Cześć. Jestem Feliks, Feliks Łukasiewicz.
Znacie mnie wszyscy. Uczucie się o mnie w szkole. Opowiadają o mnie wasi dziadkowie. Śpiewacie o mnie pieśni. Jestem wami a wy jesteście mną. Jestem personifikacją Polski. Jestem Polską. Ale co z tego. Kogo to obchodzi. Przelałem w imie wasze tony litrów krwi a i tak chciecie omnie zapomnieć. Kiedyś byłem potężny teraz nie mam już nic.
Gdy byłem młody świat widziałem we skowronkach. Jestem potomkiem wielkiego narodu. Największego z wielkich. Znana pod wieloma imoinami. Lechia, Scytchia, Sarmatia, Sławiańszczyzną ale najpowszechniej jako Słowiańszczyzna. Kochałem ją i płakałem kiedy odchodziła. Byłem jeszcze młody. Ale szybko znalazłem w sobie energie do wielkich rzeczy. Los chciał że miałem wielkich wodzów i ledwo co powstałem jako naród a już zacząłem trząść europą. Ale z czasem się okazało iż to był mój największy błąd.
Przez pewien czas po tym nastały cięrzkie czasy rozbicia i podziałów. Niepotrafiłem zjednoczyć Piastów. Przez pewien czas myślałem że nadchodzi mój czas. Ale nastał król Łokietek a puźniej jego syn Kazimierz. Dali mi wiare w lepszą pszyszłość i pozostawili z siłą kturą dobrze wykorzystałem.
Po tym jak ród Piastów wymarł pierwszy raz się orzeniłem. Była to Elizabeta Héderváry personifikacja Węgier.
Znaliśmy się od lat i bardzo dobrze się dogadywaliśmy. Lecz było to krutkie jak na mój rozkład czasowy małżeństwo. Byliśmy zmuszeni się rozwieść a krutko puźniej zawarłem pakt małżeński z innym krajem. Był to Toris Laurinaitis peronifikacja Litwy.