Rozdział 2

1.6K 158 5
                                    

- Jesteśmy! - po długiej, męczącej podróży, chłopak oznajmił, że jazda dobiegła nareszcie końca.

Mam dość tych 7 spędzonych dni jazdy i spania w samochodzie, nie wytrzymałabym już ani minuty dłużej.

Od razu odpiełam pasy i wyszłam z czerwonego Lamborghini.

Kiedy wyciągnęłam głowę ze środka, poczułam chłodny powiew wiatru. Była już późna godzina ale mimo mroku jaki panował na zewnątrz udało mi się troszkę rozejrzeć po okolicy.

Wydawała się spokojna, za spokojna. Nie słyszałam nawet szelestu liści a las znajdował się tuż za domkiem.

A co najdziwniejsze okna i drzwi sąsiadów były przybite dechami.
Wszyscy się wyprowadzili czy jak?
Nie widzę tu ani śladu życia.

Dom zbudowany był głównie w stylu staro modnym z nowoczesnymi elementami. Posiadał ogromne przezroczyste okna oraz balkony z wyjściem na taras. Za budynkiem znajdował się ogromny ogród z wyjściem na polane.

Rozkoszowałam się tym zacnym widokiem na krajobraz górski. Mój wzrok co chwila wędrował z jednej strony na drugą aż moją uwagę przykuła dolina umiejscowiona prawie na szyczycie skał, gdzie dostrzegłam palące się światło. Nie jestem pewna ale chyba widziałam rozpalone ognisko co bardzo mnie zdziwiło.

- Zapraszam do środka - z zamyśleń wyrwał mnie głos brata. Popatrzyłam znów w to samo miejsce ale jasne światło tak szybko jak się pojawiło tak prędko zniknęło. Chłopak uśmiechnął się i otwarł drzwi przedemną.

- Co za dżentelmen - złapałam się za serce udając zachwyt jego manierami.
Nie często zdarzało się aby zachowywał resztki kultury, o godności już nie wspomnę.

- Staram się jak mogę - chłopak znów posłał mi uśmiech i wyładował wszystkie walizki na kuchennym blacie.

Niestety było już trochę po północy a za kilka godzin miało świtać więc postanowiłam, że zajmę się rzeczami popołudniu. Teraz przydałoby się poświęcić trochę czasu na sen.

- Nie martw się wszystko dokładnie obejrzysz rano - brat tak jakby czytał mi w myślach, kontynuując dalsze czynności.

- Odłoż to idziemy spać! - pociągnęłam chłopaka za rękę i wprowadziłam na górę po schodach.

- Wiesz który to twój pokój? - brat zaśmiał się wlekąc powoli za mną.

- Nie ale dziś śpimy w moim! A mój będzie.. - rozejrzałam się po ciemnym korytarzu skracając w lewo i idąc na jego koniec - ten.

- Ale to mój pokój - chłopak odparł od niechcenia.

- Cole, Nie ma mowy! Zawsze ty wybierasz pierwszy sypialnie, teraz moja kolej

Weszłam do pomieszczenia i od razu wskoczyłam na ogromne łóżko a zaraz po tym brat położył się tuż obok mnie, byłam tak zmęczona, że chwilę później odpłynęłam w głęboki sen.

Rankiem obudził mnie śpiew ptaków.
Okolica tętniła życiem, słyszałam szum liści, potoczek oraz nieudolne starania mojego brata, który właśnie przygotowywał śniadanie.

Spojrzałam szybko na telefon 11:49 nie mogę uwierzyć, naprawdę jest już południe? Przecież cały dzień zmarnowałam na nic nie robieniu.

Jestem porannym ptaszkiem, kocham wstawać o świcie a teraz pierwszy raz od bardzo dawna zdarzyło mi się tak późno wstać. Obróciłam się na drugi bok i zamknęłam oczy.

Z mojego brata to niezły dupek, zamiast mnie obudzić kiedy wstawał pozwolił mi przespać cały ranek.

- Idę się umyć - powiedziałam sama do siebie po czym wywlokłam się z łóżka.

Kiedy byłam już gotowa, stanęłam przed wielkim lusterem i postanowiłam, że założę dziś na siebie biały T-shirt w minimalistyczne kaktusiki, krótkie spodenki jeansowe i czarne air maxy. Włosy zaś sięgały mi do pasa więc postanowiłam je rozpuścić i dać im trochę pożyć.

Muszę pamiętać, że nie jesteśmy już w Sydney tylko w Texasie gdzie jest natłok istot nadprzyrodzonych i nie mowa tu o wilkołakach.

Strasznie się ich boję bo może mi się coś stać. W przeciwieństwie do brata, nie posiadam żadnej nadnaturalnej ochrony ani mocy dzięki której mogłabym się bronić i odstraszyć demony. Od małego coś je do mnie przyciąga, raz prawie straciłam życie, strażnik wbiegł w samą porę do pokoju, kiedy potwór wysysał ze mnie resztki energii życiowej.

Kiedy mama została uprowadzona a ojciec wyruszył jeszcze tego samego dnia w pościg i jej poszukiwania straciłam obu rodziców.

Wszystko działo się tak szybko.

W wieku sześciu lat mało jeszcze rozumiałam ale wiedziałam, że jest źle, bardzo źle.

Musieliśmy radzić sobie sami. Mój starszy brat, wtedy ośmioletni stał się moim wzorem do naśladowania. Podążałam za nim jak szalona ale zmieniło to się z czasem. Naszymi opiekunami byli najlepsi przyjaciele Alfy, wysoko postawione bety ojca, niestety do tej pory nie dał znaku życia.

Problem tkwi w tym, że kiedy mój brat skończył dwanaście lat tak jak przystało, w pierwszą pełnię po urodzinach stał się ciepłokrwistym wilkołakiem. Kiedy przyszedł czas na mnie nic się nie wydarzyło.

Jest to po prostu niemożliwe, każdy zmiennokształtny od pokoleń przechodzi to samo. Zdarzają się przypadki, że zmieniają się wcześniej ale wiek dwunastu lat jest najpóźniejszym czasem kiedy można się zmienić. Jeśli w moich żyłach nie płynie krew wilkołaka to nie mogę być dzieckiem moich rodziców. Wiem napewno, że ojciec był wilkołakiem a matka Luną stada. Jeżeli jest to prawda to nie przechodzi mi to przez myśl, żebym była adoptowana albo wyrzucona na próg domu i przygarnięta z litości przez przypadkowych ludzi. Nie może to być prawda, nie wierzę w to.

Tak bardzo mi ich brakuje, mam tyle pytań a tak mało odpowiedzi.

Teraz kiedy mój brat skończył osiemnaście lat zaczął się okres, kiedy gorączkowo poszukuję swojej mate. Twierdzi, że jakiś szman znajdujący się w Sydnej przepowiedział mu iż właśnie tu ją znajdzie. A ja jak idiotka wlekę się za nim bo nie jestem jeszcze pełnoletnia a on zdecydował się przejąć nademną opiekę prawną. Brat postanowił, że będzie mnie wszędzie zabierał dlatego od miesięcy nigdzie nie zagrzewamy długo miejsca, bo załatwia jakieś sprawy i potem jeździmy do kolejnego miejsca.

Od roku moje życie przewróciło się do góry nogami, ciągle wyjazdy wte i wewte. Postanowiliśmy odpuścić i nie głębić tematu o mnie. Jednak ta sytuacja nadal mnie dręczy i nie daje mi spokoju.

Zeszłam na dół i nie mogłam uwierzyć własnym oczom, Cole przygotował naleśniki z nutellą.

- Wiesz jak przekupić młodszą siostrę - oparłam siadając do stołu.

- Ja też Cię kocham - tuż przedemną pojawił się wielki talerz pysznego jedzenia - bomba kaloryczna raz sister.

Po śniadaniu postanowiłam wyjść z domu i sprawdzić tą tajemniczą okolicę, której aż na myśl przechodziły mnie zimne dreszcze.

Od kiedy pamiętam mieszkałam w mieście a tu nagle wylądowaliśmy na jakiejś wsi, bez sklepów i dostępu do internetu. Aż nie mogę uwierzyć, że to rodzinna miejscowość naszych rodziców.

- Jak już wychodzisz idź przynieś wody ze studni, będzie ona na rynku dwadzieścia minut stąd, napewno trafisz. Dużo ludzi tam się przewija, zwłaszcza w południe.

- Nie jestem dziewczyną na posyłki - oparłam lekko oburzona - sam sobie przynieś.

- Jeśli nie pójdziesz to się odwodnimy, ostatnią wodę musiałem wylać bo za długo była trzymana w samochodzie. A teraz nie mamy co pić, ja muszę załatwić coś ważnego, proszę - co on sobie myśli, oj będzie jeszcze żałował, jak mu tą wodę specjalnie na głowę wyleję jak wrócę - Nie czekaj na mnie wrócę późno.

- Masz u mnie dług- westchłam i posłałam mu mordercze spojrzenie, wzięłam od niego dwie puste butle i ruszyłam do centrum tej wiochy.

To będzie ciężki dzień.

---
Hey..🍍
Witam serdecznie nowych czytających, fabuła dopiero się rozkręca dajcie jej czas a nie pożałujecie!
Zachęcam do zostawienia gwiazdki 🌟 i followerka! :)
Miłego dnia!
---

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 05, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

MoonarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz