Nocą dom Pana Endicott'a wyglądał mrocznie i tracił na swej majestatyczności. Jedyne światło, które pozostawało zapalone każdej nocy, oświetlało pokój służby w parterowych częściach rezydencji. Sam Pan wolał spokój i ciszę, więc nie zapalał światła, nawet gdy przechadzał się po szerokich korytarzach. Mrocznego charakteru nadawał także niewielki las, znajdujący się po prawej stronie przed rezydencją i staw z drugiej strony, na którym każdej nocy jego mieszkańcy wygrywali swą pieśń. Przy nim rosła wysoka wierzba, której gałązki spószczały się do wody, sięgając jej dna. Staw był tak wielki, że spokojnie można było pływać po nim łudką, ale ponieważ pan domu wolał mniej wysiłkowe zajęcia, na jego środku stanęła altana, do której prowadził wąski mostek bez poręczy. Obok wielkiego domu znajdowała się pokaźna stajnia z różnorodnymi końmi. Za domem znajdował się śliczny ogród, ozdobiony jedynie pięknymi kwiatami, połączony z sadem.
Pani Katie (czyt. Kejti) jak zwykle przed położeniem reszty służby, jako bardzo porządna osoba poszła sprawdzić, czy z Panem wszystko jest w porzadku, szczególnie, że ten ostatnio miewał poważne bóle głowy. Wspieła się na trzecie piętro i weszła do przestronnego pomieszczenia z kominkiem, łożem i fotelem bujanym, który kompletnie nie pasował do wystroju pokoju. Panował tam mrok, jednak światło księżyca dawało na tyle połysku, by służąca zauważyła Pana na bujanym fotelu.
- Nie powinien Pan siedzieć przy zgaszonym świetle - odezwała się ochrypłym ze starości głosem. - To psuje wzrok. -
Rozpaliła ogień w kominku, który oświetlił całe pomieszczenie. Pan przymrużył oczy, jednak dalej wgapiał się w niebo za oknem.
- Możliwe - odparł. - Ale wyostrza inne zmysły. -
Odwrócił się do służki.
- Wie Pani, że jeszcze rok temu nie miałem pojęcia, kiedy Pani przychodzi do mnie na góre? Teraz co noc słyszę Pani kroki. Myśle, że za rok będę dokładnie wiedział co myśli o mnie cała służba -
- Nie wydaje mi się, aby to było szczególnie istotne. Liczy się to, czy dobrze służą, a zapewniam Pana, że w tym domostwie, pod moim okiem nie ujdzie im na sucho żadne niedopatrzenie. -
- W to nie wątpie - zaśmiał się mężczyzna, jednak po chwili posmutniał.
- Czy coś Pana trapi? - spytała kobieta z niepokojem. - A może to znowu te bóle głowy? -
Pan zwrócił wzrok w stronę okna.
- Już niedługo turniej rycerski, a ja nie mam nikogo, kto mógłby wystąpić pod moim herbem. Jakkolwiek głupio to nie zabrzmi wierze, że gdzieś tam jest osoba, która mogłaby przyćmić wszystkie inne. Jak wiesz nie lubie trzymać się szeroko pojętych zasad, wole je zmieniać lub naginać i tym razem, chce wszystkich zaskoczyć moim kandydatem -
CZYTASZ
Rycerska służąca
FantasyTa dziewczyna potrafi tłuc nie tylko talerze. Uważana przez wszystkich za niezdarę i poniżana wreszcie zostaje doceniona przez pewną osobę, która daje jej nowe życie rycerza. Czy to się w ogóle może dobrze skończyć?