Szedłem przez zatłoczony korytarz, zastanawiając się, czy w klasie znajdzie się chociaż jedna jednostka dorównująca mi ilorazem inteligencji. Było to oczywiście kompletnie bez sensu, bo w teście na Samequizy.pl wyszło mi, że byłem mądrzejszy nawet od Einsteina. W dodatku w każdej szkole zawsze miałem najwyższą średnią. Żadnemu uczniowi nie udało się mieć 6.0 na koniec roku. Dziwne, prawda?
Tak zamyślony, przez przypadek wpadłem na wysoką, umięśnioną dziewczynę, która była tak specyficzna w swoim wyglądzie, że nawet aŁtoreczki, które są obcykane w wyszukiwaniu grafiki w Google, nie zdołałyby znaleźć odpowiedniego zdjęcia. Ewentualnie dopisałyby kilka zdań w nawiasie, na przykład "Ale bez tego, tego i tego...".
Straszydło spojrzało na mnie wrogo.
— Uważaj, jak łazisz, kujońska pizdo.
Miała tak brzydką mordę, że aż mnie zatkało. Już nie lubiłem tej baby. Pewnie i tak za kilka rozdziałów się w niej zakocham, bo to logika opowiadań na Wattpadzie. Ale później uznałem, że przecież mój charakter był tak pokręcony jak ten u Mary Sue (czyli jednocześnie nieśmiały i wyszczekany), więc szybko odpaliłem:
— Sama uważaj, ty... ty... ehm...
Nie mogąc znaleźć odpowiedniego przezwiska, przEgryzłem wargę jak Bella ze Zmierzchu, ale tak czy siak nie dane było mi dokończyć, bo dziewczyna przerwała mi, mówiąc:
— Zamknij mordę i idź na lekcje matmy, prymusie. — prychnęła. — Mam ważniejsze sprawy do roboty niż zawracanie sobie głowy jakimiś cieniasami. Chociażby ściganie się moim Harley'em.
Po czym wzięła na ramię swoją torbę. Na dole macie jej zdjęcie, bo pewnie coś nie halo z waszą wyobraźnią.
Szybko wybiegła ze szkoły, po drodze popychając uczniów, którzy weszli jej w drogę.
A ja, jak to grzeczny uczeń, poszedłem na lekcję. Po drodze do klasy rozmyślałem, jak podlizać się pani od matematyki. Rozważałem ciągłe zgłaszanie się i napisanie referatu o jakimś wybitnym matematyku. Gdy dotarłem do klasy, zauważyłem najrozmaitsze odmiany osób na niższym szczeblu społecznym ode mnie : pokemony, lachony, szlaufy, szony, Sebixy, Karyny i inne wybryki natury. Usiadłem w pierwszej ławce, by mieć dobry widok na wszystkie zadania rozwiązywane na tablicy. Założyłem, że wszystkie będą banalne.
Nagle usłyszałem czyjeś westchnięcie. Nawet nie zauważyłem, że obok mnie siedziała drobna blondynka, która oczarowanym wzrokiem wpatrywała się w czarnowłosą brzydulę siedzącą w drugiej ławce i strzelającą sobie fotkę swoim IPhonem 8123.
Chyba poczuła na sobie mój wzrok, bo odwróciła się i od razu zarumieniła się z zawstydzenia.
— Ach, no bo widzisz... Jessica jest taka śliczna. Ten jej makijaż, uśmiech i piękne, brązowe oczy... — powiedziała z rozmarzeniem wymalowanym na twarzy, po czym wróciła duchem do rzeczywistości i strzeliła sobie facepalma. — Przepraszam, poniosło mnie trochę. Co ta miłość potrafi zrobić z człowiekiem...? A, no tak, przecież ci się nie przedstawiłam! Nazywam się Anastasia May, a ty?
Coś mi nie pasowało. W moim scenariuszu nie było ani słowa o tym, że spotkam jakąś lubiącą dziewczyny nastolatkę. Już wiem! Musiałem mieć koleżankę lesbijkę, bo wszystkie Mary Sue zawsze przyjaźnią się z gejem.
— Albert White. Miło mi cię poznać.
Godzina minęła dosyć szybko. Przez cały czas odpowiadałem na pytania pani, a klasa za mną szeptała coś między sobą, wskazując na mnie palcami. Po skończonych lekcjach postanowiłem pójść razem z Anastasią na gofry. Akurat mogłem poświęcić jej tą godzinę, bo nauczyciele nic nam nie zadali. Gdy już wrócę do domu, pouczę się algebry i arytmetyki.
Zgadnijcie, kogo spotkałem.
Dziwna dziewucha z krzywym ryjem uśmiechnęła się ohydnie na mój widok i strzeliła mi kuksańca w ramię.
— Ha! Siema, młody. Mam nadzieję, że tym razem na mnie nie wlecisz, ciołku. — powiedziała, po czym uderzyła mnie w plecy. Bolało jak cholera.
Kiedy odchodziła, zauważyłem, że na ręce ma czarną bransoletkę z napisem "Dark Souls", a obok wygrawerowane imię "Victoria". Więc tak nazywa się ta brzydka dziewczyna...
— Albert? Kto to był? — spytała nieśmiało Anastasia.
Wolałem nie wypowiadać się na ten temat, więc po prostu nie odpowiedziałem.
Przez calą drogę, zamiast rozmawiać z nową koleżanką, zastanawiałem się, czy ma bardziej oryginalne nazwisko niż słynne, merysójkowe "Black".
***
Siema, siema! Jak tam życie?
Szacun, jeśli ktokolwiek z was wpadł na to opowiadanie. Wattpad jest tak przesiąknięty szajsem, że ciężko cokolwiek znaleźć.
Co by tu powiedzieć... cóż, mamy nadzieję, że polubiliście Alberta i resztę parodiowców. W przyszłych "rozdziałach" postaramy się poruszyć jeszcze inne schematy wattpadowe.
Do następnego!
~ GangSzarychSzczurów
CZYTASZ
Bad Girl i... Szary Szczur?
RomanceAlbert White, klasowy anielski kujon, bity przez starszą siostrę i jej wytapetowane koleżanki, przeprowadza się do L.A (powinno być Los Angeles, ale tak jest bardziej rebel), gdzie poznaje pewien "Zły Grill", który obróci jego życie o (uwaga!) 360 s...