Rozdział 6

216 14 6
                                    

Dni w Hogwarcie leciały bardzo szybko. Nim się obejrzałam, a już minął miesiąc od rozpoczęcia mojej nauki w tym miejscu. Gdy nie psociłam z bliźniakami, to spędzałam czas z Harrym, Ronem i Hermioną. We czwórkę staliśmy się naprawdę zgraną paczką przyjaciół. Snape na eliksirach trochę mi odpuścił, z czego bardzo się cieszyłam. Ale największą zagadką dalej był dla mnie profesor Lupin. 

Właśnie jadłam śniadanie, gdy moje przemyślenia przerwała moja ukochana sowa, Star. 

- Co tam masz dla mnie? - zapytam dając jej grzankę. 

Rozwinęłam list od Hany.


                      Droga Elizabeth

Mam nadzieje, że nie przesadzasz za bardzo z tymi psotami. Wiem, że charakterem przypominasz rodziców, jednak we wszystkim trzeba zachować umiar. Daj nauczycielom trochę odpocząć.

Cicho zachichotałam pod nosem. Zauważyłam zainteresowany wzrok Harry'ego, ale zignorowałam go.

Posiadam wiarę, że nie szukasz JEGO. Nadejdzie czas, gdy się spotkacie. Nie rób nic pochopnie, choć znając Ciebie wiem, że zbagatelizujesz moje słowa. Jeśli już coś planujesz, informuj mnie o tym. 
Przyłóż się do transmutacji!

                       Kochająca Hana

P.S. Co do planów - słowo animag coś Ci mówi?


- Ehhhh, cała Hana - westchnęłam, gdy przeczytałam list do końca. 

- O co chodził? - zapytał. 

- Jak zwykle moja ciocia o wszystko się martwi, ale dodatkowo posuwa mi pomysły. Ile do transmutacji? - zapytałam chowając list głęboko do szkolnej torby. 

Pogłaskałam na pożegnanie sowę, która zaraz odleciała do sowiarni.

-Jakieś pół godziny, a co? - tym razem odezwała się Hermiona. 

Szybko wstałam, zabierając grzankę 

-Spotkamy się pod klasą! - wykrzyczałam do przyjaciół będąc już w połowie Wielkiej Sali.

Biegnąc przez salę nie zdążyłam wyhamować i rozpędzona wpadłam na bliźniaków.

-A gdzie panienka się tak śpieszy? - zapytał Fred, łapiąc mnie bym nie poleciała na ziemię.

-Dzięki, jak wam powiem to nie uwierzycie! - odparłam, gdy stanęłam pewnie na nogach. - Do biblioteki! - spojrzeli na mnie jak na wariatkę. - Wybaczcie, ale muszę szanownych panów opuścić, bo trochę mi się spieszy - zostawiłam dwójkę rudzielców i pognałam do biblioteki. 

Będąc już w sali, szukałam odpowiedniego działu. Jak na złość nie mogłam niczego, co mogłoby mi pomóc. Już miałam iść na lekcje, gdy w oczy rzuciła mi się książka. Była położona na samym dole regału i dodatkowo upchnięta miedzy innymi. Przedstawiała zwierzaka i człowieka. Nie miała tytułu, więc postanowiłam ją pożyczyć. I tak nikt nie zauważy jej zniknięcia, pomyślałam. 

Gdy chowałam książkę do torby zadzwonił dzwon na lekcję. Szybko udałam się pod salę i zdążyłam w ostatnim momencie. Usiadłam razem z Harrym i szczerze się do niego uśmiechnęłam. Postanowiłam posłuchać rady Hany i zajęłam się lekcją. Udało mi się za drugim razem zmienić szpilkę w srebrną szkatułkę. 

-Pannie Meadowes się udało - powiedziała zadowolona McGonagall. - Dziesięć punktów dla Gryffindoru. 

-Brawo Eli - powiedział Harry, któremu średnio wychodziło zaklęcie.  

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 05, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Elizabeth Meadowes |BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz