Krucjaty [ŚREDNIOWIECZE CZ. I]

381 66 25
                                    

Ach, średniowiecze. Ta trwająca około dziesięć wieków epoka często jest postrzegana jako nudna, pełna brudu, zacofania i ciemnoty (zazwyczaj dzięki jakże wspaniałym nauczycielom w szkołach). Nie mogę pozwolić na takie krzywdzenie mojej ukochanej epoki, więc pozwólcie mi opowiedzieć o niej co nieco.

Zanim przejdę do głównego tematu, parę słów o datowaniu. Na początek średniowiecza najczęściej wskazuje się 476, czyli rok upadku Rzymu na zachodzie. Niektórzy jednak za ważniejszą datę uznają np. 395 r. (śmierć Teodozjusza Wielkiego, który podzielił Cesarstwo Rzymskie na wschodnie i zachodnie), 529 r. (zamknięcie Akademii Platońskiej), czy nawet 622 r. (początek islamu). Co do końca, najpopularniejszy jest oczywiście rok 1492 (odkrycie Ameryki przez Kolumba), ale pojawiają się jeszcze np. 1453 r. (zdobycie Konstantynopola przez Turków), 1517 r. (wystąpienie Marcina Lutra, dające początek reformacji) lub nawet 1534 r. (wydanie „O obrotach ciał niebieskich" naszego rodzimego Kopernika).

Koniec tych suchych faktów. Przejdźmy do czegoś przyjemniejszego, czyli zniszczeń, gwałtów i mordów w imię wiary. Zapraszam na podróż do popapranego świata krucjat.

Zaczęło się w Clermont w 1095 roku. Chociaż w zasadzie trzeba tu napisać coś o muzułmanach, którzy na początku XI wieku trochę nie umieli się dogadać. Dwa kalifaty (bagdadzki i kairski) zaczęły walczyć ze sobą o prym coraz gwałtowniej, a do działań potrzebowali coraz więcej ludzi. W pewnym momencie zaczęli sprowadzać Turków, na których czele stał ród Seldżuków (dlatego nazywa się ich seldżuckimi). Chłopaki chciały więcej i więcej ziem, aż zagrozili samemu Bizancjum. W 1071 roku pod Manzikertem spuścili Bizantyjczykom taki łomot, że z rozmachu zajęli też większość tamtych ziem.

Po paru latach chrześcijanie w końcu wnerwili się, że kolebka ich wiary jest w rękach w sumie największych wrogów od tych kilkudziesięciu lat. Bo wiecie, chcecie iść na pielgrzymkę, a tu łups, walną Wam podatek. I jeszcze nie macie gwarancji bezpiecznego powrotu, o dobrym noclegu nie wspominając. Oprócz tego, nie ukrywajmy, niektórzy zobaczyli w wyprawach do Jerozolimy szansę na niezłą kasę i postanowili z tego skorzystać. I tak papież Urban II ogłosił, że miasto trzeba odbić. I może odzew nie byłby jakiś ogromny, gdyby nie jeden szczegół – Urban obiecał każdemu, kto weźmie udział w wyprawie, odpuszczenie wszystkich, nawet najgorszych zbrodni. Dodatkowo goście od pijaru odwalili świetną robotę przy rozgłaszaniu, że muzułmanie to tak naprawdę potwory, a nie ludzie, także na luzie można ich tępić. I wtedy gdzieś tam zaczęli wyglądać Piotr Eremita razem z kumplem Walterem bez Mienia, którzy zatarli swoje uwalone od krwi rączki i zaczęli zbierać ekipę. Ło jeny, kogo tam nie było. Mordercy, gwałciciele, oszuści, złodzieje (chociaż zwykli ludzie też byli) – wszyscy mieli nadzieję na odzyskanie Jerozolimy, a co za tym idzie, zbawienie. Całe szczęście na nadziejach się skończyło, bo Turcy (a częściowo wcześniej Węgrzy), mający kompletnie dość tej hałastry, wybili ich w pień. W wyniku takiego obrotu spraw postanowiono, że może lepiej wysłać kogoś, kto zna się na walce trochę lepiej, no i potrafi się przy tym zachować. Tak zebrała się naprawdę wyborna ekipa, w której znalazły się takie gwiazdy ówczesnego świata jak Robert z Normandii czy Boemund z Tarentu. Boemund swoją drogą to był niezły koks, bo z niewielkim oddziałem zdobył całą Antiochię (ponoć sam rzucił się na wartowników, po czym zdobył mury miejskie – ci kronikarze to mieli fantazję), a ponadto niezłe ciacho. Kronikarka Anna Komnena, córka cesarza Aleksego, jak o wszystkich krzyżowcach pisała, że to barbarzyńcy i obdartusy, tak Boemund to w sumie aż takim obdartusem nie był i wyglądał nawet spoko. A te jego błękitne oczy... Ale wracając do samej krucjaty – Jerozolimę po długim oblężeniu zdobyto, praktycznie caluteńką ludność wybito (przyjemniaczki z tych krzyżowców), a główny dowódca szturmu, Gotfryd z Bouillon, zrzekł się tytułu władcy i został Obrońcą Grobu Pańskiego. Jego brat Baldwin już takich oporów nie miał i został pierwszym królem utworzonego Królestwa Jerozolimskiego.

Za historię!  ☇ zawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz