Mam na imię Jessica.
Mając 14 lat wszystko się zaczęło...
mianowicie problemy ze zdrowiem. Mimo, że nigdy nie byłam gruba to postanowiłam przejść na weganizm, tak by ograniczyć wszystkie produkty zwierzęce i słodycze. Oczywiście nie mówiąc nic mamie (bo tylko z nią mieszkałam i z psem), tata umarł, gdy miałam 10 lat, ale to już dłuższy temat na, który się później wypowiem. Gdy nadchodziła pora obiadowa brałam talerz z obiadem do góry i wyrzucałam jedzenie. Zupy wylewałam do kibla, a drugie danie albo wyrzucałam na dwór do kosza albo dawałam psu. Dziennie jadłam tylko owoc lub jakieś warzywo i piłam wodę lub kawę, aby mieć więcej energii i nie dać po sobie poznać ze coś jest nie tak. Po pewnym czasie zaczęłam strasznie chudnąć, ważąc 47kg, ważyłam 36kg przy wzroście 155cm. Mama w końcu zwróciła na to uwagę i zapytała czy zaczęłam ćwiczyć, bo tylko to mogła podejrzewać, nie wiedząc, że nie jem obiadów. Odpowiedziałam parskając śmiechem, ja ćwiczyć?! Hahaha, przecież wiesz, że nie lubię sportu, zresztą nawet nigdy nie chodzę na WF. Myślała, że coś mi się odmieniło jeśli chodzi o wysiłek fizyczny, no chyba nie... Z dnia na dzień malałam na wadze 35,5kg...34kg. Mama powiedziała, ze natychmiast jedziemy do lekarza. Czego nie chciałam, ale nie miałam innego wyjścia. Chwila moment i siedziałam na poczekalni po ok. 15 min czekania usłyszałam
~ Jessica Londi, zapraszam.
Nie chętnie weszłam do gabinetu. Lekarka kazała mi wejść na wagę.
Zszokowanym i wręcz zaniepokojonym głosem powiedziała 34kg. Należy odrazu zrobić badanie krwi, by sprawdzić czy nie masz jakieś choroby.
Wyniki wyszły prawidłowe. Nadal nikt nie wiedział co mi jest. Dostałam skierowanie do szpitala. Ughh.
I co? Muszę dostać kroplówkę, a jedzenie będę dostawała dożylnie. Po dwóch dniach lekarze stwierdzili, że mam anemie i dużo nie brakuje do anoreksji. Postanowiłam się przyznać ze od miesiąca jestem weganką. Gdy mama się dowiedziała zamiast dostać wsparcie od niej, dostałam opierdol, że tak postępowałam...
Stwierdziłam, że nie zniosę tego dłużej.
Postanowiłam uciec ze szpitala i popełnić samobójstwo...