Rozdział 1

54 10 2
                                    

Piiiiip. Piiiiip.
Zrywam się szybko z łóżka jak każdego poranka. Patrzę na budzik, którego drzemkę podświadomie nacisnęłam już z 4 razy. Wyświetlacz pokazuje 7:25.
Szybko zbieram się z łóżka, ubieram duży szary sweter i pierwsze lepsze spodnie , myje zęby, przeczesuję włosy i zbiegam po schodach na dół.

Wychodzę! - krzyczę do mojej przyjaciółki, która jak zwykle odsypia poprzednią noc. Spędziła ją u kolejnego chłopaka, którego poznała zaledwie kilka dni temu przez Internet. Chore. Ale i tak kocham ją najbardziej na świecie.

Biegnę jak najszybciej na autobus. Miałam bardzo słabą noc więc poranny jogging naprawdę nie jest mi teraz potrzebny do szczęścia. Gdy wybiegam z zakrętu zauważam tył autobusu, który jest już kilka metrów od przystanku.
Załamana kolejnym spóźnieniem na lekcje stwierdziłam, że wrócę do domu i wkońcu zjem jakieś śniadanie.

- A gdzie to się tak spieszyłaś? Podwieźć Cię?

Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka wychylającego się z okna czarnego, błyszczącego samochodu, który swoim szerokim i białym uśmiechem onieśmielił mnie tak, że nie potrafiłam nic z siebie wykrztusić.

- Halo? Ziemia do... Jak masz na imię?

- Nancy - odpowiedziałam najpewniej jak tylko w tamtej chwili potrafiłam.

- Zack. Miło mi Cię poznać - chłopak uśmiechnął się.

Nie zdążyłam nawet odpowiedzieć, ponieważ napierały na niego kolejne samochody. Skręcił, a ja stałam jak wryta i patrzyłam w jego stronę.

Kiedy się ocknęłam szybkim krokiem poszłam do domu. Nie chciałam się znów z nim spotkać bo wyszłam na kompletną idiotkę. Otworzyłam drzwi i szybko wbiegłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i wpatrzona w ścianę widziałam obraz całego zajścia. Zaśmiałam się na głos. Musiało wyglądać to komicznie.

Zeszłam na dół z uśmiechem na ustach.

- A ty nie w szkole? - zapytała Katy.

- Nie zdążyłam na autobus - odpowiedziałam.

- Masz kolejną nieobecność. Wiesz, że musisz pogadać z rodzicami żeby wszystko Ci usprawiedliwili bo Twoje zachowanie na koniec roku pójdzie na dno?

Nie mieszkam z rodzicami. Mam 17 lat i zamieszkałam za ich zgodą z moją przyjaciółką. Do tej pory nie wiem jak się na to zgodzili ale od tamtego czasu mam z nimi coraz słabszy kontakt. Nie gadamy ze sobą praktycznie w ogóle.

- Tak, wiem. Zadzwonię do nich w najbliższym czasie - uśmiechnęłam się i zaczęłam robić śniadanie.

Wróciłam do pokoju i nie mogłam uwierzyć w to, że uśmiech chłopaka, którego nigdy nie widziałam na oczy sprawił, że moje nogi i głos odmówiły mi posłuszeństwa. Czuję się tak dziwnie i nieswojo.
Zjadłam śniadanie i nawet się nie przebierając poszłam dalej spać.

Po dwóch godzinach do pokoju wbiegła Katy z bukietem róż w ręce.

- Dla Nancy - krzyknęła szczerząc się i pokazując dedykację.

O Jezu...

Witam wszystkich w moim pierwszym opowiadaniu. Mam nadzieję, że spodoba wam się moja twórczość i razem będziemy mogli dopisywać kolejne jej części.
Zapraszam do udzielania rad i uwag w komentarzach. Możecie pisać pomysły do dalszych rozdziałów.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba.

~pqlik

Why not? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz