Ibrahim&TurhanCiemnooka młoda niewiesta licząca około pietnastu wiosen podążała uśpionymi korytarzami pałacu Topkapi. Czarne pukle opadały swobodnie na ramiona przyozdobione jedynie srebnym diademem z rubinem opadającym na czoło. Turkusowa cekinowa suknia na biodrach przyozdobiona była złotym pasem. Ręce zaplecione miała na brzuchu nerwowo bawiąc się palcami. Nawet nie zauważyła że dotarła pod komnate sułtana. Gdy tylko weszła do komnaty a drzwi zamkneły się za nią ogarnął ją paniczny strach. Tyle złego słyszała o sułtanie. Zacisneła oczy spuszczając głowe. Nie dostrzegła siedzącego na łóżku młodego mężczyzny, który bacznie się jej przyglądał. Wstał nie spuszczając wzroku z jej trzęsącej się sylwetki. W jego oczach pojawił się niezdrowy błysk. W dwóch krokach pokonał dzielącac ich odległość łapiąc delikatnie za podbródek.
– Jak ci na imię? – zapytał cicho zachrypniętym głosem od, którego przeszedł ją dreszcz ale nie ze strachu.
— B-Ben Turhan – wyjąkała podnosząc nieśmiało głowe i otwierając oczy.
– Turhan. – powtórzył cicho dokładnie lustrując jej twarz.
Przez kilka chwil patrzyli sobie w oczy lecz w końcu Ibrahim złączył ich usta w namiętnym pocałunku. Nadal trzymając ją za brode drugą ręką odpinał guziczki na wysokości biustu.
***
Krymska faworyta władcy usiadła gwałtownie na swym łożu co spowodowało lekkimi mroczkami przed oczami. Odrzuciła na bok ciężką bordową derke. Wstała powoli wygładzając satynową koszule nocną w ulubionym kolorze Haseki Hürrem purpurze. Wyszła na taras i opierając się o barierke spoglądała na wschodzące słońce. Przymkneła oczy próbując powstrzymać łzy. Niestety nie udało się , a już po chwili łzy znaczyły droge na jej policzkach.
– Dlaczego? Ibrahim. – wyszeptała przysłaniając usta dłonią.
Nie mogła zrozumieć dlaczego włada wybrał tą Egipcjanke a nie ją. Przecież to ona urodziła mu córke oraz pierworodnego syna. Gdy słońce całkowicie wyłoniło się za widnokręgu wróciła do swej komnaty chcąc przygotować się na nowy dzień.
– Esma Hatun! – zawołała w strone komnaty służek.
Po kilku minutach staneła przed nią młodziutka dziewczyna w koszuli nocnej. Skłoniła się przed swoją panią czekając na rozkazy.
– Sultanım.
– Przygotuj mi granatową suknie. Tą co ostatnio dostarczyła szfaczka a następnie obudź Hande i Rasze Hatun.
– Jak sobie życzysz pani.
Dziewczyna szybko znikneła w części komnaty, którą dzieliła wraz z dwiem innym służkami Baş Haşeki. Obudziła obie dziewczyny, szybko ubrały nazwyklejsze suknie. Turhan usiadła przy średniej toaletce rozczesując swoje długie czarne włosy.
***
Ubrana w granatową suknie z połyskującego materiału przyozdobionego czarną koronką na lini biustu i krawędzi spódnicy podążała w strone komnat Valide Sultan by wraz z nią spożyć śniadanie. Z uśmiechem przekroczyła próg komnaty, który szybko zniknął gdy tylko dostrzegła nową kobieta i jednocześnie prawowitą małżonke władcy. Haseki Teli Hümaşah siedziala na wielkiej poduszce ubrana w biała suknie ze złotymi niciami na biuście i brzuchu. Blond włosy zaplecione miała w luźny warkocz na lewe ramie.
– Miłego poranka Turhan. Usiądź. – Kösem wskazała jej poduche naprzeciw złotowłosej Haseki.
– Wzajemnie Valide. Miłego poranka i tobie Teli. - Kruczowłosa konkubina z dumą usiadła na poduchah nie chcąc pokazać jak bardzo rani ją ta sytuacja.
CZYTASZ
aşk; kolaż ✔️[zakończone]
Fanfiction*Kolaż utworzony przy współpracy z: Madness_LK, Zuzka03K, Samudra0, NeslisahOfficial, Kalast i bluegulseren Miłość... Jedno słowo, wiele znaczeń. Jedno uczucie, wiele odczuć. Wielka siła, wiele zdarzeń. Oto jak oczami wielu wspaniałych autorów p...