Rodzinka jak ze sztywnego obrazka

7 0 0
                                    

No dobra. Jedynym wątkiem dla dorosłych są fantazje pewnej bohaterki. Ekhem. Przepraszam. 

Ten dzień był naprawdę szalony. Tyle dziwnych zdarzeń zebrało się w jeden czas. A teraz muszę jeszcze wytrzymać z rodziną Wiktorii. Oczywiście po wejściu nikt nie rozkładał się na kanapie, aczkolwiek bagaże i inne bibeloty były już porozkładane wszędzie. No nie mówcie, że przynieśli własne kwiaty. Mam nadzieję, że nie kocimiętkę. Sonia po niej wariuje.

-Widzę, że przywieźliście chomika-tego, który wkurza Sonię. Moją kochaną Sonię, którą prawdopodobnie musiała karmić ostatnio Wiktoria. Pewnie jest bardziej z nią zżyta z nią niż ze mną.

-Cześć-powiedziała z udanym entuzjazmem Julia.

-Jak miło was widzieć. Widzę, że już trochę ogarnęliście wszystko-odparła Wiktoria, drapiąc się po karku i patrząc na bałagan, który wokoło zrobili. Będę musiała posprzątać w pokoju i schować wszystkie ważne dla mnie rzeczy, bo jak znajdzie je ten picuś glancuś to sobie nie daruję. Przy nim czuję się jakbym była zdolna do morderstwa.

Przyjrzałam się z uwagą tego chomikowi. Zwykły brązowy chomik. Oczy aniołka i dusza diabła. Żuje sobie powoli tę swoją świeżą trawkę w wygodnej klateczce wyłożonej siankiem z poidełkiem i pysznymi smakołykami. Ma to swoje czerwone kółko, żeby się nie spasł, ale jak widzę coś nie wychodzi mu domowa siłownia. Świeża trawa? Chyba nie zerwali jej z jakiegoś trawnika obok domu. Nie. Oni pewnie komuś zapłacili, by ją zerwał.

Madam Kloss. Okulary we fioletowym kolorze w kształcie dwóch prostokątów, idealnie ułożone kasztanowe włosy w koku. 

Pan Kloss. Czarne, kwadratowe okulary. Ciekawe dosyć, ale jest tak samo oschły jak żona. Aż dziwne, że Wiktoria jest tak szczerą, kochaną i opiekuńczą osobą.

Oboje w idealnych ciuchach, nie jakichś swojskich tylko w eleganckich strojach. Czarna sukienka do kolan. Idealna w prostocie. Biała koszula z guzikami w jaskrawym niebieskim kolorze i czarne idealne spodnie. He he. To trochę je sobie pobrudzisz. Sonia śpi w każdym miejscu domu. A tak właściwie to gdzie jest Sonia? Chyba nie zwiała na widok chomika. Nie. Gdzie jest ostatni?

-Gdzie twój kuzyn?-spytałam lekko, próbując ukryć nerwy, ale już się cała pociłam.

-Tutaj jestem-dane mi było zobaczyć wielkie wejście, a raczej wyjście z mojego pokoju z kotem w ręku, który mimo wszystko był spokojny. Czuję się zdradzona. Chyba, że śpi, bo odurzył ją swoimi psikadłami. Biedactwo. W jego również białej koszuli, a raczej na jego rękach leżał leniwie norweski kot leśny. Mój mały puchatek.

-Co robiłeś w moim...-miałam mu już wypominać przejście do mojej fortecy, ale przerwała mi Wiktoria, wiedząc, że zaraz wybuchnę.

-Skoro się rozpakowaliście to porozmawiajcie chwilę z Julią, a Tricia pomoże mi z jakąś kolacją tak?-to ,,tak'' zostało wypowiedziane z naciskiem i po chwili na jej twarz wrócił uśmiech. Dałam znak jej kuzynowi, że na niego patrzę i ruszyłam za Wiktorią do kuchni.

-Nie powinnyśmy się przebrać?-spytałam, opierając się o ścianę przy przejściu między kuchnią a salonem i rozwiązując wstążkę od kokardy, która zaczęła uwierać moją szyję, a raczej obcierać moją biedną, delikatną skórę. Tak delikatną, że przeżywała walki na patyki, zadrapania licznych zwierząt i wiele innych uszkodzeń mechanicznych.

-Wiem, że mój kuzyn jest czasami nieznośny.

-Czasami?

-Ale... Nie chcę zrobić na nich złego wrażenia. Na pewno zaraz zaczną komentować, że jest tak nieposprzątane.

Gorzki miódOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz