W mieście panował świąteczny nastrój. Na ulicach panował tłok, większość ludzi nie zdobyła świątecznych łupów i dopiero wyruszała na polowanie pośród lasu sklepów. Duża ilość śniegu sypała się z białych chmur.
W jednym z domów pewna rodzina siedziała już przy świątecznym stole i śpiewała kolędy. Można było usłyszeć szepty. Uśmiechali się do siebie czekając na wieczerzę. Ktoś ukrył się za drzewem. Dwójka dzieci biegała po salonie, bawiąc się w bijatyki. Mała stopa stanęła na ziemi. Starsze rodzeństwo rozmawiało o najnowszych wiadomościach. Powietrze przedarł cichy śmiech.
- Za wigilię dwa tysiące dwunastego! – krzyknął jeden z chłopców.
- Za dwa tysiące dwunasty! – wzniosła toast reszta.
Pstryknęły palce.
Czas zatrzymał się i jakby zawirował dookoła. Podczas krótkiej chwili niebo zabłysnęło jasnym światłem. Nastąpiła cisza jak po burzy. Jeden z dorosłych mrugnął okiem i wszystko wróciło do normy. Chyba...
***********************************************************************************************
W pewnej ciemnej puszczy można było usłyszeć szelest liści, zaraz po nim z gąszczu wychyliła się wielka biała łapa. Była to wielka, biała, dziesięcioletnia wilczyca, która została zwabiona tutaj nieznajomym zapachem najwidoczniej pochodzącym z polany obok. Wilczyca wyszła z krzaków i skierowała się w stronę jedynego miejsca nieosłoniętego przez drzewa. Wciągnęła powietrze w płuca i się skrzywiła.
- To człowiek – syknęła, odzywając się mową zaskakująco podobną do języka polskiego, choć niektóre słowa byłyby trudne to rozróżnienia dla ludzkiego ucha.
Wilczyca już miała zawracać, lecz nagle przystanęła. „To nie zapach dorosłego, ten człowiek to jeszcze młode" pomyślała „Co mały człowiek mógłby robić w tym lesie?" zawahała się, lecz po chwili mruknęła:
- Ktoś pewnie będzie go szukał. Jeszcze natknę się na myśliwych i będę zgubiona – odwróciła się i ruszyła z powrotem w krzaki, lecz głośny płacz sprawił, że ponownie przystanęła. Po chwili ciekawość przezwyciężyła nad jej nienawiścią do tych istot i wznowiła swą wędrówkę w stronę polany. Na środku niej leżała mała dziewczynka w wieku około dwóch Zim. Dziewczynka miała ciemno rude włosy, a jej oczy były ciemne jak nocne niebo.
Wilczyca wolno do niej podeszła. Dziewczynka spojrzała na nią załzawionymi oczami i załkała jeszcze jeden raz.
- Hej, jestem Loupa. – odezwała się, jak na nią, niespotykanie łagodnym głosem – A ty jesteś? – wyciągnęła łapę i odsłoniła szyję małej – Więc, Luna, tak? – spojrzała na jej kark, czyli miejsce w którym wytatuowany był przydomek operacyjny. Polizała Lunę po czole co widocznie ją uspokoiło. Mimo, że dalej patrzyła na Loupę przerażonym wzrokiem to już nie łkała i zaczęła powoli przybliżać się do wilczycy. Loupa spojrzała na nią i pomyślała:
„Nie mogę zostawić tej młodej, tak tutaj po prostu."
- Gdzie są twoi rodzice – spytała się Luny.
Mała popatrzyła na nią i jedynie pokręciła głową. „Pewnie nie zna jeszcze żadnych słów. Co ona próbuje mi przykazać?"
Mimo tych myśli, wilczyca domyślała się już straszliwej prawdy, którą gotowała dla niej Luna.
- Nie żyją? – Loupa przełknęła ślinę. Luna pokiwała głową, a w jej oczach znowu zebrały się łzy. Wilczyca raptownym ruchem podniosła małą za kołnierz.
YOU ARE READING
Rok 12 [ZAWIESZONE+ROZDZIAŁY ZOSTANĄ NAPISANE NA NOWO]
Science FictionNiby normalne dwunastolatki w niby normalnym świecie. Ale jak można nazwać kogoś normalnym ,jeśli jedna z nich jest przyjaciółką i wychowanką zmutowanej białej wilczycy, a druga jest uciekinierką spod prawa i osobliwie wyglądającą opiekunką kota-cyb...