00 prolog

439 36 13
                                    


„- Nie możesz tego zrobić! Nie pozwolę ci teraz odejść, rozumiesz?! Nie po tym wszystkim co razem przeżyliśmy. Nie po tym, co mi zrobiłeś. Proszę... nie pozwól, bym znów był sam! – wydarłem ostatkiem sił, zanosząc się kolejną falą histerycznego płaczu. Chciałem, tak bardzo chciałem, by to wszystko okazało się jedynie cholerną aluzją. Sztuczką, słabym żartem. By stojący pod ścianą mężczyzna o niewzruszonym wyrazie twarzy parsknął nagle śmiechem, tłumacząc że tylko żartował, że mnie kocha i że nigdy by mnie nie zostawił...

Jednak z jego strony nie słyszę żadnego, choćby najcichszego odgłosu.

Każda sekunda dłuży mi się w nieskończoność. Z każdą straconą chwilą mam coraz większą ochotę skończenia z tym wszystkim. Czuję jak żołądek wywraca mi się do góry nogami, jak serce przyspiesza wciąż swój i tak już nazbyt chaotyczny rytm, jak mój oddech staje się coraz krótszy i cięższy...

Pragnę zniknąć, rozpłynąć się w powietrzu niczym mleczna mgła, lub przynajmniej obudzić się z tego strasznie rzeczywistego snu.

Potrzebuję tylko trzech słów, by znów wstać na nogi i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Trzech na pozór głupich, lecz prawdziwie wybawiających słów.

Kocham cię Jimin.

(...) Lecz zamiast nich słyszę coś, co zostanie ze mną już na zawsze. Wielka przegrana, której ceną być może było nawet moje marne życie.

- Nigdy cię nie kochałem Jimie. – głos czarnowłosego dobiega do mnie jak zza grubej, wyciszającej szyby. Nawet taka przeszkoda nie jest w stanie w pełni zagłuszyć tego słodko uzależniającego głosu psychopatycznego narkomana. Teraz wręcz przesycony sarkazmem i nienawiścią.

Upadam boleśnie na podłogę czując że nie mam już w sobie żadnych sił. Bez niego i jego delikatnych, ale także nachalnych ust nie istnieje. Nic już nie ma dla mnie znaczenia. Bez niego jestem nikim.

-Przez cały ten czas byłeś jedynie moją nic nie wartą kukiełką. Tańczyłeś tak, jak ci zagrałem. Robiłeś dokładnie to, co ci kazałem. Dałeś sobą pomiatać, myśląc że w zamian otrzymasz moją miłość i atencję. Powiedz proszę mi jeszcze, czy rzeczywiście byłeś aż tak głupi i nie zauważyłeś, że najzwyczajniej w świecie się tobą żywiłem? Ah Jimie Jimie jedno muszę ci teraz wyznać... - przerwał oblizując swoje wargi i podchodząc bliżej, złapał mnie za podbródek. Ten ostatni raz. – Ty jeden ze wszystkich moich dziwek byłeś kurewsko dobry w łóżku. A ten twój tyłek... - wyszczerzył rząd śnieżnobiałych zębów, zagryzając przy tym dolną wargę, z której dosłownie chwilę później wyciekła stróżka niewinnie jasnej krwi.

W jednej chwili moje serce przestało bić. Straciwszy jakikolwiek oddech przypatrzyłem się jeszcze dobrze mi znanej parze czarnych oczu. Bacznie mnie obserwowały jednak już nie z miłością i pożądaniem jak dawniej, a z obrzydzeniem i nienawiścią.

Nie było już mnie i jego. Nie było już nas i tak miało już zostać na zawsze..."

Nabierając spazmatycznego oddechu zerwałem się gwałtownie z łóżka od razu tego żałując.

Promieniujący ból dochodzący z płuc dawał o sobie znać na każdym, nawet najmniejszym ruchu. Uspokajając chaotyczny oddech wywołany kolejnym koszmarem, przetarłem spocone czoło wierzchem dłoni, mimowolnie zerkając na tamto miejsce...

Od kilku tygodni tak lodowate, że nie byłem w stanie go nawet dotknąć. A może podświadomość tak mi kazała? Może po prostu nie chciałem znów do tego wracać? Zresztą to i tak nie istotne. Myśl o nim nawet na krótką chwilę nie chciała dać mi spokoju...


Caught in a Lie [ Yoongi x Jimin ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz