 dolarów.

Koniec końców szatyn wyszedł ze sklepu z nowo kupioną przytulanką, uśmiechając się dumnie. Uznał szczerze, że był to najlepszy dzień w jego życiu. Szedł powoli ulicą, mocno dociskając maskotkę do swojej klatki piersiowej. Nie był świadomy gdzie w tamtym momencie zmierzał, ale ocknął się, widząc przed oczyma znajomy napis z pogrubionych srebrnych liter "Styles Science Academy". Niebieskooki zmarszczył brwi, myśląc 'Styles? Czy to nie przypadkiem pan, którego spotkałem w kawiarni?'. Jego oczy się rozszerzyły, tak to był on! Przygryzł wagę, zdając sobie sprawę, że mężczyzna musiał być piekielnie bogaty, bo cały ten budynek należał do niego.

Chłopak wypuścił z siebie lekkie westchnienie i pisnął, nie wiedząc tak naprawdę co sprawiło, że był tak podekscytowany możliwością spotkania Harry'ego Stylesa ponownie, ale skoro on sprawił mu przyjemność, młodszy miał zamiar się odwdzięczyć.

Louis pobiegł do ogromnego budynku i wstrzymał oddech, kiedy drzwi otworzyły się przed nim automatycznie, wprost zapraszając chłopaka do środka. Jego błękitne oczy zeskanowały pomieszczenie, w którym się znajdował. Wnętrze było białe ze szklaną podłogą, właściwie to większość obiektu była ze szkła, więc gdy Tomlinson spojrzał w górę mógł ujrzeć wiele pięter, schodów i wind.

Mocniej przytulił króliczka, przechadzając się po nieznanym dla niego miejscu.

"Przepraszam madame" brunet odwrócił się, gdy usłyszał chrapliwy głos. Domyślił się, że ten ktoś zwracał się do niego, bo akademia była praktycznie pusta.

Mężczyzna, który go wołał okazał się nie tym, którego młodszy szukał. Zamiast niego zobaczył pana w koszuli podobnej do tej Harry'ego, ale jego legitymacja nie była widoczna dla Louisa.

"Dlaczego nie jesteś na zajęcia, młoda damo?"zaczął mówić surowym głosem z nutką postrachu, więc malec nie miał zamiaru poprawiać błędu starszego, co do jego płci. "Nie masz przy sobie odpowiedniego ubioru, identyfikatora... czy ty w ogóle należysz do tej uczelni?" warga chłopaka zadrżała, a on znów stał się wyjątkowo nieśmiały i najchętniej by stąd uciekł.Mocniej ścisnął królika, gorączkowo kręcąc głową.

"Więc szukasz tu kogoś?' podniósł swój głos wyżej, wydając się bardziej zdenerwowanym. Nastolatek zastanowił się przez chwile, po chwili odpowiadając cichym "tak".

"Więc pójdź do administracji, choć pokaże Ci gdzie jest i powiesz im kogo szukasz" Louis pokiwał głową, idąc posłusznie za pracownikiem, podziwiając budynek od środka. Zatrzymali się przed ich celem, więc kasztanowowłosy po cichu wszedł do biura. Kiedy przekroczył próg drzwi, przed nim stanęła bardzo piękna kobieta.

"Cześć, jestem Laura Santiago, jak mogę Ci pomóc?" uśmiechnęła się promienie, przestępując z nogi na nogę.

Młodzieniec zamrugał szybko, drapiąc się po karku zestresowany, łapiąc kontakt wzrokowy z dziewczyną przed nim. " Jestttem tu, żeby zozozozbaczyć Harry'ego Stylllesa" wydukał przerażony, bo prawie nigdy nie rozmawiał z nieznajomymi, bo bardzo go to frustrowało.

Blondynka zmarszczyła brwi "Przepraszam kochanie, pan Styles ma teraz zajęcia. Nie planował zobaczyć się z nikim dzisiaj" mały chłopczyk wzruszył ramionami smutno, gdy zrozumiał treść jej wypowiedzi. Zaczął zawstydzony rozglądać się po dużym pokoju w kremowych kolorach, nie wiedząc na czym skupić wzrok. Złapał się myśląc o Harry'm, na co ukarał się w myślach. Harry nie chciał się z nikim widzieć, więc po co tu przyszedł. Nieświadomie usiadł przy ścianie i zaczął cicho płakać, dając swobodę łzom, spływających po jego policzkach. Mimo wszystko Louis postanowił poczekać na wybranka.


====

Niesprawdzone i wesołych świąt!

20 gwiazdek + 20 komentarzy = nowy rozdział już jutro

Hey there little one || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz