Poznanie

90 6 0
                                    

Kiedy przysiadł się do mnie do ławki odebrało mi mowę. Z bliska był jeszcze piękniejszy. Coś do mnie powiedział, ale nie wiem co. Widziałem tylko ruszające się usta. Piękne usta. Takie pełne i malinowe. Stworzone do całowania. Ja pierdolę o czym ja myślę. Kurwa Chyba dawno żadnej laski nie przeruchałem. A właśnie skoro jest taki przystojny to jak przyjdzie na imprezę to pewnie też weźmie ze sobą super laski. Dłużej się nad tym nie zastanawiając zadałem mu pytanie.

- Chciałbyś wpaść na imprezę do mnie dzisiaj?

Spojrzał na mnie i zaniemówił. Otworzył usta i zamknął. Tą czynność powtórzył jeszcze ze trzy razy aż w końcu odpowiedział.

- Jasne. Przynieść coś?

Wyglądał na kolesia przy kasie. Można go naciągnąć.

- No spoko możesz kupić z kilka zgrzewek piwa. W sumie nie będzie aż tylu osób. Chyba, że kogoś przyprowadzisz - spojrzałem na niego z lekko przymrużonymi oczami. Byłem ciekawa co odpowie i czy kogoś ma.

Przez chwilę się zastanowił. Widać jakby nad czymś rozmyślał. Nad czymś poważnym, bo trochę posmutniał.

- No jasne. To na którą być i musisz mi podać adres. - uśmiech wrócił na jego twarz. Był milion razy piękniejszy z uśmiechem niż bez.

Zapisałem mu na kartce adres z godziną i nawet nie zauważyłem, że Pan nie rozdał sprawdzianu. Czyżby go jednak dzisiaj nie było? Rozejrzałem się po klasie. Wszyscy spokojnie siedzieli i wyglądali na szczęśliwych. Może go odwołał, ja nawet o tym nie usłyszałem, go gadałem z Olim.

Czas płynął i zaczęła się kolejna lekcja na którą już nie poszedłem. Zależało mi tylko na historii, a skoro nie było sprawdzianu to i tak nie wiem po chuj siedziałem, że przez całą lekcję. Chyba mnie już popierdoliło. Właśnie szedłem w stronę swojego domu kiedy zobaczyłem jak jakiś mężczyzna szarpie Olivera za kurtkę. W sumie normalnie się nie wpierdalałam. Chyba, że to mój przyjaciel,a Oli niem nie był. Znamy się dopiero z godzinę, a mimo wszystko pobiegłem mu pomoc. Będąc nie dalej niż sto metrów przed nimi zobaczyłem jak ten mężczyzna uderza Oliviera pięścią w twarz. Wtedy już nie wytrzymałem i przyśpieszyłem biegu wyrzucając plecak i krzyknąłem.

- Zostaw go kurwa!

Facet w mgnieniu oka na mnie spojrzał. Powiedział coś jeszcze do nowego i odbiegł. Jak tylko dobiegłem na miejsce Oli pluł krwią.

- Pokaż mi to - spojrzałem na jego twarz, żeby zbadać obrażenia. Częsta wdawałem się w bójki i doskonale wiem jakie rany są groźne.

Podniósł twarz w moim kierunku i dał się zbadać. Zasyczał kiedy dotknąłem nosa, żeby sprawdzić czy nie został złamany. Na szczęście jest cały.

- Masz szczęście. Nic Ci nie będzie,a teraz chodź do mnie to przemyjemy Ci tą ranę.

Przez chwile popatrzył na mnie jak na wariata, ale tylko pokiwał głową. Po drodze podniosłem plecak i zaprowadziłem go do swojego domu. Był duży. Miał trzy piętra. Weszliśmy głównym wejściem i udaliśmy się na drugie piętro. Przeszliśmy, przez krótki korytarz na którym wisiały zdjęcia mojej mamy i ojca. Przez cała drogę nie odezwaliśmy się do siebie. aż tu raptem usłyszałem pytanie.

- Kto jest na tych zdjęciach na korytarzu i tutaj? - zapytał z ciekawością w głosie.

Nie wiem skąd, ale wiedziałem, że mogę mu zaufać. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

- Na korytarzu tak na prawdę są wszyscy. Ja i moje rodzeństwo jak byliśmy mali. Babcia z dziadkiem ze ślubu i kilku kuzynów. A tutaj - wskazałem na zdjęcie na które wcześniej patrzył - są moi rodzice na wycieczce do Hiszpanii kilka lat temu.

- Wyglądają na szczześliwych - powiedział to z uśmiechem na ustach,

- Właśnie, wyglądają. Już tak nie jest. - skrzywiłem się na samo wspomnienie tego co stało się nie cały rok temu.

Oli chyba widząc moją twarz nie drążył więcej tematu tylko dał się zaprowadzić do kuchni, która była zaraz po prawej stronie od korytarza. Posadziłem go na krześle przy stole, a sam się udałem do łazienki po apteczkę. Po drodze ściągnąłem buty i kurtkę. Wróciłem już z apteczką w ręce i zacząłem wylewać wodę utlenioną na wacik. Kiedy to zrobiłem przyłożyłem ją do zaschniętej krwi na nosie i okolicach. Oli wciągnął powietrze, przez usta kiedy bardziej zapiekło. Spojrzałem mu w oczy. Były wielkie. W życiu takich nie widziałem. Z daleka były piękne, ale z takiej odległości były czymś niesamowitym. Ich zieleń przesłaniała wszystko inne. Muszę jak najszybciej oderwać od niego wzrok. Skupiłem się znowu na ranie. Oczyściłem ją i przykleiłem plasterek.

- Już lepiej kwiatuszku? - zapytałem kpiącym głosem. Chyba odebrał to jako żart, bo się zaśmiał.

- O wiele lepiej. To ja już pójdę. Muszę kupić alkohol na dzisiejszą imprezę - zaczął powoli wstawać kiedy złapałem go za łokieć. Nie wiem dlaczego to zrobiłem. Tak jakoś odruchowo. Tym bardziej nie wiem dlaczego powiedziałem to:

- Zostań.

Chłopak spojrzał na mnie ni widać było, że nie wie jak odpowiedzieć, a ja nie mam zielonego pojęcia jak wybrnąć z tej sytuacji. Błagałem w myślach, żeby nie zapytał się dlaczego. Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Nie wiedziałbym jak odpowiedzieć. Dzięki Ci Boże nie zadał tego pytania.

Uśmiechnął się tylko do mnie i zadał inne pytanie.

- No dobra, ale kto kupi alkohol?

- Zaraz zadzwonię do kumpla żeby kupił,a w tym czasie możemy pograć na konsoli. Co Ty na to? - uśmiechnąłem się.

- Skoro chcesz to możemy zagrać - on również się uśmiechał.

Powiedziałem mu które drzwi są do salonu, a sam udałem się do swojego pokoju po telefon i zadzwoniłem do kumpla. Nie ucieszył się, ale się zgodził.

Wróciłem do salonu kiedy Oli podłączał konsolę to telewizora. Wyglądał przy tym tak mądrze. Był skupiony.

Podszedłem do niego i powiedziałem.

- Widzę, że się sam obsłużyłeś.- dopiero wtedy zauważyłem, że nie ma już na sobie kurtki i butów. Dodatkowo na stoliku leżały zrobione kanapki i były postawione szklanki z colą.

- Tak.. - rumieniec wypłynął na jego twarzy. Wygląda wtedy tak uroczo.

Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy grać. Moje kolano ocierało się o jego, ale chyba żadnemu z nas to nie przeszkadzało. Śmialiśmy się i dobrze się bawiliśmy się. Niestety przyszedł czas rozpoczęcia imprezy i do domu weszło kilka osób. W salonie raptem zrobiło się dość tłoczno, a do mnie podbiegła Nicola i od razu rzuciła mi się na szyję całując mnie.

- Cześć piękny - powiedziała swoim piskliwym głosem.

Jej usta dzisiaj smakowały inaczej. Nie tak jak zawsze. Gorzej. O wiele gorzej, ale nie wiem dlaczego.

Only BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz