~*~

1K 163 146
                                    

Na wstępie chcę podziękować @BTSgingin za pomoc z ogarnięciem tego, bo gdyby nie ona, to mielibyście zamiast komedii dramat. I to serio beznadziejny i nienadający się na święta. To tutaj też nie jest normalne, naprawdę, ale no. Moje szoty z zasady są rakowe. 

I w sumie miałam dodać to 25, ale musicie mi wybaczyć, bo zwyczajnie nie dałam rady i dopiero skończyłam to pisać ;---;  Mam nadzieję, że ujdzie...

WESOŁYCH ŚWIĄT! KOCHAM WAS <3


 ~*~


 Gdyby Jungkook musiał opowiedzieć o tym, co najbardziej kochał w świętach, to bez wątpienia nie byłby to Pustak, który aktualnie bawił się szklanymi bombkami, stukając w nie stopami. Za każdym razem, gdy ten złośliwy chochlik zbliżał się do choinki, chłopak przeżywał mały zawał, nie raz już bowiem, nie dwa, całość lądowała na podłodze, a śliczne, skrupulatnie wybierane w sklepie ozdoby, kończyły jako miazga brokatu i szkła. Oczywiście na drzewku się nie kończyło, bo ów stworzonko należało do wyjątkowo głupich i nieznośnych, przez co trzeba było uważać tak naprawdę na wszystko, bo zastępowanie porcelany plastikiem nie wchodziło w grę. Nie w wigilijny wieczór. Nie w TEN wigilijny wieczór.


— Co się tak pindrzysz, psi odwłoku?

Brunet skrzywił się brzydko, wpatrując w swoje odbicie w lustrze, gdy tylko usłyszał skrzeczący, irytujący głos współlokatora.

— Spójrz na siebie, a potem powtórz to raz jeszcze, kurduplu z krzywymi stopami.

— Psi odwłok. Co teraz? — Pustak wystawił długi język, wzruszając ramionami bez jakiegokolwiek zaangażowania. Nieco mocniej stuknął po tych słowach w bombkę, z parszywym uśmiechem na ustach zerkając na coraz bardziej zbulwersowanego chłopaka.

— Zaraz cię wypatroszę i wypcham poduszką. Twoje zwłoki sprawią radość jakiemuś dziecku.

— Nie zrobisz tego, bo popłakałbyś się na widok krwi. Poza tym zbyt szybko biegam, więc to podwójne utrudnienie.

Jungkook zamknął oczy, w myślach licząc do dziesięciu, by naprawdę nie spróbować go złapać, złośliwość bowiem, jak i złe wychowanie Pustaka, działało mu na nerwy jeszcze bardziej, niż zazwyczaj. W końcu czekał go stresujący wieczór, a ten mały owsik zamiast wesprzeć go i pomóc w sprzątaniu i przygotowaniach, tylko bardziej zawadzał, wpychając swoją nieznośną osobę w każdy kąt niedużego mieszkania.

— Mam ochotę wysłać cię dzisiaj w nocy na wycieraczkę, byś zamarzł tam jak sopelek. Może to by cię nauczyło kultury.

— Nie o takich sopelkach myślisz, przyznaj.

Pustak w końcu zabrał nogi z okolic choinki i wstał, wyciągając sobie spodenki spomiędzy płaskich pośladków. Kilkakrotnie poruszył też głową na boki, rozciągając ciałko, by następnie znaleźć się przy wybitnie z tego niezadowolonym Jeonie.

— Nie myślę. Mój umysł jest czysty jak łza.

— Och, racja, przepraszam! — Pustak uniósł łapki do góry, wykrzywiając kąciki ust ku dole. — Zapomniałem, że ty nie myślisz i faktycznie w twojej głowie znajduje się tylko czysta przestrzeń.

— Ty mały... — Brunet odwrócił się w stronę sięgającego mu do pasa potworka i nie bacząc na to, że dopiero co ułożył swoje niesforne dzisiaj włosy, zaczął go gonić po salonie, pod nosem wyzywając od najgorszego źródła swoich problemów.

stworek | vkookWhere stories live. Discover now