Rozdział 1

48 6 12
                                    

Katowice, Dworzec kolejowy
-Isa pośpiesz się, chyba nie chcesz się spóźnić!
-Mamo, mamy jeszcze dwie godziny.
-Chodź, na pewno wszyscy już czekają.
-I co, będziemy siedzieć na zimnym dworcu tyle czasu? Pójdźmy do kawiarni.

Anna nigdy nie lubiła robić wszystkiego na ostatnią chwilę. Jako pani domu posiada wiele obowiązków, mimo to zawsze zdąży ze wszystkim. Ta niska, rudowłosa kobieta wykazuje się ogromną sumiennością. W domu odkąd Isabelle pamięta zawsze panował porządek, obiad był zrobiony i podany do stołu, kiedy wracała ze szkoły. Dziewczyna podziwia za to swoją matkę , że miała tyle siły i chęci na zajęcie się domem, kiedy ona nie miała na nic ochoty po spędzeniu 6 godzin lekcyjnych siedząc w szkolnej ławce!

Katowice, Dworzec kolejowy, Starbucks
-Myślałam, że chociaż pójdziemy coś zjeść.-Anna rzekła niezadowolona.
-Oj mamo, przecież obydwie wiemy, że nie możesz jeść niezdrowych rzeczy!
-Raz na jakiś czas mogę sobie chyba pozwolić, prawda? W końcu to ostatnie chwile z moją kochaną córeczką!- kobieta nieco posmutniała.
-W takim razie kupię ciastka i kawę, dobrze?
-Czekam, tylko wróć szybko!

Isabelle wiedziała, że rozstanie będzie trudne nie tylko dla niej, ale również dla matki. Kobiety są ze sobą bardzo związane, mają tyle wspólnych wspomnień, których z pewnością nigdy nie zapomną. Kiedy wyjechała na dwutygodniowy obóz Anna dzwoniła do niej trzy razy dziennie pytając czy wszystko jest w porządku. Isa chciała jednak jak najbardziej zamaskować swoje uczucia, aby jeszcze bardziej nie pogarszać stanu rodzicielki. Dziewczyna bardzo ją kocha i nie chce, aby ta była nieszczęśliwa.

***

-Tiramisu  oraz latte macchiato razy dwa, zgadza się?
-Tak, dziękujemy bardzo- rzekłam zamykając monetę pięciozłotową w dłoni kelnera.
-Życzę smacznego i również dziękuje- odchodząc uśmiechnął się promiennie w moim kierunku.
-Isa, zawsze masz takie dobre serce-Anna szepnęła mi na ucho.-Będzie mi ciebie brakować kochanie.

W tym momencie zaszkliły nam się oczy, co chciałam szybko zamaskować. Uśmiechnęłam się lekko, lecz przyniosło mi to trudność.

-Niedługo znowu się spotkamy mamo, moje studia nie będą trwały wieczność-  powiedziałam wycierając rodzicielce łzę z policzka.- Napijmy się kawy, pamiętasz, zawsze poprawia nam to humor!
-Tak, to jest definitywnie dobry pomysł.

Spożywając przyniesiony nam deser rozmawiałyśmy o wszystkim. Można powiedzieć, że przez tą godzinę zamknęłyśmy moje życie w pigułce. Gdy chodziłam do przedszkola mama plotła mi dwa długie brązowe warkocze, którymi zawsze zachwycały się przedszkolanki. Kiedy poszłam do podstawówki i byłam jednym z najlepszych uczniów tej szkoły. Gimnazjum, nigdy nie dałam się wciągnąć w picie alkoholu bądź palenie papierosów. Byłam jedną z tych grzecznych i opanowanych dzieciaków, mimo tego myślę, że byłam dość lubiana. Ukończyłam naukę w tej szkole ze średnią 5.6, co było dla mnie dużym osiągnięciem. Stypendium które dostałam przeznaczyłam na opłacenie liceum. Była to najlepsza szkoła w mieście, którą także ukończyłam z dobrymi wynikami, zdałam maturę i jestem. Siedzę przy stoliku i czekam aż przyjedzie pociąg, który zawiezie mnie do Warszawy. Z tamtego miasta polecę samolotem do Danii, zamówię taxi, która zawiezie mnie prosto pod moje mieszkanie. Całe szczęście udało mi się je wynająć za niewielką cenę, więc koszta nie będą problemem. Czy życie może być piękniejsze?

Katowice, Dworzec kolejowy

Uwaga podróżni, pociąg jadący do Warszawy odjeżdża z peronu numer trzy za 30 minut!

Postanowiłam, że pójdę do sklepiku znajdującego się na dworcu po butelkę wody i batonika. Wstałam z ławki informując rodzicielkę o moich planach, prosząc żeby chwilę tutaj zaczekała z moją walizką. 
-Isa, tylko się pośpiesz, chyba nie chcesz się spóźnić!
-Wiem mamo, nie spóźnię się, obiecuję.

***

Stojąc w kolejce, aby zapłacić za prowiant zaczynałam się niecierpliwić. Przede mną stało siedem osób, robiących niemałe zakupy.
-Jaki jest sens kupowania całego wózka z zakupami na peronie kolejowym!? Nie dość że jedzenie tutaj jest droższe, to nie ma wielkiego wyboru- pomyślałam zaciskając zęby.

Odruchowo spojrzałam na telefon komórkowy, aby sprawdzić która jest godzina.
-Co!? Za dziesięć minut odjeżdża mój pociąg! O, świetnie, cztery nieodebrane połączenia od mamy-wykrzyczałam odkładając prowiant na najbliższą półkę i wybiegając ze sklepu.

Szybko zadzwoniłam do mamy ledwo nie upuszczając telefonu.
-Halo, mamo? Gdzie jesteś? Idź z moją walizką, a właściwie to biegnij na peron numer trzy, spotkamy się!
-Widzisz Isa, mówiłam ci, że tak będzie! Na szczęście twoja mądra matka już czeka na peronie, więc chodź tutaj szybko- odpowiedziała śmiejąc się do słuchawki.
-Bardzo zabawne, naprawdę!- rzekłam z głosem naburmuszonego dziecka.

W pośpiechu pytałam każdą napotkaną osobę, w którą stronę muszę iść, aby trafić na peron numer trzy. Zapytałam się czterech pierwszych osób które spotkałam i każda z nich pokazała mi inny kierunek. Zaczęłam wymawiać pod nosem różne przekleństwa.
-Dlaczego byłam taka głupia i postanowiłam wyjechać do Warszawy z największego dworca w Katowicach?!- zapytałam siebie z ironią wyczuwalną w głosie.

Postanowiłam poszukać mapy dworca, w końcu gdzieś musi się znajdować. Z coraz większym zdenerwowaniem biegałam po dworcu jak dziecko, które zgubiło ulubionego misia. Podróżni patrzyli się na mnie z zażenowaniem wypisanym na ich twarzach. Lecz w tamtym momencie nie zwracałam na to uwagi, liczyło się dla mnie tylko to, aby znaleźć tę cholerną mapę i dostać się na peron. Zatrzymałam się na chwilę, a przede mną ukazała się wielka tablica z napisem peron numer trzy. 
-Naprawdę, biegam jak wariatka po całym dworcu pytając się ludzi w którą stronę peron numer trzy, kiedy mam go praktycznie pod nosem. Jak mogłam nie zauważyć tej tablicy!? Nie radzę sobie sama na dworcu kolejowym, a co dopiero w Danii? Isa, opamiętaj się-pomyślałam w duchu. 

Katowice, Peron numer trzy

Wbiegłam po schodach na peron, mało co nie skręcając przy tym kostki. Matka widząc mnie odetchnęła z ulgą i szeroko się uśmiechnęła. Odwzajemniłam uśmiech, jednak było można z niego wyczytać również zmęczenie i niechęć.

-Od dzisiaj oficjalnie mam dość dworców- rzekłam wtulając się w ramiona matki.
-Wiem córeczko, czuję to samo-zaśmiała się lekko, jednak jej oczy znowu się zaszkliły.
-Oj mamo, nie możesz płakać, bo jak ty się rozpłaczesz to ja z tobą!
-Jak mam nie płakać, skoro zobaczymy się dopiero za 4 miesiące?
-To tylko 4 miesiące, przyjadę na święta do ciebie i całej rodziny, dobrze?-zapytałam z uśmiechem.
-Trzymam cię za słowo, Isabelle. Teraz już idź do pociągu, walizkę zaniosłam do środka-powiedziała ze łzami w oczach.
-Pamiętaj, że cię kocham, będę często dzwonić, trzymaj się i pozdrów wszystkich ode mnie!

Usiadłam w fotelu i odetchnęłam z ulgą, moje nogi definitywnie potrzebowały odpoczynku.
Pociąg ruszył, a ja ostatni raz pomachałam mamie zza szyby. Zanim się obejrzałam, wyjechaliśmy z peronu. Założyłam słuchawki na uszy i zamknęłam powieki.

-Kierunek Warszawa, następnie Dania. Ach, to będzie długa podróż, a to dopiero początek- pomyślałam z przerażeniem.










To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 31, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Welcome to Denmark!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz