Spotkały się przed bramą szkoły i wymieniły kilkoma słowami. Mówiły do siebie swoimi nickami, jedynie Noicosięgapisz dostała krótszą nazwę — Oczy. Księżniczka i Jimin przyjechały z innych prefektur, a ta druga miała rzeczywiście nóż kuchenny w torbie. Wydawały się być niesamowicie poważne, mimo że to miała być tylko mała zemsta na niewiernym chłopaku.
Liżmipachy nie pokazała im się bezpośrednio. Ona już dawno czekała w szkole, na dole schodów. Gdyby Oikawa nie potknął się na pierwszych, ona zrzuci go z drugich. Wiedziała, że mogą spanikować, a ktoś będzie musiał sprzątnąć ślady. Rano zapłaciła jednemu ze starszych uczniów, żeby rozbił kamerę. Chciała zadbać o wszystko, samej nie brudząc sobie dłoni.
Ona miała patrzeć, reszta robić.Oikawa sądził, że to zwykłe pogróżki, a cała wściekłość przejdzie im po kilku dniach. Już wszystkie zablokował, a wysyłane wiadomości usunął. To była po prostu głupia wpadka, na którą następnym razem nie mógł już sobie pozwolić.
— Jest tam. Wchodzi. — powiedziała przytłumionym głosem Jimin do telefonu. Lekko przygarbiona stała oparta o ścianę i zza drzwi klasy obok patrzyła na pokój nauczycielski.
Księżniczka i Ziemniak szybko wybiegły z innej klasy. Uklękły obok schodów i przywiązały na wejściu białą linkę, która byłą prawie niewidoczna na tle równie jasnych schodów. Naprężyły ją i drżącymi dłońmi jeszcze raz upewniły się, że się nie odwiąże.
Plan był prosty.
Oikawa miał potknąć się o nią, a potem spaść na schody i poobijać. Nie drążyć tematu, przecież każdy może się zachwiać. Gdy Tooru zniknie z pola widzenia miały zdjąć linę i uciec. A potem zapomnieć o sobie albo wspominać zajście z dumnym uśmiechem.
Łączyła je tylko zemsta.
Chłopak przyszedł za szybko. W dodatku zamiast iść, on biegł. On zawsze zbiegał po schodach, ale o tym wiedziała tylko Liżmipachy. W dodatku, nie powiedziała o tym nikomu innemu. Dziewczyny, które były blisko schodów schowały się za ścianą.
— Przecież jeśli teraz się przewróci on — wyszeptała Księżniczka, a Zieminiak zakryła jej usta.
Wiedziała. To może skończyć się o wiele poważniej niż kilka siniaków. Tooru był coraz bliżej schodów, a one walczyły z sobą czy go nie zatrzymać. Jego kroki stawały się coraz głośniejsze, a one zakryły uszy, mocno zamykając powieki.
Głuchy krzyk, sapnięcie. Gruchot łamanych kości. Uderzenie ciała.
Liżmipachy zesztywniała. Ostrożnie wychyliła głowę zza ściany. Zakryła dłonią usta, żeby nie zwymiotować.
Jego nogi były wygięte pod nienaturalnym kątem. Leżał na plecach, jego głowa zwisała w dół. Blade wargi z których wypływała ciemna krew. Przerażone, wciąż otwarte oczy. Krew powoli spływająca z schodów.
Nieme "ratunku" na ustach.
— Kurwa, uciekamy stąd — wyszeptała do telefonu Oko.
Wyszła z klasy naprzeciwko schodów i nożyczkami przecięła linę, chowając ją do kieszeni. Spojrzała na martwego, bądź bliskiego śmierci Tooru i spuściła wzrok. Oblał ją zimny pot. Jimin złapała ją za rękę, niemo ponaglając.
Wszystkie wybiegły z szkoły. Było im duszno i niedobrze. Oczy zwymiotowała w krzaki, a Jimin głośno się rozpłakała. Tylko one widziały ten widok. Księżniczka blada usiadła na ziemi słabo wachlując twarz dłonią. Ziemniak głośno szlochała, wycierając gluty w rękaw mundurka. Wszystkie były blade i przerażone.
— Naprawdę go zabiłyśmy.
CZYTASZ
gιrlғrιend(ѕ) | oιĸawa тoorυ |
Fanfiction[__] nigdy nie była jedną dziewczyną Tooru. albo Gdzie Tooru musi się zmierzyć z najlepszą przyjaciółką [__], która ma ochotę wbić go w ścianę, za to jak wykorzystuje jej przyjaciółkę i inne dziewczyny. uwaga!; wulgaryzmy, obraźliwe słowa, czat okł...