| UKŁAD |

4.9K 308 631
                                    

Liczba słów: 10169

Kategorie: hetero, komedia, romans, wątek +18 raczej nie, więc dam +16

Ostrzeżenia: NIKT TEGO NIE SPRAWDZAŁ, ZA GŁUPIE BŁĘDY PRZEPRASZAM. XD

Od Mayako: Ogólnie, to tak sobie strzeliłam one-shota, bo zwyczajnie mnie jakiś czas temu naszło. To naprawdę lekka, nie wymagająca myślenia historia jednowątkowa, która ma za zadanie jedynie umilić wam wieczór i sprawić, żebyście na trochę oderwali się od jakichś trosk. Mam nadzieję, że nieco się rozchmurzyli. :3

Dedykuję ją Chustii (której nie mogę oznaczyć, stfu) bo nie spałam przez nią całą noc, martwiąc się o to, czy nie jest zbyt zestresowana i czy śpi, bo dzisiaj rano broniła swoją pracę. I zdała! Wszyscy to wiedzieliśmy, szczególnie ja i Kayo, które jak głupie zaciskałyśmy kciuki, odprawiając modły do Matki Boskiej Jiminowskiej. WARTO BYŁO.

Chustii, słońce, gratuluję Ci tak bardzo. Mam nadzieję, że niedługo to opijemy. <3 A teraz idź czytać, a ja wymyślę fabułę na seksi Namjoona, który [...] <— za bardzo się wstydzę, by o tym mówić. xD

Miłego czytania, kochani!

Miłego czytania, kochani!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

< <> >

Kim Seokjin był idealny.

Wysoka, prawdziwie męska sylwetka przyciągała uwagę przechodniów, nawet kiedy jego przystojna twarz kryła się w połach szala. Miał ciemne, kasztanowe włosy, które w każdym uczesaniu wyglądały nieziemsko; nawet wtedy, kiedy wiatr figlarnie się nimi bawił, rozrzucając na boki. Czekoladowe oczy w kształcie migdałów rozgrzewały nawet najbardziej zmarznięte serce z pomocą jednego spojrzenia i uśmiechu, kojącego wszelkie troski. Długie, silne ramiona, szerokie barki, umięśnione plecy, do których przyjemnie czasem było się przytulić. Inteligentny, błyskotliwy, szarmancki. Niebywale uzdolniony wokalnie; łączył swój śpiew z przepiękną, nieomylną grą na pianinie. Ludzie obserwowali jego długie palce, przesuwające się po śnieżnobiałych klawiszach, jakby to było coś nie z tej ziemi. Tych, i wszystkich innych zalet, nie sposób było spisać, ponieważ zajęłoby to zbyt wiele cennego czasu, który można było poświęcać na oglądanie tego ideału.

Kiedy przemierzaliśmy chodniki, parkowe aleje, długie, muzealne korytarze, nie było osoby, która nie zwróciłaby na nas uwagi. Wyglądaliśmy jak para idealna. Uśmiechnięci, ćwierkający do siebie, młodzi ludzie, niewidzący poza sobą świata. Oboje po studiach artystycznych, pełni wdzięku i delikatności, łaknący wspólnego doznawania wrażeń estetycznych i pogłębiania swojej wiedzy z wszelkich kategorii sztuki. Niepokonany duet, który od dwóch lat mieszkał wspólnie w drogim apartamencie Kima, tłamsząc pośród jego ścian tę tragikomiczną tajemnicę, za którą zjadłby nas cały świat.

— Żresz jak świnia, Minah — wybełkotał z pełnymi ustami Seokjin, spoglądając na mnie zaspanym wzrokiem. Jego głowa przypominała bocianie gniazdo. — To straszne, że ludzie nie wiedzą, jaka niekobieca z ciebie panna. Głupi jestem, że wciąż wierzę w twoją zmianę, parszywcu.

◦ Układ ◦ [p.jm.]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz