Minęło już kilka dni od czasu kiedy dowiedziałem się o tym całym Awatarze, ale nadal nie doszło do mnie, że to właśnie ja mam stawić mu czoła. Na początku byłem negatywnie nastawiony do tej sytuacji, lecz po głębszym przemyśleniu nawet mi się to podobało. Jedna rzecz zdawała się wciąż niejasna- tata i jego kłamstwa. Nie rozumiem jaki miałby powód by oszukiwać mnie przez całe życie! Odkąd zostałem poproszony abym zamieszkał w zamku, nie miałem okazji z nim o tym porozmawiać. Zapewniono mi wyżywienie i co najważniejsze- miejsce gdzie mogłem się porządnie wyspać. Jednym z profitów przebywania z królewską rodziną była możliwość poznania bliżej najpiękniejszej istoty stąpającej po naszej Ziemi. I wy dobrze wiecie o kogo mi chodzi!
Obserwowała mnie na każdym kroku, a ja starałem się jej unikać, chociaż powinienem zrobić ten pierwszy ruch i zagadać. Jednak to trudniejsze niż się może zdawać.Na przygotowanie się do wędrówki otrzymałem dwa tygodnie, to więcej niż myślałem, aczkolwiek za mało jak dla kogoś takiego jak ja, kto nie miał styczności z magią. Nauczenie się wszystkiego było nie lada wyzwaniem. Sam nie zdawałem sobie jeszcze sprawy z jego powagi, a czas gonił mnie niebywale.
Zacząłem działać dwa dni po tym jak trafiłem do zamku, wtedy poczułem co znaczy prawdziwy wysiłek. Wczesnym porankiem zostałem obudzony przez Mistrza Pakku, który miał pomóc mi z opanowaniem magii ziemi. Wstałem więc z prze-wygodnego łóżka i postanowiłem pójść do łazienki, znajdującej się parę metrów od mojego pokoju. Nacisnąłem na klamkę i gwałtownie popchnąłem drzwi czując, że o coś się zatrzymały. Wyskoczyłem szybko z pomieszczenia, a na podłodze ujrzałem Ji-eun chwytającą się za głowę. Gorzej chyba być nie mogło.
- Ji-eun, księżniczko Ji-eun, przepraszam, cholera jasna.- ukucnąłem przy dziewczynie zestresowany, nie wiedząc co zrobić. - Wszystko w porządku?
- To ja przepraszam, nie potrzebnie tu stałam, to znaczy mogłam bardziej uważać przechodząc tędy.- zawahała się, a jej twarz zmieniła kolor na buraczany.
Kąciki moich ust lekko się uniosły i przez chwilę patrzyłem się na jej nieskazitelną twarz. Halo, ziemia do Kook'a!
- To ja, może pomogę... Em, pomóc mogę ci wstać?- poplątał mi się język, sam nie wierzę, że wypowiedziałem coś takiego.
Brązowowłosa tylko kiwnęła głową na tak, a ja delikatnie podniosłem ją do góry. Wow, tak blisko to ja nawet w śnie nie byłem.
Kiedy stała już na równych nogach, zapadła niezręczna cisza. Jak to ja, nie postanowiłem jej przerwać tylko poszedłem prosto do łazienki. Jeżeli macie jakiekolwiek rady jak wyrwać dziewczynę- chętnie je przyjmę.Po umyciu się, zostałem zawołany na pierwszy trening i naukę podstaw magii ziemi. Mistrz Pakku już czekał, lecz nie przywitał mnie zbyt miło. Jednym ruchem ręki sprawił, iż gleba po której stąpałem zaczęła się niesamowicie trząść, a ja straciłem równowagę.
- Opóźnienie ataku przeciwnika. - odparł i kolejnym ruchem przyciągnął mnie do siebie. -Jeong-guk, przez nasze ciało przechodzi miliony neuronów, które przewodzą informacje w postaci impulsów nerwowych. Jako mag urodziłeś się z jeszcze jedną ich funkcją. Twój umysł jest znacznie potężniejszy od tego, którzy posiadają zwykli ludzie.
- Więc kiedy wyobrażę sobie jaki cios chcę wykonać, mój umysł prześle informację, która przejdzie przez całe moje ciało, aż do dłoni? Tak to działa? Bułka z masłem. - zażartowałem i uniosłem ramię.
Niech głaz leżący za Mistrzem uniesie się w powietrze. Pomyślałem i mocno skupiłem się w sobie. I nic.
Mężczyzna tylko chwycił się za głowę, przecząco nią kręcąc.- Tu nie chodzi tylko o wyobraźnie, ale również o gesty jakie wykonujesz.
I tu zaczęła się prawdziwa nauka.
~*~
Mistrz Pakku naprawdę pokazał mi wiele przez te dwa tygodnie, a ja dawałem z siebie wszystko. Nie było łatwo, lecz szybko się uczę i udało mi się osiągnąć cel.
Nadszedł więc czas na wędrówkę, która ukrywała wiele pułapek i tajemnic reszty Klanów.
Lecz przed wyjściem czekała mnie jeszcze Wielka Ceremonia odejścia i przekazania talizmanu Bogów, mającego pokazać mi drogę do reszty wybrańców.
~*~
Na uroczystość uszyto mi Hanbok, którego nigdy nie byłem fanem, ale było to niestety niezbędne. Wokół zamku zebrało się chyba calutkie królestwo, lecz na salę tronową wpuszczano tylko szlachciców i moją rodzinę. Zgadnijcie kto się nie zjawił! Ojciec, którego nie obchodziło nawet, że mogłem już nie wrócić.Ceremonia nie trwała długo, ale wszystko odbyło się tak wyrafinowanie. Nie potrafię opisać uczucia towarzyszącego mi wtedy. W każdym razie było to coś, czego nie zapomnę do końca swoich dni.
Talizman założony przez Króla, zawisł dumnie na mojej szyi. Ludzie klękali i mówili jak bardzo są wdzięczni, iż uratuje ich życie.
Ale czy uda mi się?
CZYTASZ
The Chosen
FanfictionSześć żywiołów, sześć wybrańców i jeden, potężny, niezwyciężony Awatar. Czy grupa wysportowanych i mądrych wojowników stawi czoła zadaniu, pokonując wroga? --okładka wykonana przez @blueandstars ©️