Queen of clouds ~ muhteşem yüzyıl

Rozdział 1

15 lat wcześniej. 
Kilkanaście małych trumienek chłopców szło przez dziedziniec. 4 w różnym wieku siostry opłakiwały swoich wujków. Zaś najstarszy książę, jedyny który pozostał wpatrywał się w wychodzące z drzwi trumny, młodzi synowie okrutnego padyszacha. Nagle przyszły sułtan pomyślał. ,, Zakończe bratobójstwo, nikt nigdy nie skrzywdzi brata. " Miał 10 lat, gdy to się stało. Nie oszczędził ani jednego mojego brata, pozostał sam. Z matką porozmawiać nie mógł : bo rozpaczała po stracie ukochanych synów. 
15 lat później 
Nowa era, Bajazyda budził strażnik. 
- Panie! Sułtan zmarł. 
Szybko obudził się i pobiegł do ciała ojca. Stały już tam 18 letnie bliźniaczki i najstarsze dziecko sułtana czyli Kosem. Nagle wszyscy oddali Bajazydowi mu ukłon, spodziewał się tego. 
Byli tam wszyscy, paszowie, sułtanki, żony, siostry, dalekie ciotki i kuzynki.  
Sułtan miał 2 żony. 24 letnią Mihrimah i 20 letnią Mahpeyker.  
- Od dziś kończę bratobójstwo! Ktokolwiek spróbuje zabić swojego brata bądź rodzeństwo zostanie ukarany karą śmierci. - Krzyknął nowy sułtan  
- Bajazydzie. Co to ma znaczyć? Nie możesz od tak zmienić prawa.. - Powiedziała Turhan 
- Matko.. Nie dopuszczę do tego aby moi synowie się zabijali na wzajem. - Powiedział troskliwie 
Na targu 
Jesteśmy na targu. Wraz z Lily i Kayą.  
- Jedna tylko 50 akce! Kupować! - Krzyczał mężczyzna. 
- Kupię tą. - Wskazał Mehmed Pasza. 
- Za nią 70 akce. - Powiedział 
- Dobrze. To twarda sztuka. - Powiedział 
- Ty chodź. - Wskazał na mnie 
- Co się dzieje? - Zapytałam 
- Jedziesz z nim. - Powiedział 
- Chodź. - Podał rękę do powozu. 
- Dziękuje. - Uśmiechnęłam się do mężczyzny. 
Rzucił sakiewkę złota i pojechaliśmy. 
- Gdzie jedziemy? - Zapytałam 
- Do seraju. Jesteś prezentem ode mnie dla nowego sułtana. - Powiedział
- Odwieź mnie do domu. Proszę. - Powiedziałam 
- Nie mogę wydałem sporo pieniędzy na ciebie. Jesteś wyjątkowa. Trafisz do haremu samego sułtana, możesz zyskać władzę. - Powiedział 
- Nie! - Krzyknęłam i wyskoczyłam z powozu. Biegłam w głąb lasu...