3. "Witaj Lena, jestem tym komu najbardziej na Tobie zależy"

871 16 3
                                    

Podbiegłam do szafy i otworzyłam drzwiczki z taką siłą, że po otwarciu ponownie się zamknęły. Zajrzałam i dokładnie przejrzałam wszystkie ubrania. Wyglądały jak moje, ale nie pachniały moimi perfumami i nie było po nich widać żadnych oznak użytku. Otworzyłam każdą szufladę, a zawartość każdej z nich była taka sama jak w moim pokoju. Wszystko było takie samo oprócz tego pieprzonego widoku za oknem.
Nacisnęłam klamkę, ale drzwi najprawdopodobniej były zamknięte na klucz.
Poczułam charakterystyczny ból brzucha, pisk w uszach, bezdech... atak paniki. Tak dawno tego nie czułam. Ostatni raz 3 lata temu, gdy dowiedziałam się o śmierci prababci. Bezwładnie opadłam na podłogę i zaniosłam się rozdzierającym, niemym płaczem.
Nie podnosząc się z ziemi przyczołgałam się do łóżka i z wielkim wysiłkiem wdrapałam się na materac.
Chyba dopiero teraz uświadomiłam sobie co się dzieje. Nie upiłam się na swoich urodzinach, nie urwał mi się film. Zostałam porwana, a dłoń, którą poczułam była dłonią porywacza.

    ***

Uspokoiłam się trochę i siedziałam na łóżku z podkulonymi nogami gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Nie ruszyłam się ani nie podniosłam wzroku. Usłyszałam tylko szuranie stóp po podłodze.
Nagle kroki ustały, a po pokoju rozległo się chrząknięcie. Podniosłam wzrok i zobaczyłam mężczyznę na oko pięćdziesięcioletniego. Był niski, tęgawy z bujną czupryną, zaniedbanym zarostem i blizną na połowę twarzy, która rozciągała się od brwi do kącika ust. Nie wyglądał strasznie. Bardziej przypominał zagubionego człowieka.
Wzdrygnęłam się, a on uśmiechnął się niewinnie. Poczułam jak zalewa mnie fala nienawiści.
Jakim prawem on się do mnie uśmiecha?!
Spuściłam wzrok na pościel, którą byłam otulona. Bałam się ruszyć, mrugnąć, cokolwiek. Bałam się, że jeśli on zobaczy mój jakikolwiek ruch, to przestanie milczeć albo zmniejszy dystans miedzy nami, a interakcja z tym człowiekiem była ostatnią rzeczą, na którą miałam ochotę.
Usłyszałam szurnięcie i kątem oka zobaczyłam, że mężczyna zrobił krok w moją stronę. Odruchowo wsunęłam się pod ścianę jakby to miało mi pomóc w ucieczce przed porywaczem. Chociaż doskonale wiedziałam, że nie pomoże mi to w niczym.
- Boisz się mnie? - w jego głosie usłyszałam nutę przejęcia, a nawet mogłabym to nazwać czułością.
Moją jedyną odpowiedzią na jego pytanie było ciche ironiczne parsknięcie. Jednak on nadal kontynuował ponownie zbliżając się o krok - Mam na imię Igor, bardzo się cieszę, że Cię widzę.
- Gówno mnie obchodzi jak masz na imię - syknęłam - Kim jesteś? Gdzie jesteśmy? Czemu tu jestem? Czemu to pomieszczenie wygląda dokładnie jak mój pokój?
- Dużo pytań jak na pierwszą rozmowę - zaśmiał się, a ja w odpowiedzi poczułam odruch wymiotny. Odrzucała mnie jego osoba, ale nie ze względu na wygląd, a ze względu na sytuację w jakiej jestem
- Tak Cię to kurwa bawi? - dopiero teraz podniosłam wzrok i spojrzałam na jego twarz. Moje zdenerwowanie nie wywarło na nim żadnego wrażenia. To z kolei zirytowało mnie jeszcze bardziej i ponownie skupiłam wzrok na moich zakrytych kolanach.
- Mamy dużo czasu, żebym odpowiedział Ci na wszystkie twoje pytania. Ale narazie odpowiem Ci na jedno. Kim jestem? Jestem tym, któremu najbardziej na Tobie zależy.

Jego słowa sprawiły, że ponownie na niego spojrzałam. Nie jestem w stanie wyobrazić jak ogromne przerażenie malowało się na mojej twarzy.
- Nie bój się mnie Lena - w jego głosie wyczułam smutek, a on po raz pierwszy na mnie nie patrzył - Nie zrobię Ci krzywdy, nigdy mi na tym nie zależało. W każdym razie. Wstawaj już i się uszykuj bo dzisiaj przed nami wielki dzień. Kosmetyki masz w... po co ja Ci to mówię. Doskonale wiesz gdzie je masz.
- Nie mam ochoty się szykować, nie mam ochoty brać udziału w twoim wielkim dniu rozumiesz? - sama nie rozumiałam skąd u mnie tyle odwagi i pewności siebie. Porwane osoby zawsze boją się porywaczy, ja natomiast mojemu opryskliwie odpyskowuję.
Igor przysunął się do mojej twarzy. Na jego malowało się szaleństwo, furia.
- Posłuchaj mnie. Nie chcę Ci robić krzywdy i tego nie zrobię. Jednak warunkiem jest twoje zachowanie. Jeśli wyprowadzisz mnie z równowagi, nie gwarantuję Ci, że nadal będę taki miły - moja odwaga prysnęła z chwilą gdy poczułam jego oddech i usłyszałam szept przepełniony nienawiścią. Posłusznie pokiwałam głową i powoli wstałam z łóżka czując na sobie jego wzrok.
- Mogę popatrzeć jak to robisz? - jego głos już nie brzmiał tak szaleńczo jak przed chwilą, co przerażało mnie jeszcze bardziej.
- J..jeśli bardzo chcesz.
Usiadłam do biurka i ostrożnie wyciągnęłam wszystkie potrzebne kosmetyki.
- Zrób pełny makijaż, dzisiaj musisz zachwycać jeszcze bardziej.
Drżącymi dłońmi wykonywałam makijaż. Najgorszy makijaż w moim życiu i wcale nie pod względem wizualnym.
Czynność, która zawsze sprawiała mi przyjemność zamieniła się w szaloną grę, a ja czułam jakby od tej gry zależało moje życie.

"ON"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz