Nienawidzę cię

56 3 1
                                    

Bycie dziewczyną jest naprawdę ciężkie. Zwłaszcza, gdy jesteś taką która straciła przyjaciół. To, że Tricia mnie nie lubiła z wzajemnością z resztą nie znaczyło, że musiała mnie ośmieszać. To prawda. Wykorzystywałam przyjaciół dla własnych potrzeb i knułam mnóstwo intryg, ale dla ich dobra, a ona to odwróciła. Ktoś pomyślałby, że gdy myśli się cały czas o jakiejś osobie to musi być miłość, ale z pewnością to było jej przeciwieństwo. 

-Hej. Płaska jak zwykle widzę-wyżywałam się na niej przez każdą minutę, można by powiedzieć, że ani na chwilę nie dawałam jej spokoju i tak też było w szatni. Zawsze czekałam aż każdy wyjdzie. Posiadała kompleksy, więc zawsze czekała aż wszystkie perełki prezentujące się kobiecymi atutami wyjdą, a ona mogłaby się przebrać potem. Nie obchodziło ją to, że się spóźni. Nic jej nie obchodziło. I to był mały problem, bo chciałam by czuła się jak śmieć, który nie powinien się nigdy urodzić. 

Lata budowania zaufania i ona to zniszczyła. Uśmiechnęłam się, gdy przypomniałam sobie jak była zazdrosna tym, że Wiktoria zawsze mnie faworyzowała mimo, że ja często wyjeżdżałam, a ona z nią zostawała i się dla niej poświęcała, ale zawsze miałam w sobie to coś, co przyciągało do mnie ludzi. Julia zaś. Czwarta z naszej byłej paczki. Żyła w swoim własnym świecie, dokładnie dbając o siebie. Może nie miała chłopaka, bo czuła się samowystarczalna.

Wybudziłam się z chwili zadumy, ale jak widzę Tricia nie była dziś rozmowna. No. Ignorowaniem to jej się nie uda.

-Nawet nie potrzebuje metra krawieckiego tylko linijki, by ci zmierzyć jak chcesz-podeszłam bliżej. 

Miała na sobie czarny sportowy stanik. W sumie nie wiem za bardzo po co jak nie ma czego chować.

-Nie obchodzi mnie twoje zdanie, więc przestań kłapać tym swoim jęzorem-mruknęła, ale czułam, że była na granicy. Zawsze dostawała tych ataków gniewu i to sprawiało, że tryumfowałam, ponieważ moje zadanie zostało wykonywane.

Całe pomieszczenie dzieliło się na dwie sekcje, które rozdzielały dwa rzędy szafek pośrodku długiej przebieralni. Przy każdej ścianie stał kolejny rząd, ale były jeszcze szafki przy wejściu, którymi cieszyły się nieliczne osoby, a raczej wyrzutki w najgorszej pozycji. Teoretycznie mówiła o tym losowość, ale skoro ona zawsze tam lądowała to coś było na rzeczy. W końcu znudziło mi się patrzenie na jej kościste plecy i sama szybko zdjęłam bluzę przez głowę i przebrałam się w białą bluzkę na w-f.

-Wiesz. Zastanawiałaś się czemu nie masz powodzenia u chłopaków?-uśmiechnęłam się złośliwie, kładąc się na ławce na brzuchu i opierając się na łokciach przy jej rzędzie szafek.

Popatrzyła z obrzydzeniem jakby zobaczyła przed sobą jakiegoś robaka i wzięła do rąk swoją czarną torbę, po chwili wysypując na mnie jej zawartość, jednak zaraz tego pożałowała.

-Dwie marne użyte na szybko szminki. Karminowa i czarna jak na punkówę przystało. Czarny tusz do rzęs i grafitowy lakier do paznokci. I oczywiście tani antyperspirant. Widzę, że wypadł jeszcze twój portfel. Wzięłabym, ale tym razem ustąpię twej hojności- po czym rzuciłam jej rzeczy w różnych kierunkach. Tak, że tusz wpadł za szafkę, która stała tu od 20 lat i jej metalowa konstrukcja była nie do ruszenia.

-Dlaczego jesteś taką suką?!-krzyknęła, a ja z tryumfem mogłam stanąć na ławce jak na piedestale.

-No tak. Jesteś niska-rzeczywiście. Stojąc na ławce byłam od niej niewiele wyższa. Zmarszczyłam brwi i wskoczyłam na szafkę, następnie wygodnie na niej siadając i zakładając nogę na nogę.

-Chyba się spóźnisz-powiedziałam, podrygując nogą jakby mało mnie to obchodziło, ale tak naprawdę byłam tak szczęśliwa. Jej życie będzie jednym wielkim piekłem. Może nawet się zabije. Jestem okropną osobą, ale zniszczyła mi życie. Tylko zemsta trzyma mnie jeszcze przy życiu.

Gorzki miódOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz