Rozdział 4

409 18 12
                                    

*Szłam ciemnym parkiem w Seulu. Było już grubo po północy. Wiał lekki wiatr kołysząc drzewa oraz krzaki znajdujące się obok mnie. Nic praktycznie nie widziałam, ponieważ zapalone były zaledwie trzy lampy. Było bardzo zimno. Szłam właściwie bez żadnego celu. Cały czas czułam na sobie czyjś wzrok, który sprawiał, że byłam lekko wystraszona. W pewnym momencie usłyszałam za sobą dźwięk łamanej gałęzi. Natychmiast się odwróciłam, lecz nic nie mogłam dostrzec, ponieważ było za ciemno. Zaczęłam przyśpieszać. Moje serce zaczynało bić jak szalone. Byłam już na tyle wystraszona, że nawet najmniejszy dźwięk przyprawiał mnie o jeszcze więcej łez spływających po moich policzkach. Po raz kolejny usłyszałam łamanie gałęzi, lecz już nie było to za mną tylko przede mną. Zatrzymałam się. Serce waliło mi jak szalone. Zrobiłam krok w tył. Nie miałam nic przy sobie, więc nawet nie miałam jak się bronić. Nagle usłyszałam jakieś szepty. Najpierw po mojej lewej, następnie po prawej, potem z przodu i na końcu z tyłu. Był to męski głos, więc jeszcze bardziej się bałam. W końcu głosy ucichły a ja stałam jak zamurowana nadal płacząc, gdy nagle....*

I w tym momencie usłyszałam dzwoniący budzik, który mówił, że czas wstawać. Jaki dziwny sen- pomyślałam. Choć właściwie takie sny to u mnie normalka. Podniosłam się z łóżka i wyłączyłam budzik. Przeciągnęłam się i przetarłam oczy. Podeszłam do biurka, a z szafki na dole wyjęłam potrzebne mi książki na dzisiaj. Po spakowaniu się podeszłam do szafy i wyjęłam z niej czarne legginsy, oraz czarną bluzę z białymi napisami. Poszłam do toalety wziąć poranny prysznic. Ubrałam się, uczesałam i zrobiłam lekki makijaż. Z powrotem wróciłam po pokoju i pościeliłam łóżko. Sięgnęłam po telefon sprawdzając od razu godzinę. Była 6:45. Miałam jeszcze dużo czasu, ponieważ lekcje zaczynały się o 8:00. Zeszłam na dół do kuchni. Tata jeszcze prawdopodobnie spał, ponieważ nikogo nie było na dole. W sumie co się dziwić chce trochę odpocząć po ciężkich dwóch tygodniach. Wyjęłam z szafki szklankę, po czym nalałam sobie pomarańczowego soku. Wypiłam zawartość szklanki a ją samą wsadziłam do zmywarki. Usiadłam na sofie i chwyciłam telefon odblokowując go. Pierwsze co zrobiłam to napisałam do tatusia.

SexyGirl: Hej Tatusiu :*

JeonDaddy: Witaj kochanie :*

SexyGirl: Co robisz?

JeonDaddy: Siedzę w kawiarni, wypełniam dokumenty, które muszę dostarczyć dzisiaj do biura i czekam na kawę, którą zamawiałem już chyba z 10 minut temu.. A ty?

SexyGirl: Siedzę w domu i czekam, aż będzie godzina 7:30, bo będę mogła wyjść z domu na przystanek :)

JeonDaddy: Aham... Słuchaj skarbie mam pytanie..!?

SexyGirl: Tak tatusiu?

JeonDaddy: Wiesz znamy się już trochę i tak sobie pomyślałem, czy może w końcu spotkała byś się ze mną? ;

SexyGirl: Zaskoczyłeś mnie tatusiu...ale w sumie masz rację, myślę, że to już czas na spotkanie się ;)

JeonDaddy: To świetnie myszko :* To w takim razie przyjadę po Ciebie jutro o 20:00, ale podaj mi swój adres.

SexyGirl: [ADRES]

JeonDaddy: To jesteśmy umówieni? <3

SexyGirl: Umówieni ;)

JeonDaddy: Wiesz co skarbie ja będę kończyć, bo muszę zająć się tymi papierami. Do zobaczenia jutro kotku :*

SexyGirl: Dobrze tatusiu do zobaczenia <3

Tak się skupiłam na rozmowie, że nawet nie zauważyłam, że jest już 7:35. Szybko chwyciłam plecak leżący koło mnie, oraz telefon i poszłam do przedpokoju. Założyłam kurtkę oraz buty i wybiegłam z domu. Po niecałych 8 minutach byłam na miejscu. W momencie, w którym kupowałam bilety przyjechał autobus. Szybko zapłaciłam i wsiadłam do niego. Jadąc tak w pewnym momencie autobus stanął na przystanku a do niego wsiadła HyoJin. Od razu mnie zauważyła i po skasowaniu biletów dosiadła się do mnie.

I want u Daddy! || Jungkook [ZAWIESZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz