last letter

121 25 24
                                    

5.01.2018

Hej Hoseokie, szkoda, że nie ma cię ze mną.Piszę do ciebie ten list, bo tak właściwie to się stęskniłem... Aish... Przepraszam cię na chwilę, ale nie potrafię powstrzymać w tym momencie łez.
Oh... No dobrze wróciłem, mam ci trochę do powiedzenia. Właściwie dawno nie rozmawialiśmy. Jak u ciebie?  Pewnie Jak w raju... Masz wszystko czego potrzebujesz?  A co z naszym małym bąbelkiem?  Zachowuje się?  Pewnie jest mądry po mnie i utalentowany po tobie... Zdrowo dorasta?  Czy w niebie wogóle się dorasta?  Wiem, że mi nie odpowiesz, ale czuję się lepiej po zadaniu tych pytań,wiesz... Wrócę później chyba muszę się trochę uspokoić, ale potem napiszę ci co u mnie.

Od tego wypadku minął rok, to właśnie rok temu ciężarówka wjechała w samochód, którym Hoseok zawoził ich syna do przedszkola. Nie przeżyli. Hoseok miał szansę, ale zmarł podczas operacji... Yoongi codziennie przychodził na cmentarz próbując wrócić do normalnego życia, jednak po kilku miesiącach zrozumiał, że nie jest w  stanie żyć bez dwóch najważniejszych osób w swoim życiu. Zwolnili go z pracy, a właściwie sam z niej zrezygnował, muzyka nie była w stanie wypełnić pustki jaką czuł. Przestał regularnie jeść, dbać o siebie, nie spał za dobrze. Właściwe był wrakiem człowieka, ale gdy szedł na cmentarz w jego oczach lśniła ostatnia iskra, zawsze wtedy starał się jakoś wyglądać. Miał wrażenie, że dzięki temu Hoseok będzie myślał, że daje radę. Oszukiwał sam siebie, ale to trzymało go przy życiu. Jego dzień to tylko wędrówka na cmentarz i z powrotem do domu, nie miał już znajomych, zerwał z nimi kontakt, nie nie cierpiał spędzać czasu z innymi.. Nie potrafił się cieszyć wspólnymi wyjściami z nimi, dlatego stwierdził, że lepiej będzie gdy przestanie z nimi wychodzić.

6.01.2018

Wróciłem, zajęło mi to cały dzień, ale pozbierałam się i wiesz co?  Zamierzam być od teraz szczęśliwy. Co u mnie... Dobre pytanie. Właściwie to odkąd był ten wypadek oszukiwałem siebie... I ciebie też... Nie radzę sobie, nie umiem, przepraszam. Mam nadzieję, że nie będziesz na mnie zły. Ale czy ty dałbyś sobie radę bez dwóch najważniejszych osób?  Codziennie budzę się wyprany z  emocji,nic już nie czuję. Dlatego wybacz mi to co chcę zrobić. Myślę, że jednak taak będzie najlepiej, w końcu ty też za mną tęsknisz... Prawda?  Dołączę do ciebie.. Będziemy w końcu razem... Szczęśliwi. Czy to właśnie nie wspaniałe?  Wszystko już przygotowałem, ale chcę napisać ten ostatni list, żeby sobie wszystko przypomnieć, by utwierdzić się w przekonaniu, że mój wybór jest słuszny.
Pamiętasz nasze poznanie?  To było 5 lat temu na ławce w parku, byłeś tak pijany, że ledwo udawało ci się trzymać na nogach. Nie miałem tego w zwyczaju, ale ci pomogłem, a gdy tylko doprowadziłem cię do mieszkania ty mnie tak po prostu pocałowałeś!  Pamiętam, że nie mogłem zasnąć w nocy i następnego dnia do ciebie Przyjechałem, sprawdzić jak się czujesz. Nie wiem jak to zrobiłeś, ale tryskałeś wtedy energią. Aish... Ale nadal nie wiem jakim cudem zapomniałeś o pocałunku!  Nie zapomina się pocałunków z taką cudowną osobą jak ja! Haha... Ale dość wychwalnia się... Teraz za nic w świecie nie chciałbyś mnie pocałować. Mam starsznie popękane usta. Potem już codziennie do ciebie przychodziłem, aż pewnego dnia poczułem,że nie potrafię o tobie zapomnieć. Ciągle chodziłeś mi po głowie!  To było upierdliwe!  Nie mogłem się na pracy skupić. Kiedy podjąłem decyzję o wyznaniu ci uczuć... Tak bardzo się stresowałem. Ale zagrałem ci na pianinie... Piosenkę którą specjalnie dla ciebie napisałem. Tego dnia znów mogłem poczuć smak twoich ust... Taka magiczna chwila, która dla mnie trwała wieczność. Kto by pomyślał, że po trzech latach zdecydujemy się na ślub, a po czterech na dziecko... Byłem z tobą taki szczęśliwy...Ten wypadek mi to zabrał... Zabrał mi całe szczęście z życia. Po śledztwie okazało się, że kierowca był pijany, od tego czasu nie tknąłem alkoholu... Nie chcę, to boli.
Uuu, a pamiętasz dzień naszego ślubu?  Te czerwone włosy tak bardzo pasowały ci do białego garnituru... Wyglądałeś... Tak... Tak idealnie, w pewnym momencie myślałem, że jestem we śnie... A nagle... Przysięga... Cały czas patrzyłem ci  w oczy. Topiłem się w twoim spojrzeniu, ledwo słysząc co mam mówić. Przyszła też pora na pocałunek, ale już jako małżeństwo, też zapamiętałem tą chwilę... Wtedy się rozpłakałem.Nadal czułem się jak we śnie, bojąc się, że obudzę się samotny. Tak się nie stało, po naszej nocy poślubnej nadal przy mnie byłeś... Ah... Ta noc powoduje przyjemne ciepło w środku... Moje usta na Twojej skórze, na każdym jej fragmencie, rozpalałem cię samym dotykiem,ozdobiłem każdy fragment twojego ciała, Hoseok... Było mi z tobą tak cudownie. Potem było między nami dziecko. Nie wiem jak mnie namówiłeś skoro nie lubię dzieci, ale nie wnikam, byłem bardzo szczęśliwym ojcem i mężem. Szkoda, że to się skończyło. Żałuję, że nie zobaczę już twojego uśmiechu, żałuję, że nie zobaczę balsku w twoich oczach, żałuję,że już nigdy na mnie nie spojrzysz, żałuję, że już nigdy mnie nie przytulisz, nie pocałujesz, nie powiesz mi "kocham cię ",nie zrobisz mi kawy, nie obudzisz mnie, nie pójdziesz ze mną do łóżka.... Tak bardzo żałuję, że nawet nie będziemy mogli iść na spacer. Ale to tylko ten świat, tam u góry znów będziemy mogli to wszystko robić i dbać o naszego kochanego Synka. Przepraszam, że w ten sposób do ciebie dołączę. Wiesz... Oprócz tego, że żałuję... Mogę też podziękować.
Dziękuję za ten pocałunek przy naszym poznaniu, dziękuję za każdy twój uśmiech, dziękuję za naszego synka, dziękuję za wspaniałe wspólne noce. Dziękuję za wszystko Hoseokie... Kocham cię mój skarbie i nigdy nie przestanę...

Zakończył swój list i otarł łzy uśmiechając się delikatnie. To był pierwszy uśmiech od roku. W końcu będzie mógł być szczęśliwy. Wstał i schował list do małej skrzyneczki w której trzymał też inne listy do Hoseoka i parę ich zdjęć. Przejechał palcami po jednym zdjęciu i pociągnął nosem.
-Już dobrze skarbie... Idę do ciebie.
Schował skrzynkę do biurka i ruszył do łazienki, wyciągnął z szuflady żyletkę i podciągnął rękaw bluzy, zrobił nacięcie, jedno, drugie... Trzecie... Czwarte... W końcu się zgubił, osunął się na podłogę i uśmiechnął się smutno, wpatrując się  w krew skapującą na płytki. Kropla po kropli... Zamknął oczy, a jego oddech stał się płytszy, stracił przytomność... Widział teraz siebie i Hoseoka, przytulali się, a obok nich siedział ich mały synek. Znów ten promienny uśmiech. Znów spojrzenie pełne miłości. Znów bezpieczny i znów szczęśliwy...


**********************************
Taki króciutki one shot... Nie wiem czy wyszło, mam nadzieję, że chociaż trochę wam się spodoba. Jest to pierwsza dłuższa forma którą pisze, więc mam nadzieję, że nie zawaliłam aż tak.

Last LetterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz