Nie umrę dziś, to nie tej nocy, na nic tu krzyczeć!
Choć mówią mi, wytykają mnie, wciąż gapiąc się.
Nic, nie słyszę, bo nie chcę -nic- słyszeć!
Nie umrę dziś, nie poddałem się, i dali mi spokój.
Myślałem, że kiedyś bolało, lecz dzisiaj, nie chcę, krzyczeć!
Nie mam już nic, nie mam osoby, osoby tu wokół!
Dość mi już krzyczeć, nastał niepokój.
To ja - uśpiony, prawie jak żywy, w łóżku z dębiny.
A w okół mnie ludzie, zmartwione oazy spokoju.
Co oni robią, w moim pokoju?