Zaczerpnąłem głębiej powietrza, czując jak kłuje mnie w gardło. Jakbym wciągnął trzy tony żwiru ustami.
Telefon zaczął wibrować na sąsiednim siedzeniu. Odebrałem i włączyłem głośnomówiący, nawet nie patrząc na to, kto dzwoni.
- Bradley, czemu jeszcze Cię nie ma?
Rick. Mój współlokator. Gdy zerwałem z Jennifer, on zaproponował mi wynajmowanie mieszkania we dwoje.
- Zaraz będę, muszę zajechać jeszcze w jedno miejsce.
Po drugiej stronie słuchawki zapadła cisza. W końcu usłyszałem ciężkie westchnięcie.
- Bradley, miałeś przestać.
- Rick, daj mi spokój.
- Ja się tylko o Ciebie martwię, stary, powinieneś już ruszyć do przodu czy coś w tym stylu, tyle fajnych lasek dookoła, otwórzże oczy...
Nacisnąłem czerwoną słuchawkę, bo wjeżdżałem już w tą ulicę. Ulicę, przy której mieszkałem trzy lata i spędziłem najcudowniejsze chwile mojego życia. Wjechałem na miejsce parkingowe i zgasiłem samochód. Spojrzałem się w okno na drugim piętrze, rolety były zasłonięte, jednak za nimi było widać ruch postaci. Dokładniej kobiety i mężczyzny. Obserwowałem jak facet głaszcze ją po włosach, jak zdejmuje jej bluzkę... I uświadomiłem sobie, że jeszcze cztery miesiące temu mogłem tam być ja.
To miałem być ja.
***
- Jesteś idiotą, Brad. Wiesz, że to już skończone. Najwyraźniej nie ona jest Ci pisana.
Nie słuchałem go. Codziennie słyszałem to samo i miałem powoli dość. Zamknąłem się w swoim pokoju i walnąłem się na łóżko tak jak stałem. Zacząłem płakać, kompletnie nie po męsku, a w końcu usnąłem.
***
Następnego dnia poszedłem do wróżki. Chciałem się tylko dowiedzieć, czy nasze gwiazdy sobie sprzyjają i czy jest szansa, byśmy do siebie wrócili.
Wróżka była miłą, starszą kobietą. Rozłożyła karty, a gdy spojrzała się w nie, zobaczyłem na jej twarzy współczucie i bezradności. Pokręciła głową. Nie powiedziała nic.
Zrozumiałem. Zapłaciłem jej i wyszedłem. Czułem się jakby grunt osunął mi się spod nóg. Jakbym stracił ostatnią deskę ratunku. Jakbym stracił Ją już po raz kolejny.
Wracając do domu, sprawdziłem skrzynkę. Wiedziałem, że Rick tego zbyt często nie robi, więc nie zdziwiło mnie, że w skrytce leżała masa kopert. Wchodząc po schodach, przeglądałem listy. Pomiędzy rachunkami za telefon, czynsz ‘itepe’ leżało zaproszenie na ślub. Ważyłem w ręku kremową kopertę, po chwili wsadziłem ją do tylnej kieszeni spodni i wszedłem do mieszkania. Rozerwałem kopertę, a z niej wysunęła się ozdobna kartka.
Jason.
Ten stary sukinkot, którego znałem z liceum. Graliśmy w jednej drużynie razem z Rickiem. Tyle fajnych wspomnień. Spotykaliśmy się raz na pół roku, ale nigdy nie przyznał się, że miał dziewczynę czy że planuje coś więcej. Cwany lis. Uśmiechnąłem się sam do siebie i położyłem na stole drugie zaproszenie dla Ricka. Usiadłem przy swoim biurku i napisałem długi list, w którym przeprosiłem za swoją nieobecność. Nie sądzę, by moje serce wytrzymało ślub, kiedy wie, że nie będzie mogło bić dla ukochanej osoby.
***
Sobotni wieczór, mecz o Puchar Stanu.
Siedziałem z chłopakami i żłopaliśmy piwo. Co chwilę ktoś przeklął czy zasyczał z powodu nieudanej akcji, mogącej się zakończyć golem dla naszej ulubionej drużyny.
W przerwie Bob zaczął się mnie dopytywać o moją nową randkę.
- Nie chcę innej dziewczyny niż Jenny. – wyszeptałem, ledwo powstrzymując łzy i wściekłość.
- Słucham? Ruchałeś już cztery?
Wszyscy zaczęli głośno się śmiać, a ja zerwałem się z miejsca.
- NIE CHCĘ INNEJ DZIEWCZYNY NIŻ JENNY!
Założyłem szybko trampki i złapałem swoją skórzaną kurtkę. Wybiegłem z domu i wsiadłem do samochodu. Sprawdziłem, czy mam wszystko co potrzebne i odpaliłem auto. Podjechałem pod te okna, na tą ulicę, pod ten blok. Wszedłem na górę po tych schodach, zapukałem do tych drzwi. Zakryłem judasza, więc Jenny nie zauważyła komu otwiera. Wsadziłem stopę w szparę, przez którą wyjrzała na zewnątrz.
- O cześć, Bradley. Co robisz tu o tak późnej porze? Już miałam kłaść się spać.
- Możemy pogadać?
- Jasne, wejdź.
Wszedłem za nią do środka i rozsunąłem kurtkę. Złapałem za uchwyt pistoletu, który trzymałem w podszewce i wyciągnąłem go. Jennifer odwróciła się do mnie, a gdy spostrzegła, co trzymam w dłoni, zamarła. Po chwili zaczęła piszczeć. Wtedy wycelowałem w nią pistolet i odbezpieczyłem go. Położyłem palec na swoich ustach, pokazując jej, żeby była cicho.
- Za chwilę będziemy razem i nic nas nie rozdzieli, rozumiesz? Nic ani nikt. Razem na wieki wieków.
Popchnąłem ją w stronę ściany.
- Bradley, nie chcesz tego… Błagam, nie, porozmawiajmy…
- Jennifer, ja tego chcę. Chcę być z Tobą.
Pociągnąłem za spust i patrzyłem, jak jej ciało upada na podłogę. Dookoła niej rozlała się kałuża krwi. Włożyłem lufę do ust i pociągnąłem znowu za spust.
***
Drugi strzał, drugie martwe ciało.
I wiara w to, że ich dusze połączą się razem po śmierci.
Tyle zostało po Bradley’u Adamsie.
CZYTASZ
Tylko Kolejna Dziewczyna
Romance"Spojrzałem się w okno na drugim piętrze, rolety były zasłonięte, jednak za nimi było widać ruch postaci. Dokładniej kobiety i mężczyzny. Obserwowałem jak facet głaszcze ją po włosach, jak zdejmuje jej bluzkę... I uświadomiłem sobie, że jeszcze czte...