Rozdział 27

6.6K 306 2
                                    

Gdy taxówka się zatrzymała wysiadłam z samochodu, a po chwili dołączył do mnie Aiden. Gdy weszliśmy do domu oddałam chłopakowi koszule i do piero w tedy się odezwałam.
-Dziękuje Aiden. Uratowałeś mnie. Znowu.
-Drobiazg, ale na drugi raz musisz mieć drinka przy sobie.
-Będe pamiętać. Pójdę się...wykąpać.
Aiden przytaknął, a ja ruszyłam na góre. Wzięłam swoją piżame i poszłam do łazienki. Dość długo zajęło mi zmywanie makijażu i kąpiel. Gdy jednak skończyłam wieczorną rutyne weszłam do pokoju. Aiden leżał spokojnie i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że leżał na MOIM łóżku.

-Eeee...nie pomyliło ci się coś?-zapytałam.
-Dlaczego?-posłał mi niewinne spojrzenie.
-Leżysz na moim łóżku.
-Oj tam, przesadzasz-machnął ręką.-jest bardzo wygodne. Zwłaszcza gdy koło mnie leżysz.
Starałam się nie zarumienić co niestety nie wyszło dobrze.
-Kładziesz się?-zapytał jakby nigdy nic, a ja stałam zszokowana.
-Że tutaj? Że z tobą?
-Spałem obok ciebie już pare razy. Daj spokój.

Wiedziałam, że gada głupoty głównie przez alkohol, ale ponieważ ja też czułam się padnięta wślizgnęłam się pod kołdrę obok niego i odwróciłam się do niego plecami. Nie minęła minuta, a poczułam jak chłopak się do mnie przytula. Leżałam jak kołek zszokowana mimo, że przytulał mnie już pare razy. W końcu jednak udało mi się zasnąć.
***

-Może zadzwonie do Tylera?-pomyślałam na głos gdy siedzieliśmy w salonie. Właściwie to Aiden siedział, a ja leżałam z głową na jego kolanach.
-Wykluczone-powiedział natychmiast.
-Dlaczego? To mój brat. Nie widziałam go od tygodnia! Nawet nie wiem czy żyje.
-Żyje-rzucił krótko a ja prychnęłam.
-Skąd możesz wiedzieć?
-Po prostu wiem, a ty nie możesz do niego zadzwonić. Jeżeli to zrobisz zabiore ci telefon.
-Zadzwonie do niego i koniec kropka.
-Tylko spróbuj-syknął.-nie zadzwonisz do niego.
-Niby czemu!-krzyknęłam zrywając się do pozycji siedzącej.-czemu nie mogę zadzwonić do własnego brata?
-A chcesz mieć problemy!?-również krzyknął, a ja chwile zastanawiałam się nad jego słowami.-jeżeli znajdą Tylera i wezmą mu telefon zobaczą, że do niego dzwoniłaś i na podstawie nawigacji bez problemu nas znajdą.
-Nie pomyślałam o tym-mruknęłam po chwili.-dlatego Tyler nie dzwonił.
-Brawo Eistainie-warknął.
-Hej, ale nie musisz na mnie krzyczeć-powiedziałam.
-Podniosłaś mi ciśnienie. Ja wiem lepiej, a mimo to się kłócisz.
-A dziwisz się? Jestem w nowym miejscu, bóg wie czy nas już nie znaleźli. Jak mam być spokojna?
-To przynajmniej mnie słuchaj-rzucił chłodno. Auć.-a nie udawaj księżniczki która wie lepiej.
-A ty przestań się wymądrzać.
-Próbuje nas chronić. Czy to takie trudne do zakumania?-warknął i spojrzał na mnie. Miałam dość. Poderwałam się z kanapy i spiorunowałam go wzrokiem.
-Tak nie będziemy rozmawiać-burknęłam. Nie powiem, poczułam się troche zraniona tonem jakim do mnie mówił.-daj znać jak ochłoniesz.
Odwróciłam się z zamiarem pójścia na górę, ale Aiden chwycił mnie za ręke i pociągnął tak, że wylądowałam na jego kolanach.
-Przepraszam-mruknął mi we włosy obejmując mnie od tyłu.-nie chce się kłócić.
-Ja też nie-powiedziałam.
-Po prostu mnie poniosło. Jako przyjaciele nie możemy sie kłócić, prawda?
Przyjaciele? A tak...przyjaciele. Tylko przyjaciele...
-Masz racje-westchnęłam i oparłam się o jego klatke piersiową.-mnie też troche poniosło.
-Troche-zakpił z uśmiechem a ja pacnełam go w ramie.
Aiden wybuchnął śmiechem, a ja siedziałam wciąż na jego kolanach i obserwowałam jego twarz. Gdy przestał się śmiać spojrzał mi prosto w oczy i nim zdążyłam zaregować nałorzył swoje usta na moje. Co do cholery?! Byłam lekko wstrząśnięta. Wróć; byłam na maksa wstrząśnięta! Ja i Aiden...Aiden i ja. Jedno jest pewne-Tyler nas zabije. Nie moze się o tym dowiedzieć.
Połorzył mnie na kanapie i sam zawisnął nade mną. Połorzyłąm dłonie na jego klatce piersiowej. Pod cienką warstwą koszuli czułam jego każdy mięsień. Jego ręce powędrowały pod moją bluzke i zaczęły gładzić mój brzuch i biodra. Podobało mi się to więc cichutko pojękiwałam.
-Przyjaciele nie robią takich rzeczy-wysapałam gdy się od siebie oderwaliśmy.
-Powiedzmy, że...nasza przyjaźń jest bardzo dziwna-powiedział i ponownie wpił się w moje usta...

***
-Jakie plany na dzisiaj?-zapytałam gdy siedziałam w kuchni pijąc kawe, a Aiden właśnie wstał i zaczął robić sobie śniadanie.
-A co byś chciała?-spytał zaglądając do lodówki.
-Hmm...ja nie wiem. Ty znasz to miejsce lepiej. Wymyśl coś. Oświeć mnie.
-Da się zrobić-powiedział, a ja uśmiechnęłam się szeroko mimo, że tego nie wiedział co stał do mnie tyłem.
-Pójdę się przebrać-oznajmiłam i wbiegłam na górę do pokoju. Zanim Aiden zdecyduje się co chce na śniadanie, gdy to zrobi i gdy zje minie troche czasu. Zaczęłam grzebać więc w walizce, aż w końcu znalazłam granatowe jeansy, szarą tunike i czarną, skórzaną kurtke. Uczesałam się, zrobiłam makijaż i zeszłam  na dół.
-Ty jeszcze nie gotowy?-jęknęłam gdy chłopak po woli spożywał śniadanie robiąc coś na telefonie.
-Daj zjeść kobieto-odparł, a ja jęknęłam i z powrotem ruszyłam do pokoju.

Gra o wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz