Próba oświetlenia prawdy-esej filozoficzny..

61 2 0
                                    


Zaczynam właśnie od tego że siedzę na lekcji i kompletnie nie słucham tego co komunikuje mi nauczycielka..Są to raczej rzeczy błache,nieostotne więc mnie to kompletnie nie interesuje..Zaznaczam że to jest to lekcja języka niemieckiego..Nie byłem na dwóch pierwszych lekcjach,ostatnio często mi się to zdarza aczkolwiek były to raczej słabej jakości informacje.Ale jak wiadomo jakieś informacje,nawet banalne mogą zawsze wpłynąć na jakąś sprawę.Praktycznie jak i teoretycznie każdy człowiek jest ciekawy świata,chyba że chodzi o depresję ale to już innym temat..Od polskiego bezdomnego aż po króla Kataru każdy chciałby wiedzieć o co chodzi.Obaj poziomowo są mi tak samo obcy,oczywiście chodzi tu o kwestię osób,nie ogólu jako przenośni żeby było jasne.Chodzi o to że obaj podchodzą pod ten sam,myślący gatunek i jak dla mnie kompletnie nie ważne jest czy król jest bogatszy od żebraka,ale to błachostka.W końcu bezdomny to taki sam człowiek,odczuwa tak samo,chce żeby było mu dobrze,tak przypuszczam..Chociaż wiadomo jak to na tym świecie zdarzają się skrajności ale wracając do meritum sprawy myślę że szczęście dla bezdomnego byłoby ważne równie co dla człowieka sukcesu ale pewną oczywistością jest to że po prostu mu się nie poszczęściło nawet gdyby tą tragedią był alkocholizm,często rozpowszechniony w dzisiejszym świecie.Widać to szczególnie wśród młodziezy,sam pośród niej przebywam a więc można dostrzec co cię dla młodych ludzi liczy..Po prostu zabawa..Nie dziwie się temu bo zabawa nie jest niczym złym,wręcz przeciewnie,chociaż na chwile pozwala oderwać się od życia,ale to bardziej gdy ktoś ma jakieś problemy,nawet błache..Problem to problem,może i błachy można łatwiej rozwiązać ale wydaje mi się że może on sprawiać to samo cierpieniu człowiekowi co zwykły,mały problem.W świecie zachodzi ogromna ilośc paradoksów ,zdarza się nawet że i te błache problemy są dla kogoś bardziej przygniatające niż te zwyczajne..W końcu człowiek,nawet ja sam nie chciałby mieć żadnych problemów które go dotyczą,chciałby ciągle żyć w szczęściu które otula go świetną ekstazą..Takie są wyobrażenia a kiedy już to szczęście przyjdzie okaże się że nie jest ono wcale takie świetnie i bawiące,wiadomo że w chwili tego szczęścia i śmiechu nawet o tym nie myślimy i jest to wręcz przyjemny priorytet..Czemu się dziwić skoro to najlepsze co mogło spotkać człowieka a nawet zwierze,już jednak nie dorównujące intelektem ludzkiej istocie,chociaż może ten świat niesie za sobą jakąś zagadkę,chociaż szczerze i mocno w tą wątpie.Człowiek jest jednak najdoskonalszą z istot,oczywiście w tym znaczenie że potrafi bardzo wiele zrobić i wytworzyć,wręcz wszystko.W końcu patrząc patrząc na początek cywilizacji sprzed 200 tyś lat a teraz to jest to wielka przepaść..Wręcz imponujące..Temu nikt nie ma prawa zaprzeczyć.To jest fakt tak widoczny i zauważalny że to niemożliwe,nikt by się nie odważył,mogli by go zlinczować,może nie wszyscy ale znalazła by się taka garstka ludzi,być może w jakimś stopniu agresywnych a może właśnie wybitnie inteligentynch,nigdy nie wiadomo,kwestia przypadku,oczywiście nie determistycznego bo w to nie wierze i wątpie,przypadek jest prawdą według mnie a nie przeznaczenie.Bo jednak determinizm to według mnie czyste zabobony,nie można tego w żaden sposób potwierdzić!Może jedynie złudną wiarą która nie jest tezą naukową a jedynie przypuszczeniem ludu i to nie całego,w końcu większość od niego odchodzi,wiara staje się już mniej popularna.Chyba że chodzi o starszych ludzi którzy są w nauce chrześcijańskiej zakotwiczenie od wczesnego dzieciństwa i ciągnięcie do kościoła,często na siłe.Nie chce bluznic bo nie mam żadnej awersji w stosunku do kościoła,nie przeszkadza mi on absolutnie a wręcz czasem dodaje uroku naszemu życiu i ogólnie kulturze,jednak wiara to jedna z podstaw kultury,nawet gdyby była błędna,to nie ma znaczenia,jest nieprzerwanie od stuleci obecna w życiu polaków.Niektórzy wręcz są przewrażliwieni na tym punkcie i nie przyjmują innych teori religijnych i filozoficznych do siebie,zupełnie jakby skamienieli.To smutne...Są zakotwiczeni w swoim obraze bez możliwości zmiany,która jest przecież ogromnie trudna i smutna.Jakby na to nie patrzeć jak przeciętna babinka miałaby zareagować gdyby dowiedziała się że pana Boga być może nie ma a jej życie byłoby wtedy logicznie bez sensu...Najpewniej wrzasnełaby by tylko na ciebie z krytyczną aranżacją,nawet nie rozwazając argumentów przedstawionych przez ciebie,obrońce swoich radykalnych poglądów które skazują na beznadzieję w mniemaniu wielu ludzi..Nie wiem...Muszę to zweryfikować,mam na to jeszcze ogromną ilość czasu aby to zrobić,bo umierać w młodzieńczych latach jednak nie chce,matka by po mnie płakała,tak mi się wydaje a może i ktoś inny..Pewnie tak,w końcu młody człowiek ma całe życie przed sobą..Co z tego skoro i tak prowadzi go to do śmierci?Trochę absurd myślowy według mnie,nielogiczność życia.Należało by go nawet,w tym momencie rozwikłać jak najszybciej..Być może mi się uda ale nie daje gwarancji powodzenia tego przedsięwzięcia.A więc:Jest dla mnie absurdalne to że żyje się a następnie po całkiem długim,często okresie umiera się.Jak to tak?Tak nawet bez pożegnania czasami?Śmierć zbiera straszne żniwo.I to nawet 160 tysięcy ludzi dziennie umiera ale zapracowani i otępiali przebiegiem codziennie spraw nawet tego nie zauważamy.Biegniemy gdzie nam każą,nie mając nawet pomysłu albo czystej przyjemnej chęci aby rozważyć dylemat życia,często dreptającego nam po podeszwach.Co jest wiadome z bo z niewielkiego doświadczenia wiem że życie jest czasem tak brutalne i straszliwe że potrafić przygnieść,stłumić człowieka doszczętnie nie pozwalając mu na kolejny oddech w tej często długiej dla niego samego krucjacie.Jest ona ogółowo jak i jednostkowo powtarzalna ale dla nas samych powinna a nawet musi być wyjątkowa,zresza nie trudno o to wśród tylu walorów piękna zacienionych jednak mrokiem umierającego ciągle świata.Można by spytać co zrobić w tak mrocznej kondycji świata?Według mnie pójśc na jakikolwiek kompromis jeśli mamy wielkie wymagania..Przecież wszystkiego i tak nie osiagniemy.Przecież całego świata i tak nie przeskoczymy.Po co nam gonić każdego we wszystkim?To naprawdę bezsensowne,tępe i beznadziejne.Myślę że lepiej robić to co się czuje,starać się cieszyć życiem chociaż czasem bywa to naprawdę trudne a czasem wręcz niemożliwe gdy skumuluje się zbyt wielka,duża albo uciążliwa ilośc problemów.Problemów naprawdę wszelakich od tych wydających się próżnymi jak nasz wygląd choć jest on ważny po te naprawdę poważne jak na przyklad choroba..Nie mówiąc już o śmietelnych chorobach które mogą nas sciąć z nóg w każdej chwili..I to tylko pokazuje naszą kruchośc i ogromną przewagę śmierci nad nami..Śmierci która jak już wspominałem zbiera dziennie ogromne,160 tysięczne żniwo..Jak jakiś bezwzględny zbój..Nie podoba się nam to,zdarza się że rozpaczamy nad tym,buntujemy się tej czarnej postaci ale nie mamy możliwości jej zatrzymać..To chyba największy dramat ludzkości.Dramat w takim sensie że niektórzy ludzie chcieliby żyć wiecznie,podoba im się tu,znalezli tu ceniące sobie wartości a to i tak zniknie,jak piasek zmyty przed falę morza..Fale bezwzględna działająca nawet bezpośrednio od siebie,po prostu tak jak matka natura to zaprojektowała biorąc to w nawias oczywiście bo żadnej matki natury nie ma,to nie żadna postać tylko takie określenie na naturę jakby ktoś miał to zle zrozumieć..Jak już pisać to jednak dosyć przejrzyście i zrozumiale żeby ktoś mógł to zrozumieć bo pisanie ciągłymi frazesami i niezrozumiałymi rymami jest bezsensowne..A poza tym dosyć ciężkie,nie mam pojęcia ilu pisarzy na świecie tak potrafi?Pewnie garstka żonglerów słowami,którzy nokatują w tym przeciętnego człowieka,zabieganego i pochłonietego przez egzystencjalną szamotaninę,nie mającego czasu nawet na refleksji gdyż taka osoba pewnie śpieszy się do pracy,musi zarobić na chleb,opłaty żeby przezyć,nie mówiąc już o przyjemnościach których wielu ludzi nie chce,a musi sobie odmawiać.To dla mnie naprawdę smutne że ktoś pracuje cięzko,założmy 8 czy 10 godzin dziennie od poniedziałku do piątku a po tym musi sobie jeszcze odmawiać pewnych rzeczy bo musi utrzymać rodzinę..Tak nie powinna być,Bóg nie tak powinien to zaprojektować..Cóż to za trefny projekt?Boże skoro możesz wszystko czemu nie sprawiłeś żeby ludzie byli szczęśliwi..Naprawdę prosze,wyjaw z szczerego serca tą tajemnicę.Każdy człowiek którego chociaż troche trapi ta kwestia chciałby się tego dowiedzieć,na co wogule te codziennie zmaganie sie z rzeczywistością,często walka która przynosi zniszczenie duchowe człowieka..Na co ta cała walka,często z drugim człowiekiem o te marne pare złotych które i tak wyda się w jednej chwili,o pieniądze które są czesto ważniejsze od dobra drugiego kompana niedoli,w końcu ja chce być lepszy od niego..Czyż nie?Czyż ta pycha,zazdrość nie rządzi światem?Z tego czego zauważyłem właśnie tak jest.W końcu to naturalne instytkty,sam czasem tak to odczuwam,nawet w momencie rządy władzy o tym nie myślę..Wcale nie mam o to do siebie pretensji,w końcu jak narazie nikogo tym nie ranię,staram się być przyjazny w stosunku do ludzi,z tego co widze to mnie lubią a nawet cenią.Cieszy mnie ten fakt,ja też nie gardze nikim,mam raczej ambiwalentne odczucia do nieznajomych i słabo znajomych.W końcu żeby mieć jakieś uczucia trzeba poznać człowieka,jego zainteresowania,pogląd na świat,słownictwo,pasje i tym podobne rzeczy.W gre wchodzi tu też wygląd,nie ukrywajmy na ładne czy też piękne osoby lepiej się patrzy,chętniej się z nimi przebywa,to jest akurat prawda nie do podważenia,aczkolwiek też można,nie bronię nikomu,podważanie nie jest złe,życie w ignorancji jest dużo gorsze.Tak jak w zwyczaju mają niektórzy ludzie...No i gdy jestem już przy temacie urody ludzi..Żeby było jasne jestem orientacji heteroseksualnej więc chyba w normie..Faceci nigdy mnie nie pociągali,nie wyobrażam sobie tulić się z innym przedstawicielem tej samej płci nie wspominając już o innych rzeczach bo naprawdę w tym aspekcie nie wypada..Zawsze podobały mi się po prostu kobiety czy też w moim wieku raczej podobają mi się dziewczyny..Sam nie wiem jaki jest mój typ,nigdy się nad tym zbytnio nie zastanawiałem,wydaje mi się że nie mam jako takiego po prostu owa przedstawicielka płci pięknej musi mi się podoba a w miłości jak wiadomo powinienem jej pożądać..W moim życiu tak naprawdę zakochałem się chyba raz..Był to rok bodajże 2015,3 gimnazjum,Pszczyna a w mojej szkole wypatrzyłem dziewczynę o niesamowicie pięknym blasku,urodzie..Była naprawdę czarująca dla mnie w tamtym momencie,do dzisiaj w jakimś sensie na pewno jest chociaż stan zakochania minął mi już jakiś czas temu..Była to niska blondynka,o pięknej,nieskazitelnej cerze,szczuplutka z włosami prawie do pasa..Naprawdę można by ją nawet nazwać ideałem piękna chociaż takich nie ma bo nie ukrywajmy teraz podoba mi się i tak wiele dziewczyn czy tych niskich czy tych wyższych to bez znaczenia..Wracając do tematu gapiłem się na nią jak oszalały,sam nie wiem co ona sobie o mnie myślała w tamtym momencie,chyba to dostrzegła ale nie miałem nawet odwagi zagadać..Taki kiedyś byłem nieśmiały w stosunku do dziewczyn..Ale można to usprawiedliwić tym że miałem wtedy zaledwie 15 lat,to chyba jednak najnormalniejsze w świecie w tym wieku.Człowiek jeszcze niedoświadczony kompletnie przez życie,nawet zagubiony straszliwie w tym okresie.Teraz po ponad 2 latach jestem trochę dojrzalszy,dużo bardziej pewny siebie.Po prostu zrozumiałem że tak naprawdę nie wypada się bać świata..Może to właśnie on powinien się bać ciebie?Nie wolno się ciągle chować,trzeba się kiedyś przełamać i pokazać nawet jeśli jesteś nieśmiały.Chociaż wydaje mi się że to mija z wiekiem,chociaż nie w każdym przypadku.Tak apropo słyszałem że w polsce jest od groma nieśmiałych ludzi,słyszałem nawet ze na świecie jest to prawie połowa osób a w polsce o zgrozo 60%..Te 60% to chyba jednak dużo zawyżone dane,w końcu to tylko opinia naukowców..Z obserwacji mojego otoczenia myślę że będzie to około 40% osób a tych skrajnie nieśmiałych którym to utrudnia życie pewnie z 20%.Te 20% to i tak całkiem sporo.W końcu to jakieś 2 osoby na 10.Gdyby to przeliczyć to według moich szaczunków te 20% to będzie jakoś 7,6 mln.O zgrozo!Zatrważająca liczba..Zaniżmy nawet wynik i przyjmijmy te 5 mln skrajnie nieśmiałych osób w Polsce..Wyda się to niemożliwe ale według mnie to całkiem prawdopodobne..W koncu nie każdy jest przebojowy i wygadany.Ludzie zmagają się z trudnymi okresami w swoim życiu,przypadłościami a nieśmiałość w pewnym sensie taką jest.Bo gdy masz wyjśc do sklepu a ogarnia cię lęk i zalewa pot bo wydaje ci się że będzie tam zbyt wielu ludzi,że coś zrobisz zle w najprostszej rzeczy jaką są zakupy to coś jest na rzeczy..Nie można tego lekceważyć.Trzeba na pewno z tym jakoś walczyć albo znależć śmielszego kolegę czy też przyjaciela..On na pewno pomoże,przynajmniej ja bym z chęcią pomógł.Bo dla mnie będzie to błachostka a jaka radośc w dodatku gdy ktoś się ucieszy,poczuje pewniej na tym łez padole.Tak naprawdę nie ma w ludziach niczego czego można byłoby się bać jeżeli się w miarę nad sobą zapanuje..To prawda że strach ma wielkie oczy!Mogę się z tym całkowicie zgodzić!Chyba że chodzi naprawdę o poważną sprawę to wtedy tak,można się bać ale ja teraz pisze o błachostkach,które bywają piekielnie trudne dla osób z fobią społeczną często potocznie zwaną nieśmialością.Jako tako nigdy nie miałem takiej zdiagnozowanej ale miewałem okresy lęku społecznego,w pewnym sensie każdy takowy miewał chociażby gdy był dzieckiem albo gdy bał się jakieś osoby.Mi to przeszło całkowicie,chyba już jakoś dojrzałem,stałem się odważniejszy,zrozumiałem niektóre sprawy.Może to właśnie zasługa tych krótkich doświadczeń życiowych.Wydaje mi się że gdy nie będziesz denerwował innych,sprawiał im przykrości oni nie będą mieli powodu żeby ci się odgryzć..Bo i za co?Chociaż zdarzają sie i takie zazdrosne osobistości których pożerają od środka najmniejsze rzeczy,chociażby to że w niektórzych sprawach idzie ci odrobinę lepiej od nich.Jak można być zazdrosnym o takie sprawy?Przecież każdy jest zmuszony do kreowania swojej rzeczywistości,czy tego chceczy nie chce..Dopóki ktoś żyje musi działać w jakimś stopniu.Takie są ogólnie przyjęty normy społeczne wpajane od dzieciństwa..Coś w tym jest.Bo jak inaczej żyć nie podejmując działań?Nawet gdy ktoś jest pospolitym leniwcem jednak musi wykonywać swoje powierzone zadania chyba że jest milionerem to inna sprawa ale to już jest czysta abstrakcja,pisze tu o świecie raczej zwykłych ludzi a nie milionerów,bo oni to zaledwie garstka ludzi na świecie,nie do końca zawsze szczęśliwych ale to już inna sprawa.Bo jednak pieniądze gdy długą się trzymają przy człowieku mogą być zgubnym szczęściem gdy się do tego przyzwyczai..Oczywiście nie będe tu demonizował pieniędzy,czy jest na świecie chociaż jeden człowiek który ich nie lubi?Tak szczerze?Na to każdy może sobie odpowiedzieć sam..W końcu pieniądze,zwykły papierek można wymienić na wiele innych,świetnych dóbr i to bez przerwy.Dlatego ludzie lubią go tam mieć przy sobie.Gdy ma się pieniądze można wejśc do sklepu jak pan,wybrać wiele produktów,poogladać a na koniec ze spokojem położyć produkty na ladzie,zapłacić i wyjść zadowolonym z tego królestwa asortymentu..Gorzej gdy potem zorientujesz się że sto złotych zniknęło z portfela nieodwracalnie,wtedy satysfakcja staje się jakby mniejsza a u niektórzych sknerusów może przeradzać się nawet w frustracje..Coś typu:Po co ja tyle wydawałem?Na co ty mnie namówiłaś?Po co ty kupujesz takie głupoty?Masz za dużo pieniędzy?Jakże to prawdziwe u wielu ludzi,czyż nie?Nie naśmiewam się z nich,chciałem tylko ukazać tą sytuację,być może często dosyć śmieszną dla nas samych.Bo ja sam nie lubie wydawać bajońskich sum,zdarzało mnie że czasem mnie bolało,myślałem sobie:Po co mi to w sumie było?Tyle bym zaoszczędził..Ale jednak jakimś sknerą to nie jestem,przecież z pieniędzmi nie umre żebym musiał je zbierać całe życie.Umrę i bez nich.Ale każdy przyzna mi rację że pieniądze jednak dobrze mieć i czasem wydać..To jest jednak fakt niepodważalny a jeżeli ktoś mówi że nie to albo kłamie albo rzeczywiście jest specyficznym typem pustelnika.Dużo częściej ta 1 opcja.Nie chcę obrazać gatunku ludzkiego ale nie oszukujmy się zasłuzył sobie na to swoimi poczynaniami.Ludzie w dużej mierze to hipokryci którzy idą tam gdzie jest im wygodniej,podążają za kimś kto wydaje im się lepszy,mądrzejszy,ciekawszy..Tak wynika z moich obserwacji.Po prostu za kimś silniejszym i sprawniejszym,zupełnie jak w dawnych czasach,w eopce wojny.Można powiedzieć że pilnujemy swoich interesów aby przetrwać,aby zgromadzić więcej dóbr materialnych.Nie może umknąć to uwadze wnikliwego obserwatora.Ludzie po prostu są tak zakonstruowani,tak zbudowani aby zmierzać jednak do szczęścia,aby odbić się od trampoliny bólu który ich czasami przytłacza.Bólu który przytłaczał i mnie,na ten czas jest trochę lepiej,wiadomo jak to w życiu czasem stagnacja,czasem ból a czasem radość,śmiech,zabawa.Zależnie od sytuacji i czynników życiowych które nas otaczają.Skłaniam się mimo wszystko żeby iść w stronę szczęścia i hedonizmu jeśli można..W końcu jeśli już żyjemy przeżyjmy to przyjemnie na tyle ile można.Wyganiajmy ból i utrapienie z naszych poczynań..Ja staram się tak robić gdy mi się chce,chociaż nie wiem czy to możliwe?Czy po prostu szczęście nie przychodzi wtedy kiedy chce?Ale raczej nie bo to jednak jest zależne od nas.Od tego z jakimi ludzmi utrzymujemy kontakty,czy relaksujemy się należycie,czy staramy się zdjąć z siebie plagę cierpienia czy innych kompleksów.Powinniśmy też pocieszyć naszą partnerkę życiową jeżeli takową mamy:Warto bylo by powiedzieć jej że jest piękna,śliczna,pięknie wygląda.W gruncie rzeczy każda tego pragnie.Ale wydaje mi się że powinna to być chociaż trochę prawda.Ja sam nie chciałbym się spotykać z brzydką dziewczyną,szukam piękna w moim życiu,chce to jakoś znajdować,taką mam wizję na ten moment,nienajprostszą do spełnienia być może ale popłynę tylko z duchem następnego dnia..Muszę w tym trwać bez przerwy jak każdy człowiek na tym świecie,tyle że ja zdaje sobie z tego sprawę,może mam tą mała przewagę nad niektórymi którzy tej świadomości nie mają.Błądzą ale nawet nieświadomie,nie mając kompletnego pojęcia o otchłaniach iliuzji życia ludzkiego,pozbawieni choć cząstki metafizycznego zmysłu,skazani na ciemnotę która być może ich rujnuje ale także jakby na to spojrzeć z subiektywnej strony ratuje.Nie mając pojęcia co mają myśleć,bezmyślnie przejmują poglądy innych,nie wgłębiając się w nie stanowczo,bo nawet nie mają zdolności stanowczego poznania które i tak nie jest do końca dobre gdyż z punktu widzenia sceptyka jest zbędne ale też radosnego dla niego samego.Można wpaśc w tą głębie i z niej nie wyść,jest to jednak czasami woda tylko do kolan,jakoś specjalnie nie przeszkadza w trwaniu w świecie,nie topi człowieka,daje mu oddychać,czasem nawet orzezwia.Myślę że to ciekawy eksperyment myślowy,doświadczenie,każdy chciałby chyba doznać takiego orzezwienia gdyby o nim usłyszał,chociażby z ludzkiej niezmierzonej obietywnie ciekawości.Nie wiem czy dla każdego jest to możliwe,poznanie subiektywnie całościowe i tak jest zbędne,nie oszukujmy się,może nam się tylko wydawać że wszystko wiemy a to i tak nie prawda.Jednak to przyjemna ułuda która czasami pozwala nam się wynieść ponad innych jeżeli tylko pozwolą nam na to ich zaślepione umysły i niedokrwione oczy.Tacy ludzie są to ludzie prości,nie zagłębiający sie w tematy egzystencjalne,idący za wyznaczonym śladem stada,żyjących bezpiecznie ale zupełnie beznamiętnie,takie życie jest według mnie zatrważające i tym bardziej niesatysfakcjonujące.Może stąd głębia frustracji która nas otacza?Któż to wie?Coś w tym na pewno jest.Ludzie nie umieją się wyrwać z nurtu który ich pochłania,wytrzezwiec,stanąć,zajrzeć za okno,pomyśleć:A dokąd zmierza moje życie?A dokąd zmierza ten świat?Po co ja żyje skoro i tak umre?Czy coś wogule istnieje po życiu czy to tylko chwilowa przygoda,nic nie znacząca,chwilami przygnębiająca?Wielu ludzi też chciałoby się przebić spośród tej miernoty,zaistnieć..Ale jak to zrobić skoro na świecie ludzi jest od groma,jesteśmy tylko jednym sposrod bardzo wielu?To zmierza do frustracji bo zazdroscimy nielicznym ktorzy sie przebili:Piosenkarzom,aktorom,politykom..A to że się przebili to była troche kwestia szczęścia,trochę układów a trochę sprytu..Nie każdy może tego dokonać chociażby się bardzo starał.Mimo że się przebili nie są oni wyjątkowi,miewają takie same stany i problemy jak zwykli ludzie,może mają trochę wiecej pieniedzy i są slawni ale akurat to nic nie znaczaca chwilowa pycha..Bo wszystko w gruncie rzeczy jest marne,wszystko przeminie..Trochę depresyjne ale jakże prawdziwe..Jak podważyć śmierć?Po prostu się nie da bo ona już jest od zawsze..Więc może jednak sceptycy mają całkowitą rację?Pewnie tak,sam się do nich troche zaliczam ale raczej w wersji lekkiej a nie radykalnej.Bo cóż to za radość być skrajnym sceptykiem,nihlistą i nie doceniać niektórych pięknych rzeczy na naszej ziemi takich jak:Młode,piękne,seksownedziewczyny,smak dobrych papierosów,wybornego filmu porno,długotrwałej ekstazy podczas samogwałtu oglądając właśnie ten świetny film porno czy słuchania muzyki która koji duszy i może pomóc sięna chwile wyłączyć z tego świata..Jednak bycie hedonistą jest jak najbardziej dobre,po to jednak trzeba zyć,przeciwstawiajmy się cierpieniu,nie dajmy sobie wmówić kościołowi że cierpienie jest dobre i potrzebne bo to nieprawda,tego cierpienia jest już wystarczająco na świecie..Jest wręcz go ogromnie dużo,pochłania wręcz cały świat próbując zasłonić szczęście które jednak i tak będzie z nim walczyło,a kwestia wyniku jest już niezależna od takiej marnej jednostki jak ja..Bo co ja takiego mogę zrobić?Świata nie zmienie bo nie potrafię,nie da się a więc co?Pogrążyć się w rozpaczy i smutku?Nie wiem czy to jest takie dobre rozwiązanie,w końcu mam przed sobą całe życie.Sensu życia jako takowego nie widzę,nie znalazłem go pewnie i dlatego że raczej on nie istnieje,można mu go nadać to wiem doskonale ale sam w swojej głębi on po prostu nie istnieje!Trzeba nad tym pomyśleć samemu a nie przyjmować beznamiętnie doktryny kościoła.Bo co z tego że ktoś załatwi za ciebie sprawę egzystencjalną i poda ci jak na tacy że pójdziesz do nieba tylko musisz przestrzegać przykazań,spowiadac się,podążać do kościółka itak dalej..bla bla bla..Powinieneś słuchać się własnego rozumu a nie od razu brać słowa kogoś za pewnik.Można spojrzeć na to chociażby z tej strony że wiara jak i kościół ma wiele paradoksów które są sprzeczne ze sobą:Chociażby to że miłościwy Bóg jest tak miłościwy że skazuje Ewe i Adama na wygnanie z raju który sam stworzył za zjedzenie jabłka..No do jasnej cholery!Paranoja!Nie mógł chociaż tak tego zaprojektować świetnie i bezbłędnie?Żeby siedzieli sobie w tym raju do końca życia i cieszyli sie sobą nawzajem?Czy to takie trudne dla kogoś wszechmogącego?Trudno mi to pojąć.Bóg sam postawił na nich pułapkę,no niby wąż ich zachęcił ale po cholere Bóg go tam wplótł ja się pytam?Nie mógł zostawić tego węża jak i tego drzewa w spokoju?Naprawdę?Po co to wszystko robił?Żeby skomplikować przyszłym pokoleniom życie?Troche niedorzeczne...Jakby Bógł tego nie zrobił to można by powiedzieć że na świecie byłby teraz raj..Patrząc na to chłodno z perspektywy czasu.Chociaż dla mnie idea Boga ,jego wszechmocy,dobroci jak i istnienie od początku świata jest trochę nielogiczna i pozbawiona wszelakiego sensu..Bo jak mógł istnieć od początku świata?Kto go stworzył?Skąd się wziął?Co robił w tym czasie?Z kim?Gdzie jego matka?Gdzie jego ojciec?Gdzie jego dziadkowie?Wiem że według idei katolickiej Bóg ktoś ponadprzeciętny,bóstwo ale wychodziłoby że to jedyna taka osoba na świecie,wogóle w histori a ja jej nigdy nie widziałem,chyba nikt nie widział Boga?Słyszałem historie że ludzie go widzieli ale podchodze do tego dosyć sceptycznie i z wszelkim zwątpieniem rozumu..Bo jak to tak?Wziąść się z nikąd i rządzic światem bezkompromisowo?Móc kreować rzeczywistośc jak się chce?Móc doznawać co się chce,z kim się chce i kiedy się chce?Móc tworzyć wszystko,wielkie budynki i wszelakich ludzi gdy ci sie zachce?Móc skazywać kogoś na wieczne potępienie bez większego uzasadnienia?Móc rządzić takim kurestwem jakim jest świat?Gdzie dobro bezwględnie przeplata się ze złem?I przy tym tylko obserwować jak gdybyś nie istniał?Dla mnie to naprawdę ekscytujące ale także praktycznie niemożliwe..Jakby wziąśc to na czystą logikę.No nie dziwie się że ludzie w to wierzą w końcu to jest bajeczna wizja geniusza..Sam nie wiem kto wymyślił tą religię ale był to ktoś pomysłowy jeżeli rzeczywiście nie był to wspomniany,wspaniały Bóg.Na pewno była to wzniosła idea która przewodzi ludzkości aż do teraz i wydaje mi się że będzie przewodziła jeszcze długo,co najmniej kilkadziesiąt lat jak nie więcej,to wszystko zależy od rozwoju nauki,badan poznawczych które chyba i tak dla mnie są zbedne ale nie mozna żyć przecież w ignorancji więc wypadałoby żeby ktoś je przeprowadził,pogłębiał wiedze ludzi o świecie bo przecież to dosyć fascynująca sprawa a nawet niesamowiscie fascynująca rozpromieniująca ludzkie dusze,serca i umysłu,często też przytłaczająca niesamowitością doznań duchowych,widać to po starszych kobietach przesiadujących w kościelnych ławeczkach jak już wspominałem.Przykładowo teraz moja babcia na stare lata a ma już 71 lat na karku co tydzień czeka tylko na niedzielę aby udać się do kościoła i wysłuchać księdza na mszy świętej i wrzucić mu coś na tace aby w moim mniemaniu być zbawiona..Bo po co mialaby tam chodzić jeżeli jest głeboko wierząca z tego co widze?Chyba nie chce żeby jej życie skończyło się na tym co przeszła,żeby to wszystko poszło w piach,zapomnienie.Jedynie wspomnienia po niej mogły by pozstać gdyby moja wizja była prawdziwa..Cała wieloletnia praca,wyrzeczenia,wychowanie syna,problemy rodzinne..Po coś to chyba robiła?Właśnie po to żeby była szczęśliwa w niebie w jej mniemaniu,to chyba oczywiste.A co jeżeli to prawda i to wszystko nie ma sensu?Po co to robiła?Wtedy wychodziło by że właśnie po nic,naginanie się wtedy nie byłoby potrzebne,wręcz śmieszne i tuzinkowe.W porównaniu z nią ja narazie namęczyłem się w życiu niewele ale i tak tego doświadczyłem i mi się to nie podobało,teraz buntuje się przeciw temu,wiem że tak nie powinno być.Bo co to za przyjemnośc pracować na sukces całe życie żeby jeszcze potem w najgorszym przypadku powiedzieć na starość że to było na nic?Że młodość zmarnowana..Że nauka poszła w las..Słyszałem już takie dramatycznie histori ludzi niezadowolonych,sfrustrowanych między innymi w telewizji ale to jednak prawda..Na co dzień też słyszałem różne niezadowolenia ludzi.Może za dużo chcą i z stąd to wypływa?Chcą zdobyć wszystko?A potem wielkie rozczarowanie..Że życie to jednak nie jest bajka,a tak się starałem,a to a tamto a ja tak nie chce.Cóż nic na to nie poradzimy,trzeba jakoś trwać w tym,byle znośnie.Jeżeli nic nie wychodzi to chociaż zaczerpnąc jakieś przyjemnośc chociażby seksualnej..Z tego co zauważyłem po takim akcie spada napięcie,człowiek jest wyciszczony i zaspokojony,byle by nie trwało to za krótko,bo co mi po 2 minutach przyjemności?Wolę 15 a nawet 30..A najlepiej to ile się da..W sumie to dltego mezczyzni tak lubia seks i to nie tylko oni..Wbrew pozorom kobiety są czasem bardziej napalone niż mężczyzni,nawet niektóre mają skłonności do tego że chcą być zdominowane i porządnie zaspokojone w sensie ruchów w przód i w tył..No nie wiem jak to jest rola zdominowanego mnie raczej nie kręci w życiu więc myślę że w tym aspekcie tym bardziej..Mogę powiedzieć że narazie te akty ograniczaly sie do masturbacji ale narazie jestem mlody,mam jeszcze czasz na przygody,filmy pornograficzne w zupelnosci mi wystarcza,chociaz nie ukrywam jakieś tam dziewczyny mnie już podrywały.Jedna nawet bezczelnie dotykala mnie po twarzy i słała w moją stroną podektsty seksualne..A gdzie tam podteksty..Komunikowały do mnie bezpruderyjne teksty,bo pozniej przyszla reszta jej kolezanek:Czy lubisz może trójkąciki?Jak to tak seks bez dotykania?Przyznam że nawet mi się to w pewnym sensie spodobało,w końcu jestem seksowny..Chyba..Na pewno wyróżniam się z tłumu szkolnych chłopaków i to całkiem porządnie..Pewnie było to dla żartów ale widać że im się spodobałem,nie dziwie się im,w końcu jestem piękny..W jakimś sensie każdy jest..No nie każdy nie oszukumy sie,ale jest wiele pięknych dziewczyn,z polskimi chłopakami już trochę gorzej chociaż absolutnie w nich nie gustuje,ani w polskich ani w żadnych.W końcu marzą im się takie ciacha jak Harry Styles prosto z Angli i tak dalej a ja go wielce przypominam i może przez to wzbudzam jakąs atrakcję swoim wyglądem..Ale ja nikogo nie udaje,mi samemu się ten styl podoba więc nikogo nie kopiuje,bo na nikogo się jakoś specjalnie nigdy nie patrzałem.Można powiedzieć z całą odpowiedzialnością że jestem indywidalistą i naprawdę mi to odpowiada.Troooochę gęszte włosy niż przeciętny chłopak w szkole nie są niczym złym..I troszeczkę dłuzsze..Wręcz są intrygujące i kuszące dla wielu dziewczyn w tym wieku..No nie ukrywajmy.A ja jako tako na codzień o swoim wyglądzie nie myślę,nie spędzam godziny dziennie przed lustrem jak pewnie niektóre dziewczyny myślą.Szczupły i wysportowany jestem z natury,bez żadnych ćwiczen a włosy też mam z natury gęste i same mi się układają bez zbędnych ceregieli.A to że jedna koleżanka która mnie obmacywała powiedziała że jestem ponętny,no cóż taka już moja naturalna uroda,nie ma czego zazdrościć.W końcu nie jestem kobietą żeby nie wiadomo jak dbać o wygląd to znaczy kupować jakieś kremy,perfumy czy coś innego..No bez przesady,to już wolę wydać na paczkę fajek których już bedę się starał nie kupować ale cóz z tego wyjdzie..Nie wiadomo Wiadomo jedynie że to cholernie szkodi paznokciom i zębom więc teoretycznie warto jest rzucić jak mówią slogany na papierosach!To dlaczego tylu ludzi nadal pali?Bodajże jakieś 30% społeczeństwa w polsce,jak nie więcej.Jednak czasem papieros do kawy jest fanatastyczny..Nie ukrywajmy!Kto lubi i ceni papierosy ten wie,tyle żeby nie palić za często bo wypalić 5 dziennie a 20 czy 30 dziennie to już jest kolosalna różnica.Ja raczej nie palę więcej niż 5-6 dziennie i więcej nie zamierzam.Czasami dochodze do 10 ale to rzadko więc można powiedzieć że palę mało,uzależniony nie jestem,jak nie mam to nawet mi się nie chce iść do sklepu po nie bo mówie:A po co mam iść po truciznę?I jeszcze płacić im za to kilkanaście złotych?Nie,podziekuje wole już chyba kupić sobie coś smacznego do kawy..Lobby tytoniowe nas okradają,koszt wytworzenia paczki to około zł,produkcji razem z opakowaniem nie więcej niż 2,50 a sprzedają to po 13-16 zł.Naprawdę czysty biznes..Gdyby nie akcyza to za paczkę płacilibyśmy nie więcej niż 3,50zł..Możemy podziękować naszemu pięknemu rządowi!Serdecznie dziękuje w imieniu narodu!A więc przepuszczanie pieniędzy na papierosy jest nierozsądne ale cóż,czy w tym życiu cokolwiek jest rozsądne?Czy rozsądne jest konkurowanie bez przerwy z innymi?Może i tak ale nie do końca.Konkurencja była w ludzkości czymś co istnieje chyba od zawsze..Na początku cywilizacja chodzi chyba o jedzenie,jaskinie,takie podstawowe rzeczy żeby przetrwać.W raz z rozwojem cywilizacji jakoś dób materialnych się rozwija bo jest ich coraz więcej ale są to wciąż te same dobra pożądane przez ludzi,także przeze mnie ale mnie w tym momencie pochłania jakaś melancholia,niezbyt dotkliwa a wręcz trochę przyjemna,raczej nie zrozumie się po opisie,trzeba to przeczyć,nie jest to jakieś specjalnie oryginalne po prostu daje namacalny fakt istnienia..Fakt tego że jesteś,że jednak coś ci dolega,że jutro wstaniesz i będziesz podążał jakąś tam drogą choćby najprostszą,fakt tego że masz tam jeszcze jakieś nadzieje i cele,w końcu całe życie przed tobą,fakt tego że jest miliony a nawet setki milionów ludzi znajdujących się w gorszej sytuacji od ciebie:Biednych,głodujących,nie umiejących utrzymać rodziny.Tu bym przytoczył obszary Afrykanśkie i Azjatyckie.Bieda w niektórych terenach jest zatrważająca.W końcu na świecie głoduje około 800 mln osób,wiec jest to jednak smutne a zarazem zatrważające.Oczywiście jest wiele organizacji które zwalczają tako głod,ale czy to tak wiele zmieni nawet gdy usuną kilka milionów głodujących,jeśli i tak pozostaje to w okolicach tej samej liczby bo w Afryce ciągle rodzą się nowe dzieci które potrzebują pożywienia?I ich nie do końca rozsądni rodzice gdyż słyszałem że w niektórych plemieniach ma się nawet po 8-10 dzieci czy więcej,mniejsza z tym..A potem nie potrafią ich wyżywic i patrzą jak dzieci umierają na ich oczach..Skrajna głupota,nic więcej.Jak człowiek myślący może tak postępować?No chyba oni nie są do końca myślący skoro tak postępują,dziecko to jednak duża odpowiedzialność i to na całe zycie dopóki się nie usamodzielni,to chyba fakt oczywisty i niepodważalny.A czasami na dzieci decydują się nieodpowiednie i idiotyczne osoby co potem daje efekt w społeczeństwie,nie mówiąc o skrajnej biedzie która dotyka w Polsce około 2 mln osób,w jakieś części właśnie przez to przez rozmnażanie,czyż nie jest ono powodem wszelkich nieszczęść?Jak już ktoś koniecznie chce mieć to myślę że jedno powinno wystarczyć ale wiadomo za tym idzie dylemat że jak to jedno,to z kim się będzie bawić?No i potem rodzi się drugie,może w pewnym sensie to dobrze bo bez rodzeństwa jednak trochę lipnie.Przynajmniej jak masz rodzeństwo i ci się nudzi to można się czasem pobawić,chociażby w dzieciństwie..Więc są jakieś plusy..Ja osobiście na dzieci się nigdy nie zdecyduje świadomie,nie chce mieć dzieci po prostu,nie to że ich nie lubie,po prostu nie chce brać za nikogo odpowiedzialności,w końcu jestem tylko zwykłym,marny człowiekiem a więc myślę że lepiej się wstrzymać z tym i wziąść przykład z bezdzietynch..Mówią że to może dokuczać na stare lata.Czy ja wiem?Przecież zawsze można sobie znalezć partnerkę,pozostaje jakaś rodzina,może koledzy jeżeli posiadasz a dzieci często niosą za sobą problemy..No żeby obiektywnie na to spojrzeć to szczęscie także ale przeplatają się one z problemami i ich cierpieniem,czyli kolejna niedoskonałość widoczna na tym świecie a jest ich bardzo wiele.Cóż świat tak jak wspominałem nigdy nie był idealny,nie należy nawet chyba brać go na poważnie bo i tak nas wyśmieje i pogruchota..Swoją nikczemnością jest w stanie zniszczyć każdemu,nie ma człowieka silniejszego od świata,nie było i nie bedzie bo człowiek to tylko niedoskonała,zaplątana historia.Pląta się codziennie w jedną i drugą stroną,w poszukiwaniu nie wiadomo czego,zresztą ja sam tak się platątam i teraz to opisuje.Myślę że często w poszukiwaniu szczęścia,tylko tym haczykiem jest to że szczęście potrwa chwile,przeminie i potem znowu trzeba go szukać a po szczęściu często przychodzi ból i rozpacz..Przykład z życia wzięty:Zakupisz alkochol,wypijesz,dobrze się bawisz a rano stan nie do zniesienia tak zwany kac:Boli cię głowa,brzuch,bierze cię na wymioty,jesteś zmęczony i tak to wygląda.Wiadomo każdy kto coś kiedyś wypił wie jak jest..Niby fajnie ale tylko przez chwilę,potem chciało by się cofnąć to chwilę picia i mieć spokój,po prostu pobawić się bez alkocholu..A potem znowu pijemy bo nawet nie pamiętamy że przynosi to kaca..Po prostu chcemy dostąpić przyjemnego efektu co często niesie za sobą konsekwencje kolejnego cierpienia..Ja sam tak często postępowałem i będe postępował,bo nie mam w planach zmieniać siebie,nie mam takiej potrzeby być jakimś idealnym czy podziwianym,czyli ogólnie nie jestem jakimś wielkim egocentrykiem,mówiąc prawdę.Ale każdy czasem lubi być w centrum,no nie oszukujmy się.Tylko tyle że niektórzy się boją są nieśmali i to ich blokuje.I myślę też że stąd narasta frustacja takiej osoby,bo chce się pokazać ale nie potrafi przełamac pierwszej fali podrygu,mimo że umiejętności posiada,to nie umie ich wyeksponować..Myślę że tak działa czasem ten system świata,dlatego mówią też że życie jest brutalne i wygrywają tylko najlepsi.Może i coś w tym jest,rzeczywiście.Trudno się nie zgodzić z tą tezą,wiec właściwie każdy chciał by wygrać a nie ma tyle miejsca dla zwycięzców.Może też dlatego że każdy może wygrać na swój sposób?Kto wie?To znaczy wiadomo że można cieszyć się nawet z małych rzeczy i to może przynieść satysfakcję,nawet całkiem sporą po fali porażek.Tak to jest już skontruowane.Psychiczka potrzeba czasem jakiegoś odbica dla komfortu psychicznego.Ludzie chyba muszą jakoś o siebie zadabać a niektórzy nie umieją.Ja sam nie wiem czy umeim,trudno mi cokolwiek powiedzieć w tej kwesti.Jestem czasem człowiekiem pełnym wątpliwości i chyba ciężko było by mi to zmienić a poza tym ja nie chce,lubię to,oczywiście chodzi o zakrojony,niewielki bagaż wątpliwości.W tej chwili naszła mnie taka już poruszana tu refleksja:Życie jest bez sensu,życie to jest obłęd..Nachodzą mnie takie refleksji śrendio co 2-3 dni chociaż to zależy,czasami codziennie,nie można tu uogólniać bo jest to niewątpliwe kwestia humoru i ogólnego natężenia melancholi.Niektórzy żyją w ignoracji i takie myśli nie naszły ich chyba nigdy ale jest to chyba mały ogół popluacji..Zastanawia mnie gdzie oni mają mózg?Czy są to typowi idioci?Jak można nie rozpatrzać spraw egzystencji?Trzeba w tym przypadku być skończonym kretynem..Który wzmacnia się w przekonaniu swego ciemnego i zakopanego w oddali mózgu idiotyzmu.Jak można tak postępować?Przecież to smutne..Żyć nie zastanwiając się po co?Tak robią chyba idioci znajdujący się na samym szczycie swojego debilizmu..Nie sposób na to patrzeć,lepiej już potępić i podważyć ich sposób myślenia,albo też uświadomić.Cholera,melancholia daje się we znaki.Jest wieczór 17 grudnia,godzina 22:12.Czuje w sobie taką pustkę i jakby słabość czyli tak jakby brak chęci na cokolwiek.Byłem zapalić około pół godziny temu 2 papierosy o smaku jagodowym,skręconych przez starszego brata gdy byłem u niego jeszcze w sobote,wczoraj w krakowie w odwiedzinach.Muszę przyznać że te papierosy są wyborne,nie mogą równać się miętowym,nie mówiąc już o zwykłych,w końcu owocowe,sam nwm dlaczego je wycofali z obrotu.Ah ta cała unia europejska,ten cały świat,postępuje nie do końca logicznie zawsze,nie jestem w tym osamotniony przynajmniej.Zrobiłem sobie kawę aby wzmocnić się trochę,w domu nie ma zbytnio żadnych słodyczy teraz a do sklepu się nie przejdę bo już od 21 zamknięty,jest za pózno,w końcu mieszkam na wsi,nie ma tu wielkich galeri handlowych czy całonocnych sklepów.Najbliższy w 25 tysięcznym mieście koło mnie jakieś 7 kilometrów drogi więc chyba się jednak nie zdecyduje,musi mi wystarczyć małe princepolo i ewentualnie kilka kawałkow starej,otwartej już czekolady.Planów życiowych brak,jedynie planuje przejść się jutro do domu kultry z moją piosenką,osobiście osobom w moim otoczeniu i samem mi się podobało więc czemu by nie spróbować?Chociaż nie żywię z tym wielkich nadzieji w tym momencie..Plan na teraz to wypić kawę,poprzeglądać internet i położyć się spać w końcu już dosyć pózno,dokładnie 22;17.Myślę że zdąże do 24.Potem czyli jutro życie będzie się znowu toczyło od dawna,zobaczymy co mi przyniesie jutrzejszy dzień..Wiem że nie powinno być jakoś tragicznie chyba,chce to po prostu jakoś znosnie przeżyc w godności..Wiele nie oczekuje,planów jakichś specjalnych nie ma.Po co komu plany jeżeli następny dzień,to znaczy życie samo je naznaczy?I po co to komu skoro życie może zniszczyć plany w ułamku sekundy?Moja melancholia przynosi czasem to że jestem po prostu ospały,taki smutny,wrażliwy ale nie przynosi mi jakiegoś wielkiego cierpienia,trudu.W końcu płynę z tym co mi przynosi moja osoba..W końcu ja to moja osoba,tak jak wszyscy ludzi chociaż nie do końca zdają sobie z tego sprawę,nie zagłebiając się w to.Może i dobrze?Każdy reaguje w końcu na różne sprawy inaczej.To co jednego śmieszy,dla drugiego może wydać się nie śmieszne a wręcz żałosne.Przykład:Opowiedziałem ostatnio żart na angielskim,to znaczy nie żart ale takie śmieszne sformułowanie,mianowicie:Pani się pytała po angielsku co robię aby zachować dobrą kondycję a ja odpowiedziałem:Jedzę na rowerzę bo jezdze prawie codziennie około 5 kilometrów do szkoły w jedną strone a potem jeszcze dodałem tak dla zabawy:Smoke czyli wiadomo że jest to powszechne,slangowe określenie na wdychaniu dymu,pani była wręcz trochę oburzona ale mój kolega roześmiał się straszliwie..Nie widziałem reakcji klasy bo siedziałem bardziej z przodu ale myślę że inni zareagowali podobnie.Więc pani zapytała po tym tego kolegi czy go to śmieszy?.No jeżeli wybuchnął promieniującym śmiechem to wychodzi na to że tak i to nawet całkiem dobrze..A to że moja inwecja nie spodobały się szanownej pani to już nie mój problem,to mogła być tylko subiektywna interpretacja.Jednak trzeba zważyć na to że ona już była w starszym wieku i mogą ją smieszyć inne,może bardziej wyszukane dowcipy..Spytala się mnie wtedy wprost:Czy jaram się że jaram?A ja odpowiedziałem że to był tylko taki żart i że przepraszam.Inni musieli mieć chyba niezły ubaw z tej całej sytuacji.W końcu śmiech to zdrowie więc chyba dobrze czyż nie?Akurat ten dzień był mało napięty bo tak się złożyło że miałem tylko jedną lekcję..No może moja wina bo na pierwszy trzy nie zdążyłem ale były tak błache i nudne że nawet nie było warto.Jak kogoś to ciekawi to była to technologia gastronomiczna z towaroznastwem,przedmiot zbędnym,i tak nikt nie słucha nauczycielki i nic nie rozumiem z jej bełkotu.Jedynie same praktyki w sobie są przydatne,bo tam się przynajmniej coś robi,gotuje,można nawet wziąść to do domu i podzielić się z rodziną,a czasem są to naprawdę smaczne rzeczy a w dodatku robione przez ciebie samego.Gotowanie to jednak jakiś rodzaj sztuki bo tworzy się potrawy..Mało ludzi tak na to patrzy ale to prawda.Nie dość że się tworzy to można to jeszcze ze smakiem skonsumować.Po prostu całkiem fajna sprawa i smaczna.Nie to co użeranie się z nudną nauczycielką na zajęciach,z absurdalnymi tezami oderwanymi od rzeczywistości.Wręcz zabijające uczniów którzy mają już jej serdecznie dość na najbliższy rok a raczej teori z jej książki,bo sama nie jest na tyle kreatywna żeby coś swojego wymyślić.Po prostu woli zanudzać innych na lekcji swoimi bezsensownymi i nikomu niepotrzebnymi teoriami i brać za to co miesiąc podstawową pensję..Jej wola,w końcu każdy musi odnalezć w życiu swoją drogą albo i wręcz przeciwnie tą drogą będzie droga ku zatraceniu..Tu wychodzi kolejny paradoks gdyż każdy zmierza ku zatraceniu,niezależnie czy jest szaleńcem czy ma ustawione,luksusowe życie albo i nawet gdy jest biedakiem.Każdy ma taką samą wartość metaforyczną.Oznacza to że każdy niezależnie od poglądów,wykonywania powierzonych obowiązków albo i nie wykonywania ich,pracowitości,lenistwa czy innych cech należnych każdemu człowiekowi skończy tak samo pod ziemią..Jest to właśnie równość i sprawiedliwość życia która bardzo mi odpowiada.Wydaje mi się że to najbardziej sprawiedliwa rzecz jaka istnieje a na dodatek całkowicie naturalna,zupełnie jak narodziny.Tylko że narodziny nie są do końca sprawiedliwe gdyż każdy rodzi się w innej krainie świata i to jest niezależne od niego z tego co na dzień dzisiejszy wiadomo.Więc już na starcie życie traktuje każdego z goła inaczej,każdemu dobiera rodzinę,wygląd i tym podobne błache,aczkolwiek mogące wpływać na dalsze życie rzeczy.Jest to według mnie krytyczna niesprawiedliwośc bo dlaczego jeden rodzi się w rodzinie alkocholików a drugi w rodzinie bajońskich bogaiczy i dostaje już wszystko na start?Gdzie tu logika?I ktoś jeszcze śmie mi powiedzieć że świat jest sprawiedliwy?Nie,nie jest i nigdy już nie będzie!Jest zbieraniną przypadku,absurdu i nieszczęścia samego w sobie,narastającego albo i trwającego w każdy dzień.Przeplatają tu się apartamenty w nowym jorku z żebrającymi tam bezdomnymi o pieniądze na jedzenie!Albo skrajnie biednymi dziećmi chodzącymi z matką cały dzień tylko po to aby zebrać pożywienie..Słyszałem że takie rzeczy dzieją się w Azji,największym skupisku ludności więc nie ma się czemu dziwić.Są tam bogaci szejkowie jak i ludzie którzy ledwo wiążą konieć z końcem czyli można powiedzieć karykatura dwudziestego pierwszego wieku.Jedni jadą zaspani do piekarnia aby ujrzeć drożdzówki a drudzy zdrugzgotani,zabiedzenie bez formalnej pracy muszą szukać pożywienia po śmietknikach.Sam właśnie wstałem i spożywam takowe wyroby:2 małe drożdzówki z piekarni popijając to kawą..Smaczne alkowiek w tym momencie trochę to doceniam,zważając na fakt że nie musiałem nić zrobić w kierunku zdobycia tychże wypieków.Poczułem się zupełnie jak jakiś król,po prostu śniadanie podano do łóżka.Ale niestety w Afrycze czy Azji nie ma tak dobrze rozwiniętej technologi i pewnie przez to takowy głod i niedostatek tam panuje bieda,w dużej części skrajna bieda między innymi w krajach takich jak Indie gdzie powstało wiele slamsów kontrastujących z wielkim apartamentowcami po drugiej stronie miasta,krajem licznych biedaków i określoną liczbą szejków panujących nad tym wszystkim,wyciągających właściwie wszystkie aktywa tego kontynentu..Tak już było na świecie od początku ery Chrystusa że to zawsze najbogatsi,królowie rządzili całym światem..Garstka ludzi a rządzi wszystkimi..Dzisiaj można to odnieść chociażby do polskiego rządu,przykładowo 460 ludzi decyduje czy marihuana będzie legalna czy nie,i do tej pory zadecydowali że nie nawet jeżeli miliony polaków są za..Czysta logika władzy..I jakie pensje jeszcze za to inkasują..Wydaje mi sie że już ja byłbym lepszym posłem czy też osłem niż większośc jegomościów tam zasiadających..Ale trzeba przyznać że pensje mają bajęczna..12 tysięcy złotych na miesiąc.Kto by tyle nie chciał?I to jeszcze za całodziennie siedzenie i rozmawianie o głupotach?Skandal!A normalni ludzie charują za 1500-2000 netto na miesiąc i brakuje im na życie,podczas gdy polityci śmieją im się prosto w twarz,nic przy tym w kraju nie zmieniając od wielu lat,po prostu tak jakbym siedział,nic nie robił i inkasował za to zapłatę.Po prostu nieporozumienie.Nieporozumienie i niesprawiedliwość.Wydaje mi się że kiedyś trzeba zorganizować taki solidny protest i obalić ten rządz jeżeli pójdą za daleko,po prostu rzucić się w kilka tysięcy ludzi z nienacka i wymordować tych którzy sobie nagrabili!Może nie wymordować ale wygnać ich stamtąd stanowczo,stworzyć nowy,lepszy projekt który odpowiadał by każdemu obywatelowi,zmniejszyć pensję z bajecznych 12 tysięcy do jakichś skromnych jak na polityków 4 tysięcy,taka jest moja wizja w tej sprawie.Ciekawe czy wtedy byli by tacy skorzy do rozmów i bezsensownych dwygacji gdy pieniędzy w portfelu było by coraz mniej?Nie sądze..Jak to na ludzi przystało politycy są zachłanni,gdyby byli uczciwi sami obniżyli by sobie pensję chociaż o połowę,do tych 6 tysięcy..Dalej była by to dosyć pokazna suma pozwalająca na godne życie.Ale jeżeli dają to czemu nie brać?Pewnie takimi przesłankami się kierują,jak większośc ludzi.Przesłankami rządzy władzy,popularności i pieniądza.Rządzy starej jak świat i nowej jak każdy nąstepny zaistniały człowiek.Rządzy która ma się we krwi już od urodzenia,od danej osoby zależy z jakim natężeniem to przebiega,można to w sobie zabić,ale całkowicie się chyba nie da?W końcu człowiek się urodził po to by żyć czyli pokazać się w tym świecie,a nie siedzieć w pustej dolinie jak pustelnik i żyć samemu,chociaż można i tak.Zależy od preferencji i predyspozycji danej osoby w naszym środowisku.Możemu spotkać różnorodne osobistości i za to cenię ten fantastyczny w tym sensie świat.Nie ma zaprojektowanych robotów,każdy wygląda inaczej,każdy ma w pewnym sensie inne podejście do życia,inne plany,inne podejście do kwesti dbania o siebie,inne podejście w kwesti zawierania znajomości,inne podejście w sprawach seksu i tak dalej.Takich przykładów można by było mnożyc bez końca,podałem tylko kilka z nich aby to dokładnie zobrazować.W kwestia dbania o siebie z tego co zauważyłem i ten sterotyp się narazie potwierdza kobiety dbają o siebie dużo bardziej od mężczyzn,chyba lubią się przeglądać w lustrze i testować nowe kosmetyki,nowe makijaże które mogą wykonać,nowe kolory paznokci aby potem pochwalić się tym koleżankom,porównać,ocenić.Aby pokazać jak one to pięknie nie wyglądają i jak mają rzesze wielbicieli które będą ustawiały się w kolejce na romantyczny spacer,nie mówiąc już o prawdziwym,jednoznacznym powodzie czyli kolokwialnie mówiąć o akcie seksualnym aby sprawić sobie przyjemność cielesną.To sprawa naturalna,trochę wstydliwa ale to tylko nadaje temu uroku.Bo gdyby każdy był taki bezpruderyjny jak niektóre osoby to seks byłby zbyt wulgarny,a tak można się frywolnie przy tym pośmiać,pozostawić jakąs tajemnicę preferencji żeby nie wyjawić komuś wszystkiego,a nawet większości swych tajemnic.Ja przynajmniej tak to pojmuję.Można o tym mówić ale powierzchownie,chyba że chodzi już o naszego partnera,wtedy to inna sprawa.Wtedy możn a wyjawić mu najskrytsze fantazje,chyba że nie jest na to gotowy,wtedy lepiej chyba poczekać,w końcu nie ma co się śpieszyć..Wydaje mi się że w tych czasach kobiety są już tak wyzwolone seksualnie w porównaniu z zeszłym stuleciem że już nawet przebijają w tym mężczyzn a czasem nawet onieśmielają i bezczelnie podrywają..Na pewno jest to jakaś fajna przemiana,w końcu co to za przyjemność podrywać tylko w jedną stronę?Takie trochę beznamiętne,każda płeć w końcu powinna mieć takie same prawa i przyzwolenia..No prawie takie same,bo jednak jakieś różnice są fajne,chociażby w wyglądzie:To że kobieta ma dłuższe włosy albo nawet dużo dłuższe,to że nosi makijaż który pięknie zdobi jej twarz,to że jest bardziej subtelna i delikatna,to jest to co mi się naprawdę podoba i nie chciałbym żeby to było kiedyś starte i pominięte,bo wtedy to naprawdę świat przestałby mi się podobać całkowicie.Było by to starcie wspaniałych schematów różnorodności i seksualności które obrzydziło by mi cywilizacje całkowicie,na szczęscie z tego co widze dziewczyny dbają o siebie i chcą pięknie wyglądać,spoodbać się jakiemuś chłopakowi,chyba naturalna kolej rzeczy,sama biologia można by powiedzieć.Facetom na pewno podoba się to że kobieta specjalnie dla nich ładnie się ubrala,nałożyła warstwę makijażu i wygląda po tym prześlicznie,jak z obrazka..Wiem coś o tym bo sam jestem facetem i mnie to pociąga w jakimś sensie,no bo jakby inaczej?Trzeba by było być aseksualnym aby tego nie dostrzec albo w głębokiej depresji ale to już kwestia na dalszy temat..Ale osobiście nie chciałbym być płci żeńskiej,nie pasowało by mi to,wolę byc meżczyzną,nie umniejszająć kobietą..Może to kwestia tego że jeżeli się urodziłem mężczyzną to dobrze czuje się w swoim ciele a jeżeli byłbym kobietą to też bym sie dobrze czuł?Na pewno to tak działa ale zdarzają się wyjątki jak osoby z zaburzoną osobowością,płcią tak zwany transeksualne z tego co słyszałem.Z tego co wiem one po prostu chcą być osobą płci przeciwnej gdyż odkryły że ta płeć w której się znajdują ich nie satysfakcjonuje,okazało się że Dawid nie czuje się Dawidem tylko kimś z drugiej strony a więc zaczyna mu to doskwierać..A więc czuje się dziwnie przez co popada w depresję i stany smutku,pernamentnego złego samopoczucia,dziwnych nastrojów a co za tym idzie nie wie jak to zmienić..Można się z tym próbować pogodzić według mnie ale w dzisiejszych czasach jest jeszcze coś takiego jak operacja zmiany płci,myślę ze całkiem kosztowna,ja bym tyle na takie coś w życiu nie wydał,ale nie mogę tak pisać gdyż ja się dobrze czuje w swoim ciele,nie chciałbym nawet słyszeć by być kobietą a więc rozumiem osoby które się na to decydują.Ale samo w sobie zmienianie płci mnie brzydi,to jest mieszanie w naturze,i co potem ktoś miałby się spotykać z dziewczyną która byla kiedyś facetem?Blee!Przepraszam ale przynajmniej jestem szczery w swoich poglądach,tak patrzę na tą sprawę aczkolwiek do osób transeksualnych nic nie mam,ale jakoś nie mam przjemności obracać się w ich towarzystwie i jakoś mnie do tego nie ciągnie.Grunt to tolerancja,z akceptacją może być już gorzej wśród ludzi,nawet nie trzeba wykonywać aktu akceptacji,wystarczy nikogo nie krzywdzić swoimi czynami i słowami,to już w zupełności wystarczy.Nie trzeba dokonywać nie wiadomo jakich wyrzeczen,tolerancja to żadne wyrzeczenie chyba że ktoś jest intelektualnym dnem,wtedy jest z tym gorzej,zdaje sobie z tego sprawę.Ale naprawdę nawet jeśli trzeba,warto się odrobinę poświęcić żeby kogoś nie zranić,tym bardziej jeżeli jest to krucha istota,w cwaniaków można walić bluzgami i oszczerstwami,ponizać a na nich nie zrobi to absolutnie żadnego wrażenia bo są tak zarozumiali i otępieli.Gorzej jeżeli chodzi tu o jakąś osobę wrażliwa,słabą,delikatną takiej to nic tylko staram się pomóc,ochronić przed tym okrutnym światem,może ona ochroni i ciebie?W końcu coś za coś..Wiadomo,można poznać kogo można skarcić za jego czyn a kogoś wogule nie ruszać słowem,osoby spokojnej,wrazliwej,po co to testować skoro widać że ta osoba nie chce nic nikomu złego uczynić?Chociaż jak wiadomo pozory mogą mylić,wiem to doskonale,z małej osóbki może wychodzić tak zwana bestia,magia iluzji,tak można było by to określić.Magia teatru absurdu jakim jest życie,szkoda że tak mało osób to dostrzega..A może właśnie dobrze bo można poczuć sie wyjątkowym wśród ciemnych mas,nie obrażając oczywiście nikogo?To taki magiczny,metaficzny stan głębi która i tak więcej nie znaczy od stanu przeciętnego człowieka a jednak cięszysz się tym stanem niesamowicie,jakby może on cię owładnąć czystą niezszarganą przez nikogo ekstazą.Cóż może to zakłócić?Jeżeli to trwa to nic takiego..Wręcz jest to niezniszczalne,piękne uczucie ale raczej zgubne,trzeba trzymać umysł na wodzy.Nie można odpłynąć za daleko,skutki tego mogą być zbyt tragiczne,wysubliomowane.Trzeba jednak zająć się problemami dnia codziennego,oby było ich najmniej i życie było jak najbardziej szlachetne,eleganckie a także pomocne dla innych,bo jednak spotkanie z innymu ludzi daje radość,energi.Zamykanie się w swoim hermetycznie zapakowanym świecie nie jest dobre dla zdrowia,głownie tego psychicznego.Zauwazyłem że melancholia jest dobra czasem,wieczorem aby odreagować ale nie bez przerwy.Trzeba jednak wyczuć ten dobry smak samotności,nie można zanurzać się w nim egoistycznie,nie patrząc na potrzeby innych,trzeba ich wysłuchać a wydaje mi się że konwersacja z ludzmi to przyjemna rzecz,nadające czasem energi do działania,efektywności i umięjetności popisania się jakimiś zdolnościami,chociażby najprostszymi.Gorzej gdy ktoś jest całkowitą fajtłapą,wtedy może być to nielada wyczyn.Właśnie z tego powodu powstają kompleksy na tym tle.Bo i czym ma się pochwalić ktoś kto nawet boi się odezwać się w towarzystwie?Gdy ogarnia go w tej chwili lęk i niezbyt ciekawe samopoczucie?Gdy zalewa go pot rozrywającej dusze nieśmiałości?Rozumiem kompletnie tą sytuacje,oczywiście nigdy nie byłem chorobliwie nieśmiały ale gdy byłem mały ogarniały mnie takie trwogi gdy miałem rozmawiać z wujkiem..Jednak z wiekiem człowiek zdaje sobie sprawę z pewnych rzeczy i chyba jednak staje się coraz śmielszy..Gorzej gdy pozostanie dalej taką nieśmiałą duszyczką,chyba że mu to odpowiada ale wątpie.Z chęcia bym ośmielił taką osobę,wręcz zdemoralizował w końcu demoralizowanie kogoś jest śmiertelnie proste i niewyszukane,chyba że ktoś ma swoje zasady których wyraznie dostrzega..Ale są one błache,banalne,rutynowe i często wręcz nakazane przez różne kulturowe regulaminy które same sobie szkodzą..Więc demoralizowanie kogoś od czasu do czasu nie jest złe wręcz wskazane,poza tym wielu ludzi samo się demoralizuje więc i to jest zbędne.A więc czemu miało by się nie ukazac komuś kto nie potrafi się zdemoralizować,dobrze zabawić czy też odprężyc pokazać tego zakazanego choć powszechnego owocu ludzkich działań,celowych bo także przyjemnych nie ukrywajmy?Kto by nie chciał chrzanić tego świata i wstąpić z nim na drogę wojenną?Pójśc przed siebie z kilkoma kompanami pośród oparów dymu i alkocholu?Kto by nie chciał się zabawić,złamać podstawowych,nudnych i bezsensownych reguł?Dlaczego by tego nie zrobić?Przecież życie jest tylko jedno..Dlaczego mielibyśmy się ciągle słuchać kogoś kto stoi nad nami?Jakby nam się wydawało że on ma zawsze rację a to zwykły błąd poznawczy,pewnie z naszej samej winny,nie analizowaliśmy tego a więc błąd poznawczy jest jak najbardziej logiczny i prawdziwy..Błędów w naszym życiu jest cała masa,nie możemy tego ukryć,często cierpimy z ich powodu,nie dają one o sobie zapomnieć.A jakby tak rzucić się w wir zapomnienia?Wszystko olać,spłynąć jak deszcz po rynnie po jesiennym brzasku burzy?Dać o sobie zapamiętać światu swoimi wybrykami i ponadprzeciętną osobowością,pomysłowościa i tym podobnymi frazesami?Nawet nie dla samej ideii zapamiętania samego w sobie bo to zgubne ale dla ideii zabawy,ukazania się uśmiechu na twarzy naszych kompanów niedoli tego świata..Myślę że to szczytna idea zabawy i beztroski..Kto nie chciałby czegoś takiego przeżyć?No i w końcu dużo ludzi to przeżywa,rzuca się w wir imprez,seksu,alkocholi i tak dalej..W końcu to jakaś droga ucieczki,nawet jeśli nie do końca społecznie akceptowalna to co z tego?W końcu alkochol na świecie spożywa bardzo dużo ludzi, ,samych alkocholików w polsce jest nawet milion..A ludzi spożywających alkochol regularnie około 5 milionów jak nie dużo więcej..Pozwala to obiektywnie jak i subiektywnie ocenić skalę tego zjawiska,obiektywnie jednak nie można nigdy końca,nawet jeśli będzie nam się wydawało że nasz sąd jest objekcją,będzie to jednak subiektywna alternatywa ale co z tego,to i tak bez znaczenia,ważne są nasze odczucia,ale też innych ludzi bo one przynoszą nam pozytywne odczucia związane z nami.Nie można ludzi traktować przedmiotowo jako interes,trzeba ich cenić i kochać,to chyba naturalne i logiczne przemyślenia każdego człowieka.Trzeba się nawzajem sobą ekscytować,zrozumiałem to,to są ciekawe i intrygujące odczucia,nie wspominając tu o tajemniczości która pozwala nam nie odkrywać się do końca światu,aby nie ujrzał naszych zakamarków,w końcu tak bylibyśmy całkiem goli a to zbyt intymna sprawa..Bo ja nie wyobrażam sobie chodzić nagi po świecie jak aktorka porno w filmie,chociaż ona robi to tylko na filmie i to za jakieś tam pieniądze,nie zawsze wielkie,wbrew pozorom.Bo ludziom się wydaje że ktoś kto jakoś tam się prezentuje zawsze wygrywa fortunę,ma tyle pieniędzy że mógłby wykupić całe miasto..Wbrew pozorom to są mylne przekonania,w końcu świat jest tylko naszym wyobrażeniem jak mawiał pewien znany filozof..Nie będe przytaczał nazwiska,może ktoś się domyśli o kogo mi chodzi,naprawdę jeden z najbardziej znanych i rozpowszechnionych więc myślę że to nie będzie trudna zagadka do rozwiązania..Dla kogoś kto się choć odrobinę interesuje powinna być trywialna i niezobowiązująca..Spróbuję teraz zintepretować to twierdzenie powyższego filozfa:Że świat jest tylko wyobrażaniem..Przechodząc do sedna sprawy;Chodzi o to że każdy subiektywnie odczuwa świat i go odbiera,dla każdego będzie to inna przestrzeń,choć ogólnie podobna ale i tak różniąca się pewnymi drobiazgami..Czyli podam to na przykładzie:Gdy jakaś piękna dziewczyna idzie ulicą jeden mężczyzna czy też kobieta bez znaczenia mógłby pomyśleć:Ale piękna dziewczyna,na pewno też inteligentna,w końcu to ze sobą wspólgra..Z kolei drugi mógłby odrzec:Ale pusta lala,pewnie całą wagę przywiązuje do wyglądu i chciałaby tylko leżeć i pachnieć..Otóż myślę że wytłumaczyłem to teraz najprościej i najzwięzlej jak się da bez zbędnych metaforycznych przenośni które mogłyby wprawić w zakłopotanie przeciętnego zjadacza chleba.Ale to niesistotne jak już tu na wstępie wielokrotnie wspominałem.Wiele rzeczy na tym świecie to błachostki i właśnie z nich składa się świat a więc wiele elementów tworzy spójną całość,no może że światem jest inaczej bo nosi w sobie wiele sprzeczności i niedomówień,które da się wytłumaczyć w logiczny sposób,po prostu niektórzy nie rozumieją,chociaż zaznaczam że chodzi mi o rzeczy w których się orientuje,nie uważam się za przewodnika którego można było by słuchać.W końcu sam zazwyczaj podążam własnymi,nieutartymi przez nikogo szlakami,oczywiscie w zależności od sytuacji bo cały czas tak się nie da a nawet nie wypada,w końcu człowiek jest istotą która żyje w społeczności.Żeby przeżyc musi zaopatrzać się w podstawowe produkty wytworzone przez tą społecznośc,to jest niezaprzeczalny fakt.Chyba że jest totalnym pustelnikiem który ma swoją farmę na uobczu,żyje bez prądu,wodę ciągnie ze studni a jedzenie z upraw..To też prawdopodobne chociaż niewygodne i w dzisiejszych czasach mało spotykane.Choć trzeba przyznać że na pewno oryginalne,to mi takie życie nie pasowałoby.Ciągle na uboczu?Ciągle w samotności?Ciągle ze sobą?Toż to można zwariować całkowicie?Odkryłem że ja lubię ludzi,oni są całkiem w porządku w stosunku do mnie,chociaż zdarzały się wyjątki ale to jak każdemu,po prostu esensja życia.Nie można osiągnąc każdego celu,a nawet gdy to zrobisz poczujesz że mógłbyś z tym poczekać..Często właśnie tak się zdrarza..Najlepiej chyba dążyć do celu pomało,bez pośpiechu,aby potem się zbytnio nie rozczarować.Bo na cóż to wszystko komus?Sława?Ale że wszyscy ludzie mieli by cię oglądać jak na jakieś wystawie?Jak jakiś przedmiot?Jak jakąś rzecz?Czy to nie troche egocentryczne?Czy to nie wychodzi z rządzy bycia podziwianym?Takiej próżnej rządzy normalnej dla człowieka,aczkolwiek czasem trochę przesadnej..Połowa artystów powinna być wyelminowana i zdegradowana do roli zwykłych pracowników bo robią syf który nie zasługuje na miano sztuki a jedynie pogardy,w moim mniemaniu.Chcą po prostu zarobić trochę więcej pieniędzy niż przeciętny człowiek i wpisać się na kartę histori,chociaż nie zdają sobie sprawy że absolutnie nic im to nie da,że po śmierci i tak pozostanie z nich tylko jedno wielkie nic,po rozkładzie ciała.A ludzi którzy ich zapamiętają będzie garstka ale jak powtarzałem to nieistotne bo i tak zostaną bezlitośnie zrównani z ziemią przez życie.To jednak cała prawda..Życie nie daje forów absolutnie nikomu,nawet wielkim gwiazdom,wręcz przeciwnie sława może ich przytłaczać i przygnębiać,mogą żałować swoich decyzji,ludzie będą ich lubić tylko ze względu na to a nie dlatego że są fascynującymi i dobrymi ludzmi..To i tak pokazuje tylko absurd i bezsens świata jako ludzkiej świadomości..Jest ona tak licha że musiałaby pojąc wszystko żeby odkryć wiedzę całkowitą która prowadziłaby do doskonałości ale pojedyńczka jednostka a więc wszystko nie jest w stanie zrobić tego nawet w jednym procencie..Nie oszukujmy się bo nie warto trwać w kłamstwie,ktoś to musi tutaj powiedzieć.Życie jest jednym wielkim,niepojętym,absurdalnym paradoksem który trwa w cierpieniu i najwyrazniej go to cieszy..Tyle że jak ma go to cieszyć gdy on nawet nie istnieje?Jest chłodny jak woda w najzimniejszym oceanie która nie zmienia temperatury przez całe swoje istnienie..Po prostu paranoja.I jak ja mam żyć z takim ciężarem poznania?Najwyrazniej muszę,w tej dziedzinie pozostaje tylko samobójstwo a jednak chcę to jeszcze wszystko zweryfikować.Może się mylę w tych rozważaniach?Może odkryję kiedyś coś na nowo?Może to wszystko kłamstwo?Chociaż jestem raczej pewny swoich poglądów,wydają mi się najbardziej logiczne,aczkolwiek nie odrzucam możliwości zmiany teorii,jeśli będzie wydawała mi się logiczna i prawdziwa.Poznanie jest jednak pełne wątpliwości i paradoksów które czasem zadziwiają nas samych..Bo jak to?Ta osoba jest inna niż nam się wydawało?Te zjawisko tak nie wygląda?A myślałem że to jest prostsze..A jednak się rozczarowałem..Często tego doświadczyłem w życiu,oczywiście doświadczyłem też pozytywnych wrażen i emocji aczkolwiek od pewnego czasu ciągle czuje w sobie taką pustkę samego siebie.Nie wiem dokąd zmierza moje życie?Nie wiem dokąd zmierza życie wszystkich ludzi?Nie wiem dokąd zmierza cały ten świat?Po co on powstawał?Aby dawać ludziom tak ogromną dawkę cierpienia każdego dnia?Po co żyć skoro każdego dnia można umrzeć?Skoro każdego dnia 160 tysięcy ludzi umiera,a nikt nawet tego nie zauważa,zupełnie jak podmuch na wietrze..Więc cóż znaczy tu moje istnienie?Jaka jest jego istotność,sens?Sądze że na te wszystkie pytania można by odpowiedzieć dekadenckim stwierdzeniem:Świat nie ma sensu.Niby to takie trywialne aczkolwiek zupełnie prawdziwe i zarazem smutne.Ludzie nie lubią albo nie potrafią rozmawiać o takich rzeczach bo pewnie wpędza to w nich jeszcze większe przygnębienie niz samo życie które i tak już rzuca kłody pod nogi.Problemy i tak nic nie znaczą jeżeli życie jest bez sensu,a przecież tak mieszają w naszym życiu.Co to za ponury absurd?Co to za paradoks?Co to ma do jasnej cholery znaczyć?Po co każdego dnia chodzę do łóżka aby następnego znowu się obudzić i przeżyć ten dzień tak samo albo przynajmniej podobnie?Po to aby odegrać tą scenę nie zastanawiając się nawet nad jej sensem?Po to aby zebrać plony które nawet nie wiadomo co znaczą?I czy one tak naprawdę są coś warte?A może to tylko zwykłe chwasty?Może cały świat to coś na kształt chwasta który próbujemy wyrwać ale jest zbyt mocno zakorzeniony?Więc tylko trzymamy się z dala od niego?Więc próbujemy zapomnieć,myśleć tak samo,ulepszać się,doskonalić ale to nic nie daje i tak samo boli?Boli to że ciągle ponosimy klęski?Boli to że nie wszystko jest tak jakbyśmy sobie tego zażyczyli?Czy robie sobie dwestetną kawę tylko po to żeby ją szybko wypić i tak na okrągło aż do śmierci?Czy rozmawiam z ludzmi z którymi jutro będe rozmawiał tak samo i praktycznie o tych samych rzeczach,z drobnymi wyjątkami?Czy to naprawdę musi być tak przewidywalne?Czy życie może nas codziennie zaskakiwać czymś przyjemnym i nowym?Czy życie jako subiektywnej jednostki powstaje jedno we wszechświecie,raz na cały jego okres?Czy to naprawdę ma jakikolwiek głębszy sens?Czy moje istnienie coś znaczy dla świata?Szczerze w to wątpie,a na powyższe pytania można już sobie samemu odpowiedzieć,według swoich poglądow i wyznawanych wartości na temat świata jak i życia.Mogą one się oczywiście zmieniać w zależnosci od nastroju i pogody ducha jakim kieruje cię twój umysł..Bo jak to tak,trwać w tych samych postanowieniach całe życie nie próbując ich zmienić czy też podważyć?To postawa kompletnego idioty i ignoranta,których i tak jest zbyt wielu na tym świecie.Zbyt wielu zalewa ich ten okrutny a zarazem piękny świat ale tak już chyba musi być..Skoro tak już się stało to tego nie cofniemy..Nie uniesiemy się ponad to..Że niby jak?Że ja jako jeden człowiek mam zrobić coś wielkiego?Ale jak to?Jak mam tego dokonać?Czy nie jestem na to zbyt kruchy i delikatny?Czy nie jestem na to zbyt wrażliwy?Zbyt mało stanowczy?Zbyt mało słyszalny?Zbyt mało przekonujący?Zbyt mało pracowity aby coś wielkiego osiągnąć?Zbyt mały aby wzbić się ponad ogromny tłum?Czy nie wystarczy już to że musze zmagać się z trudem dnia codziennego?Czy to nie jest już zbyt wiele że muszę stawiać czoła światu?Że gnam tak przed siebie bez żadnego celu,nawet nie wiem po co?Że tak jak wielu innych ludzi nie potrafię,a chyba nawet nie chcę odnalezć sensu którego tu po prostu na ten moment nie ma,a przynajmniej jest przyćmiony przez grady melancholi?Czy to nie zbyt trudne że muszę przemieszczać się z miejsca nie miejsce i gnać przed siebie każdego dnia jak torpeda?W końcu tego wymaga ode mnie świat,jak zresztą od każdego,nie jestem wyjątkowy w tym aspekcie i wcale nie chciałbym być,bo i po co mi to?To tylko takie złudna nadzieja wyjątkowości która jest pozbawiona sensu,właściwie nic nie daje.To jest to samo co bycie zwykłym,niewyróżniającym się człowiekiem bo i ile można być w centrum uwagi?W centrum uwagi całego świata i tak nie będziesz,każdy ma swoje cele i sprawy do załatwienia,każdy musi iśc w twoją stronę,przecież nie będą się interesować tobą,nie ukrywajmy.Ale ludzie to lubią,lubią być na świeczniku,najlepiej podziwiani,nie ukrywajmy sam czasem to lubię,bo inaczej w życiu byłoby straszliwie nudno a to było by już zupełnie nie do zniesienia..To w końcu kwintesencja życia,bycie w blasku,ciągły rozwój,gnanie do przodu,jakieś przedsięwzięci,nawet jeżeli po ochłonięciu wydają się bezcelowe to jednak nadają cel samemu życiu..Trzeba to jednak zrozumieć,lepiej już zrobić jak najmniejszą,banalną rzecz dla siebie samego niż bez przerwy tkwić w beznadzieji i kompleksach i użalać się nad sobą.Takiej beznadzieji i okrutności życia trzeba starać się uciekać a nie tkwić w samotności,spotkać jakichś ludzi którzy rozpormienią twoją twarz.Jednak zrozumiałem że samotnośc nie jest dobrą drogą,chyba że chodzi o niezwykle specyficzne jednostki ale to niewielki odstetek.Ludzie chcą czuć się potrzebni i doceniani,muszą mieć jakąś osobę którą ich wesprze w działaniach bez tego ani rusz.W końcu nie bez powodu mówią że w grupie jest siła.Musze się z tą tezą stanowczo zgodzić,w większości przypadków tak jest.W grupie człowiek czuje się razniej i bezpieczniej,chociaż pozornie może polegać na innych,a jeżeli grupa jest zgrana i naprawdę dąży razem do celu to może coś z tego wyjść,chociaż to nie jes takie proste do osiągnięcia.Muszą się po prostu żyć ze sobą i stworzyć coś na wzór wielkiej armii,kilku lub kilkunastoosobowej która rozbroi każdego pyszałka i jego marne,nadęte mniemanie o sobie a przy tym będzie to przynosiło zyski tejże armi ludzi.Przydałaby się tam pomysłowoć,której czasem ludziom brakuje,szczypta bezczelności I ogromny pokład słowa mówionego które pod tym względem nie ma sobie równych,wyidealizowanych rozbójników..Oto idea szczytnej armii.Więc łączenie się w rózne konspiracje,wspólnoty i biznesy nie jest złe,jednak nie może męzczyć drugiej strony,musi być to coś na wzór przyjemnej współpracy,wręcz zabawy.Do tego trzeba znalezć ludzi o odpowiednim charakterze,o co nie trudno na tym świecie,w końcu jest tu pełno ludzi chętnych na przejście tego życia razem,ale tak bez przerwy z kimś przebywać?Męczyło by mnie to troche,trzeba jednak czasem odpocząć od tego zgiełku,chałasu i pędu świata ku wyidealizowanym ideom,które przysparzają ogromnej inspiracji i nadzieji,po prostu esencja tego życia,ciągły ruch,nieprzerwany,nie można zastygać bezsensownie,jedynie wchodzi tu w grę rozważne zastyganie.Zastyganie które w grucnie rzeczy pozwala ochłonąć,przejść się ochoczo na spacer,do sklepu po jakieś drobne zakupy aby tylko nacieszyć się tak niewielką rzeczą,chyba wiele osób tak ma,tylko problem w tym że niektóre nie umieją tego dostrzec albo mają zbyt wygórowane wymagania które ich zabijają od środka,zazdrość i poczucie tego że ktoś ma lepszą sytuację tym bardziej rozrasta to uczucie,jest ona naprawdę niebezpieczne,radzę się tego wyzbyć całkowicie i chociaż starać się żyć w zgodzie z innymi,nie zazdorszcząć im niczego,bo naprawdę to tylko marna iluzja,tak naprawdę są w podobnej sytuacji jak my,mają takie same możliwości,nie mówiąc już tu o smutnych skrajnościach jak bieda czy alkocholizm w rodzinie.Takie coś jest smutne,należało by pocieszyć takich ludzi,a tym bardziej pomóc im jakoś wyjść z takiej sytuacji.Naprawdę mogliby się odbić od dna z naprawdę złej sytuacji,tak uważam,wystarczy po prostu jakaś chęć działania i obecność ludzi wokół.Problem w tym że ludzie odwracają się często od ludzi z gorszym statusem materialnym,bo nie widzą w tym działaniu żadnego zysku,żadnej korzyści.Jednak nie dziwie sie,coś w tym jest w końcu nikt nie chciałby stać się biedny.Ale mimo wszystko wypadałoby chociaż w minimalna stopniu pomóc,objaśnić pewnie sprawy jeżeli potrzeba,powiedzieć że życie naprawdę może się zmienić,że nadzieja jest coś warta aczkolwiek nie ukrywajmy,gdy jest zle nie myślimy tak wysublimowanymi schematami,udręka wydłubuje nam wtedy oczy.Nie możemy wtedy optymistycznie spojrzeć w przyszłość,znajdujemy się w rozpaczy,nie wiemy co robić,do kogo się zwrócić.Do kogokolwiek kompetetnego,choć nie zawsze taki ktoś się znajdzie,niestety,brutalne realia życia,ciągle trwałe,nawet 200 tysięcy lat po powstaniu cywilizacji.Cywylizacji w której zginęły już milardy ludzi w przeciągu tych lat a obawiam się że my będziemy nastepnymi..Więc cieszmy się tym życie,nie dajmy się zdemaskować przez problemy,załóżmy jakiś mundur który mógłby nas ochraniać przed tym światem.Taka jest moja rada na ten moment,nie zważajmy na przykre wydarzenia,skupiajmy się tylko na tych przyjemnych,z tych przykrych można jedynie od czasu do czasu wyciągnąć lekcje,pomyśleć czego już nie zrobić ale nie należy brudzić sobie tym głowy.Zupełnie dekadenckie działanie zastopujące puls życia i przyjemności,każdy kiedyś zrobił jakąś gafę czy popełnił jakiś błąd i to wielu błędów,nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy,więc czemu mam się zamartwiać swoją skromna osobą?Czy ja nie dość w życiu już wycierpiałem musząc wykonywać bezsensowne polecenia innych?Czy ja nie dość byłem już tym wszystkim zdenerwowany?Czy mi się to już zbrzydło?Słuchanie się innych?Byc może tak,w zbyt wielkiej częstotliwości na pewno i myślę że mogę to odnieść do każdego człowieka,każdy czasem przeżywa takie niezadowolenie,konflikty ze światem.Daje to idealny obraz często niezadowolenia człowieka ze świata a przy tym umożliwanie mu dokonania całkowitej satysfakcji wolności przez drugiego nikczemnika stąpającego po tej starej ziemi.To że człowiek szkodzi drugiemu jest znane jak świat.Rozważmy więc dlaczego tak się dzieje?Wydaje mi się że to kwestia nieporozumienia,nieumijętnego dobrania słów,zranienia oponenta.Jedno nieprawidłowe słowo może zranić niesamowicie zarozumiałą i wrażliwą na swym punkcie osobę i ona może mieć krytyczne odczucia w stosunku do twojej osoby,oczywiście można to też naprawić,wiem na swoim przykładzie,zdarzyło mi się pare takich błachych sytuacji,może też po prostu zbytnio dramatyzowałem i nieumiejętnie zinterpetowałem tą sytuację,jako zbyt wielkie oburzenie.Niestety w świecie zachodzi ogromna różnorodność i ciężko zinterpretować wiele zjawisk i sytuacji obiektywnie,można jedynie subiektywnie zbliżając się do tej obiektywności.Czyli jakby to ująć:Może nam się tylko wydawać że wszystko wiemy i druga strona nie ma racji,a druga strona będzie tego samego zdania.Pokrętne to trochę ale prawdziwe patrząc na róznego rodzaju spory i konflikty,wywowałane nawet błachymi sprawami i doporowadzone do ogromnych rozmiarów.Trzeba tego typu konfliktom przeciwdziałać i nie wchodzić na drogi wojny,starać się nie oburzać drugiej strony żeby utrzymać z nią chociaż pozornie,przyjacielskie kontakty,aczkolwiek sztuka sama dla sztuki jest śmieszne a zarazem ponura,tak bym to ujął.Prawdziwa sztuka ma coś przekazywać,skłaniać do przemyślen,refleksji a nie być piękna sama w sobie z powodu wyczucia stylu.To też jest ważne ale trzeba połączyć te dwa składniki,jeden jest zbyt pusty aby to odpowiednio uzewnętrznić.Trzeba to jednak jakoś przekazać aby ruszyło to ludzi,trochę ich wybudziło,nawet szokowało,by zaczęli patrzeć na coś z innej perspektywy jeśli nie potrafili przed tym.Zresztą każdy ma tam jakąś swoją perspektywę,subiektywną ale jeżeli można ukzać nawzajem sobie inne perspektywy,to świetnie,może coś się z tego wyniesie.Może owa propozycja nas zafascynuje,sprawi że poczujemy się lepiej z perspektywą zmiany czegoś czy rozbudowania projektu który jest tak ekscytujący że aż przyprawia o dreszcze,wypełnia ciało niesamowitą,ciepłą energią która może inspirować przez długi okres czasu i być bardzo przydatna,ma tak ogromną siłę że praca staje się wtedy dla nas rozkoszna a można powiedzieć że to nie praca a wręcz zabawa.Myślę że ja w pewnym sensie posiadam takowe tajniki który mogłyby prowadzić do w miare szczęśliwego życia i wyzbycia się większości,jak nie wszystkich problemów.Jest to po prostu coś takiego co przybiera na sile,jak już wspomniałem może inspirować i znosi wszystkie zbędne granice,przez które człowiek jest z siebie niezadowolony.A co to takiego?Niech narazie pozostanie to moją tajemnicą,na pewno opiszę to kiedy indziej,kiedy będa miał na to ochotę.W końcu nie trzeba mówić o wszystkim i opisywać wszystkiego kiedy tylko można,trzeba czasem zachować powsciągliwość,chociaż może to być trudne,szczególnie dla kobiet..Ale to już zależy od typu osobowści.Wiem jedynie że wśród kobiet jak i zresztą wśród mężczyzn informacje przenoszą się dosyć szybko i sporadycznym jest dotrzymanie przez jakąś osobe tajemnicy,jeżeli się o to nie poprosi,no w końcu rozumiem to,świat i inoformacje są ciekawe więc czemu by ich nie przekazywać?Tylko że niektórzy ludzie są..Jakby to ując zbyt otwarci i dają się ponieść wyobrazni,a czasem przekazują i tak zbędne,acz fascynującego sytuacje,chyba nawet nie wiedząc że pewne informacje powinni zachować dla siebie aby nie urazić osoby z drugiej strony swojego odbicia.Działają trochę instyktownie,lekkomyślnie nie wiedziąc nawet że mogą wpędzić drugą osobą w jakieś kompleksy czy ośmieszające pomówienia,spotykałem się już z takimi sytuacjami,można to nawet zaobserwować w świecie,jeżeli nie tym najbliższym nas,to tym oddalonym,chociażby o przypadkach z gazet gdy jakiś niedojrzałe emocjonalnie człowiek popełnia samobójstwo bo był gnębiony przez swoich rówieśników,w tatym momencie oni są szokowani..Bo jak to?To nie była tylko zabawa?Czemu nie umieliśmy ochłonąć?Czemu on przez nas nie żyje?Co nam teraz za to grozi?Niestety to prawda,takie sytuacje są nieczęste ale dość pospolite i potwarzalne co jakiś czas,może nawet tuszowane,nie wiem,nie wgnębiałem się w to specjalnie.Wiem że to niesamowicie smutne i nie do zrozumienia że ktoś może przydać drugiej osobie taki status cierpienia że aż wpadnie w jakaś czarną rozpacz:Bo nie ukrywajmy,samobójstwo to już ostateczność,żeby go popełnić trzeba by być naprawdę zdecydowanym.Trzeba nosić w sobie te skryte odczucia niesamowitego cierpienia,bólu i to nie tylko fizycznego ale i ogromne pokłady bólu psychicznego,który naprawde nie daje ci spokoju,jest jak rożarzony ogień który ciągle pali cię po całym ciele i chcesz żeby to jak najszybciej się skończyło.Może oczywiście oblać go strumieniem zimnej,lodowatej wody ale jeżeli nad tym odpowiednio nie zapanujesz ognisko znowu zostanie rozpalone,może właśnie trzeba było by znależć kogoś kto postara ci się go zgasić na zawsze?Kto wie?Chociaż czasem bycia w samotności naprawdę jest fascynujące,można być sam na sam ze światem i jego udrękami,stanąć z nim w twarzą w twarz,zadać kilka pytań na które i tak z bezczelnością ci nie odpowie,bo nawet go na to nie stać.Stać go tylko na to by rujnować nasze piękne poczynania,jest kimś w rodzaju burzyciela wszelkich nadzieji,powierzycielem żalu i bólu który sam napędza,a w dodatku jest w tym śmiertelnie poważny..Niedorzeczność!Jak można być tak zatwardziałym i bezwgzlędnym?To potrafi czynić tylko jedyny byt nieosobowy na tym świecie,wszechświat!Wszechświat który żyje w ciągłej stagnacji,nawet nie wiadomo ile dokładnie istnieje,po co istnieje,jest tak ogromny że nawet nie wiadomo gdzie się kończy a w dodatku nie można go jeszcze całego zbadać bo atmosfera zgniotła by cię w kosmosie.Trzeba przyznać,fascynujące odczucie zanurzenia sie w absolucie jako takim,rozmyślania nad nim,przydałoby się to każdej istocie czasem.Ale czy każdy ma zdolność do czegoś takiego?Nie powiedziałbym,wydaje mi się że to trzeba też w jakimś sensie wyuczyć,a ludzie są po prostu zamknięci na pewne sprawy,może nie tyle zamknięci co nieświadomi.Nieświadomi ich niesamowitości i mocy sprawczej,które może się pogłębiać w każdym w nas jeżeli tylko damy sobie na to szansze.Damy sobie szanse na to aby w coś uwierzyć,niech to nawet będzie Bóg którego neguje,to nieważne,to są tylko moje poglądy a jeżeli miałyby komuś pomóc?To czemu nie zrealizować by tej wiary?Jeżeli kogoś strasznie popycha to do działania i wywodzi ze szlaku depresji i beznadzieji?To takie namiętne,w związku z tym naprawdę nie mam nic przeciwko,sądze tylko że byt ten może nie istnieć i nie jest mi potrzebny do szczęścia.Ale grunt to jednak poszanowanie czyjeś godności,poglądów,ubioru i tym podobnych rzeczy.Jeżeli ktoś mnie nie obraża i nie naraża się na mój gniew, ja także będe przyjaznie nastawiony w stosunku do niego.Grunt to jakaś wspólpraca i poszanowanie wspólnych wartości czy też poglądów prowadzących logicznie do jakiegoś wspólnego sukcesu,usłanego jak najmniejszym nakładem pracy jeżeli się da,bo ciężka harówka nie jest jednak najprzyjemniejsza w świecie,lepiej sobie tego oszczędzić jeżeli tylko się uda.Zapracowywanie się może prowadzić do wysiłku,lepiej jednak aby do naszego życia wkradł się wysiłek porządany,przyjemny dla nas samych,taki jaki chcielibyśmy ujrzeć.Nie niewolniczy,frustrujący i denerwujący nas każdego dnia gdy stajemy do pracy,należałoby go całkowicie wyelminować,wiem że nie jest to niemożliwe choć czasem piekielniei trudne i nudne,wymagające wysiłku.Chodzi wręcz o to by wyelminować to przy jak najmniejszym wysiłku!Ot cała sztuka przezwyciężania trudności,jak najmniejszym nakładem sił.Można się teraz spytać dlaczego?Bo wtedy wychodzi to najłatwiej i najpewniej ale osobiście trzeba posiadać też odpowiednie cechy w tym względzie.Jeżeli jest się:nieśmiały,nieprzekonujący,mający mały autorytet i wiedze na temat świata,nie umiejący ubrać w słowa najprostszych zdarzeń i nieprzebojowy to wtedy nawet nie ma co o tym myśleć.Wtedy ta wyżyna jest jak Mount Everest,albo i jeszcze wyżej,praktycznie nie do zwyciężenia,można tylko pomarzyć,a przy tak fatalnych w skutkach cechach ciężko nawet o to.Co więc należy zrobić?Starać się oswoić z tymi cechami,otworzyć na ludzi,nie bać się jako takich wypraw,czasem zrobić coś na przekór innych,nie można całego bytu przekierować w stronę innych,pod ich zalecenia,to twój byt a nie ich,przecież nie jesteś ich niewolnikiem,naprawdę.Trzeba zrobić coś szalonego,najlepiej z kimś aby wybić się ponad to wszystko,dać życiu nokautujący cioś chociaż na jeden dzień i zebrać plony zanim się podniesie.Oto cała prawda szczęśćia,tak powinno się postępować w teorii,w praktyce nalezałoby znalezć podobnych przewodników do mnie aby wyrwali cię czasem z tej otchłani,jeżeli taką ci się zycie wydaje i nadali mu jakichś nowych,nieokreślonych jeszcze barw.Kolokwialnie mówiąc chciałbyś ich odszukac po to aby przeżyć niezapomniane chwile i zabawy,zakrapiane alkocholem,zgadłem?Jeżeli chodzi o mnie jestem zawsze chętny na takie doświadczenia,staram się nikogo nie odrzucać,w końcu zabawa jest czymś nadrzędnym w życiu,czymś najlepszym,oczywiście nie przesadna,chociaz nie wiem bo takowej nigdy nie doświadczyłem ale mam jeszcze sporo czasu aby z tym poeksperymontować..W końcu życie po to jest,nie po to żeby ciągle się bać,bo strach jest zły i okrutny,tylko po to aby iść przez życie z uniesioną piersią jeżeli ma się na to pokłady siły a nie chować ciągle głowę w piach w obawie o opinie innych,ich durne komentarze i nic nie znaczące komentarze które wbrew pozorom często bywają przychylne,więc naprawdę nie warto się ciągle chować,trzeba dumnie wyjść z tłumu i poprawdzić kogoś jeżeli tylko trzeba.Kogoś kto nie ma takiej wiary w siebie,lekkości i luzu który pozwolił by na naprawdę niesamowite odprężenie i przeżycie super chwil.Chwil które nie są bezwartościowe,bo co z tego że przeminą skoro można je potem jeszcze długo wspominać,coś pięknego,super przepis na nude i ciekawe pogawędki,wręcz ekscytujące.Jest to coś rozpierającego owego ducha osobowości,coś co nie daje spokoju,jest to naprawdę ekscytujące,nie dającego o sobie zapomnieć.To przeżycie które jednak daje niesamowitą energię,czasem nawet zbyt rozpierającą,rozpływającą po całym,ciele którą trzena w jakiś sposób,uwadze,przecież coś tak rozpierającego nie może umknąć uwadze,musi być ciągle na wodzy,to daje o sobie znać,trzeba tym podzielić się z innymi,dać im jakiś znak,ale nie odkryc się całkowicie,całkowite odkrywanie się nie jest dobre,to jakaś ekstaza,nawet bez użyciu jakichkolwiek środków odurzających,wydaje mi się że to cecha pisarzy,coś niepospolitego,fascynującego ludzi,w końcu opis to coś co daje wyraz życiu,coś co wstrząsa ludzi,daje im niesamowitą refleksję pośród zgiełku codzienności,pośród zapracowanych,nudnych,jednostajnych prac,które bywają żmudne i ciężkie,to jakiś wyraz wenny poetyckiej,wynik obserwacji świata a potem przymus opisania tego wszystkiego.Nie wiem,wiem że to na pewno dużo lepsze niż nuda ale wydaje mi się że nie powinna być to zbyt wielka dawka,w końcu nieumiarkowanie może zabijać w czystej postaci tak jak to jest z alkocholem,żądzą władzy czy innymi typowymi rzeczami dla każdego człowieka,to taka płynność i radość samoistnie wypływająca z człowieka,która daje wielkie pokłady samozaparcia,co ja pisze to nawet nie jest samozaparcie,to po prostu coś niesamowitego jak pisałem wyżej,to coś co trudno wyrazić słowami,trzeba czasem poczuć tą ekscytacje,tą niezapartą chęć przebywania z innymi ludzmi,rozmawiania z nimi o sprawach pospolitych jak i wzniosłych,ekonomicznych,gospodarczych i czystych przyjemnościach jak śmiech,zabawa czy wielkie wydarzenia.Poczułem to całkiem niedawno ale to naprawdę daje człowiekowi niesamowity pokład energi,trzeba w takim momencie gdziesz wyruszyć,podziwiać krajobraz,pokonwersować z innymi,zrobić coś co da im jakoś radość,tobie jak i zarówno im,dzielić się z tym innymi.W tym momencie idea Boga wydaje mi się naprawdę fascynująca i ekscytująca,wielce wzniosła i wcale nie głupia,już rozumiem czemu ludzie chcą to nosić w sercach i rozczulać się nad tym,głosić dobrą nowinę,ewangelię.Trzeba po prostu mknąć przez życie,nie zważając na przeszkodzy,przecież wichry bywają urocze i przepełnione dozą zmyślowości która otula twarz,chłodzi i pozwala jej pracować od nowa,powtarzać te same życiowe schematy sprzed dnia wczorajszego.To coś co pozwala wzbić się ponad świat,jak zupełny lot nad przestworzami,ale jest to zwykłe stąpanie po ziemi,bez potrzeby używania środków lotniczych takich jak samoloty czy tym podobne rzeczy.Oczywiście miałbym też chęć tego spróbować,dać temu wyraz,zobaczyć jakie to odczucie,na pewno niebywałe i ciekawe,unosić się kilkaset metrów nad powierzchnią ponad całym światem.Chciałbym aby moje jestestwo było właśnie taką niespodzianką dającym innym ludziom wyraz ciekawości,fascynacji a co najważniejsze radości z samej siebie,także dla mnie samego,nie zapominajmy o tym.Współpraca jest czymś pięknym dla mnie w tym momencie,czymś czego nie da się stłamsić,wypluć,trzeba to skonsumować do końca.To co opisuje może być dla kogoś niesamowite i wzniosłe ale właśnie po trochu opisuje to co czuje,czuje jak buzuje we mnie ta energia,jakiś zmysł które nie daje o sobie teraz zapomnieć,może skumulowały się we mnie jakieś wspomnienia z przeszłości,jakieś sytuacje?Kto wie?W końcu trochę ich było tak jak w życiu każdego śmiertelnika.Każdy człowiek powinien to dawkować spokojnie,bez zbędnego napędzania się,bez zbędnego podniecania się,jeżeli tak będzie postępował to myślę że wyjdzie to samo z siebie.W tym momencie mam ochotę spalić 2 papierosa,naprawdę smacznego,który tylko dopełnia to chwilowe zjednanie ze światem,nie doceniałem ludzi,oni są piękni,ich rozpromieniowane twarze,ich radość,ich uśmiech w twoim kierunku,ich działania,to wszystko powinno się doceniać.To wszystko jest wrodzoną wolą życia,radośnie przeplatającą sie z niepożądanym smutkiem,ale potrzebnym żeby docenić i opisać ten koloryt życia przeplatającym się z chęcią towarzyskiego spotykania się w grupach ludzi,dyskutowania,przekazywania sobie poglądów na temat otaczającego świata a do tego dawką niesamowitego niefrasobliwego żartu i aktywności aparatu mowy,który pozwala na fantastyczny śmiech.Zatapianie się w czystej beztrosce,kto tego nie doświadczył choć raz i kto tego nie lubi?Przecież to naprawdę fantastyczne i niezapomniane.Czy Bóg rzeczywiście maczał w tym palce?Na początku szczerze w tą wątpiłem ale teraz pod wpływem natchnienia trudno mi to określić.Jeżeli tworzył by takie fantastyczne wydarzenie,to rzeczywiście,wcale nie byłby taki zły,wręcz przeciwnie,pozwalałby ludziom doświadczaś przepełnionej radośći.Tak została by tylko nicość,nie szkodząca i powszechnie uważana za dobrą,ale też niemożliwa do realizacji,pozostająca w cieniu niczego.Więc życie jest już jakimś doświadczeniem,nawet jeśli jednorazowym zauważyłem teraz że jest naprawdę wartościowe choć czasem bolesne.Bolesne ale przy tym dające możliwośc w każdej kolejnej chwili zamienienie tego w coś radosnego,niepochłaniającego wysilku,w czystą sielankę która daje chwilową możliwość upajania się,nawet impasem.Czysta radość którą powinien pochłaniać każdego człowiek na tej planecie,niestety patrząc na to zupełnie realnie jest to mało możliwe a wręcz awykonalne.Potrzeba by było do tego dużo większą ilość ludzi która mogła by to uprościć a nie utrudniać stale jak duża część społeczeństwa,pisząć duża nie mam tu na myśli 90% ale około 35% według moich szacunków,ludzi którzy nie do końca umieją zrozumieć idee mądrości i wzajemnego szacunku,ale myślę że ta ilość się zmiejsza w miarę rozwoju świata,patrząć na to optymistycznie.Po prostu trzeba do ludzi odpowiednio dotrzeć,dać im do zrozumienia że nie chce się ich skrzywdzić a wręcz umilić im czas spędzony z samym sobą,oni to dostrzegą i będą cię za to cenić,nie ma pośpiechu,czasem trzeba umieć zachować rozwagę.Tym krótkim aczkolwiek treściwym i dającym do myślenia poematem chciałbym jeszcze zakończyć odrobiną aforyzmów których jestem autorem.Są one zwięzłe,krótkie i myślę że trafnie opisują istotę życia która każdego z nas trapi,jednego mniej a drugiego bardziej.Według mnie idealnie naświetlają pewne sytuacje i schematy,którymi każdy z nas jest obserwatorem,nawet jeśli by tego nie chciał..Kolejność jest przypadkowa,zwykła inwencja twórcza bez czego nie obejdzie się napisanie czegokolwiek.. 1.Staraj się pomóc ludziom cierpiącym czy niezadowolonym,co ci szkodzi? 2.Przychodzą takie dni w życiu że nudna i beznadzieja przerastają cię i pragniesz odejść.. 3.Kiedy masz ochotę się zabić,nie rób tego,ten czas i tak nadejdzie.Poczekaj na następny dzień.. 4.Nienawiść jest miarą zranienia.. 5.Żyję aby zobaczyć blask następnego dnia,co z tego że może być ciemny.. 6.Nie należy nakazywać innymi jeżeli mamy przeczucie że to złe doradztwo,do tego trzeba mieć kompetencje,których tak naprawdę nikt nie posiada.. 7.Śmierć ujawnia sie każdego człowiekowi w innym okresie życia,niektórym wcale.. 8.Życie jest jak serce,może ustać w każdej chwili,to budzi groze.. 9.Człowiek z wiekiem zdaje sobie sprawę że życie jego jako jednostki jest nieistotne więc zaczyna wszystko lekceważyć i patrzeć w gwiazdy.. 10.Samnotność jest taką intrygującą ostoją w której zawsze można się schować.. 11.Żyć tzn być na wojnie i kiedyś z niej wrócić.. 12.Samobójstwo jest czasem dobre gdyż przerywa trud życia który mógłby jeszcze długo egzystować i ranić jak żyletka.. 13.Z mojego doświadczenia wiem że starania często są zbyt wyważone by poskutkowały sukcesem.. 14.Nie biorę życia na poważnie bo jak można brać na poważnie coś tak absurdalnego? 15.Życie dniem dzisiejszym jest nie tyle szkodliwe,co wręcz bezpieczne dla zdrowia.. 16.To życie nie ma znaczenia,tkwię w nim tylko bez celu.. 17.Chciałbś żeby w życiu było wszystko dobrze,robisz wszystko by to nie był twój pogrzeb.. 18.Głębia to coś innego,niechcianego,odrzucanego w wielu sytuacjach,szokującego.. 19.Miłość jest jak życie,czasami jest potrzebna a czasami jest zbędna.. 20.Lubię paradoksy bo są ciekawe i często w nie brne.. 21.Niektórzy są tak bardzo optymistycznie nastawieni do życia bo nie zdają sobie sprawy z jego brutalnośći,ciężkości i beznadzieji jakie trzeba w nim nieść.. 22.Świat to taka składanka atomów która kiedyś się stopi,nawet wspomnienia są ulotne..Jest to przygnębiające a zarazem fascynujące.. 23.Gnam przed siebie a za chwile wpadne w dół..Co za ironia.. 24.Są dni w których wszystko wydaje sie beznamiętne ale są i te w których człowiek czuje się rozpalony.. 25.Na co komu sława skoro i tak umrze? 26.Konwersacja z innymi ludzmi jest interesująca dopóki nie zakatują cię na śmierć długością spotkania i ilością epitetów.. 27.Sława jest dla mnie odpychająca,tajemniczość jest oddychająca.. 28.Można robić wszystko ale i tak wszysto pójdzie na marne.. 29.Moje życie to jeden wielki,bezcelowy chaos.. 30.Zła energia gotuje się w nas zbyt często.. 31.Chowanie się w pokoju jest dla ludzi słabych ale nie zapominajmy że ludzie słabi są zarazem mocni w wielu kwestiach.. 32.Obecnie nie mam konfliktów z nikim i z niczym chyba że chodzi o niesystematyczność świata która bywa przytłaczająca.. 33.Szczęście w nieszczęściu to być bogatym i sfrustrowanym.. 34.Praca może być satysfakcjonująca i przyjemna,jednak nie powinna być to praca ciężka i monotonna.. 35.Moje życie to pasmo które ciągnie się jak jeden dzień którego nie raz miałem już dość..! 36.Wzbicie się na szczyt jest dla mnie tym samym co wpadnięcie w otchłań.. 37.Staram sie nie wykonywać rozkazów innych,przecież nie jestem niewolnikiem..Bycie wolnym,nieprzenikliwym człowiekiem bez dzieci,zobowiązań jest piękne!. 38.Czasem czuje się tak lekko jakbym u stóp miał cały świat.. 39.To za chwile się troszeczkę przedłużyło.. 40.Chodzmy  z lekcji,przyjacielu i tak dostaniemy ochrzan.. 41.Czym innym jest życie jak nie mieszanką emocji..? 42.Gdy widzę tych wyniosłych ludzi śmiać mi się chce..Nawet szkoda mi ręki żeby uderzyć.. 43.Ktoś kto nadmiernie przechwala się dobrami materialnymi,nie ma nic intelektualnie ciekawego do zaoferowania.. 44.Zniszczenie jest miarą materialnego świata.. 45.Niepokój jest miarą skumulowanych emocji.. 46.Krwiodastwo jest miarą inicjatywy niesienia pomocy.. 47.Czasami gdy za mocno się zaciągniesz,dym tytoniowy daje w płuca,zupełnie jak życie.. 48.Trzeba czasem kogoś zdemoralizować,chociażby żeby zrobić coś dobrego dla świata,w końcu człowiek zdemoralizowany jest szczęśliwy.. 49.Zdarzało sie kiedyś że czułem się samotnym człowiekiem chociaż miałem wielu ludzi wokół.. 50.Pamięć o ludziach którzy odeszli jest ważna,ale ujmując to filozoficzne bezwartościowa,bez obrazy.. 51.Przeświadczenie o wyjątkowości jest przeświadczeniem wspaniałym w świetle natury.. 52.Zmaganie się z problemami egzytencjalnymi to zagwozdka filozofa jak i przeciętnego człowieka.. 53.Nie można wynosić na piedestał ludzi znanych,bo są oni tak samo zwykli,piękni i zarazem fascynujący jak my.. 54.Teń świat jest piękny tylko zbyt zaszklony i trzeba się natrudzić by to odkryć.. 55.Zauroczenie potrafi rozkruszyć największego tyrana.. 56.Rozczarowanie znika jak puch gdy w grę wchodzi fascynacja.. 57.Rachunek za życie płaci sie niejednostajnie.. 58.Przeciętność jest równie twórcza co doskonałość,tylko nieskora do działania.. 59.Brzask oświetlających świateł przy drodze gdy wyglądasz pózną nocą przez okno jest zabójczo poematycki.. 60.Kubek jest tak samo piekny pusty jak i pełny,z tym że do pełnego chętniej się zagląda.. Mam ich jeszcze dużo więcej w zanadrzu ale myślę że jak narazie wystarczy,przecież nie będe się cały ujawniał jak Justin Biber..W końcu prywatność trzeba sobie trochę cenić,szanować.Na zakończenie chciałbym jeszcze wtrącić krótki,można by rzecz patriotyczny wiersz który napisałem pod wpływem impulsu na temat polski,może jakimś patriotą i osobą ceniącym sztukę się spodoba,kto wie?Polsko ty moja ostojo,Matko wszystkich braci,Ty karmisz mnie codziennie pustką mego życia,Dajesz mi radość jak i cierpienie,Dajesz mi obraz świata mego,Pozwalasz żyć,nie zawsze po królewsku,dajesz blask wielkiego trudu jak i radość dnia codziennego,Zabawy,śmichy,chichy to wszystko jest tu u nas,na próżno szukać tego w Ameryce...

Próba oświetlenia prawdy-esej filozoficznyWhere stories live. Discover now