~Zapoznanie~

9 0 0
                                    

~To wydarzyło się już dawno. I nigdy nie pomyślałabym, że nabierze to takiego obrotu spraw. Nie pomyślałabym, że to właśnie on. Tak Ty, kochanie. Namieszasz w mojej małej z pozoru przyjaznej główce. Jednak chyba zawsze lepiej zacząć od początku. Początki zawsze są dobre, ich koniec nie koniecznie..

-Emily! E-emily! To już nie jest zabawne! No nie chowaj się Tak! Naprawdę się martwię!-zaczął szlochać cicho mały szatyn. Rozglądając się cały czas za mną.

- No już już! Dobra! Nie płacz jak jakaś beksa!-wyszłam zza komody przyglądając się jemu dokładnie i przewracając oczami.-Jeny musisz być takim beksalalą schowałam się tylko na 10 minut!-dodałam po chwili z lekką dumą w głosie
Oj tak w chowanego nikt mnie nie pokona.

- Hm, to nie było zabawne! Dobrze wiesz że się martwię!-dodał szybko po moich słowach ocierając swoje rumiane policzki szybko podchodząc do mnie i przytulając mnie do siebie.

-Chris, nie wygłupiaj się. Jestem od ciebie młodsza o całe dwa lata! A Ty płaczesz o wiele częściej niż Ja!- roześmiałam się wtulając w jego wiotkie barki.

-Ej! Jestem po prostu wrażliwy jak na swój wiek!- spojrzał na mnie lekko wkurzony ale patrząc mi w oczy momentalnie na jego twarzy pojawił się uśmiech.

-Haha! Jasne bo chłopiec w wieku 7 lat płacze gorzej od 5 letniej dziewczynki!- roześmiałam się głośno tak, że mój głos rozbrzmiał po całym pokoju. W tym samym momencie zaczął mnie laskotać, nie mogłam wytrzymać że śmiechu i myślałam, że pękne. Kiedy już się uspokoiliśmy leżeliśmy chwilę na łóżku. Po czym przyszli jego rodzice zabrać go do domu.

Tak do tego czasu wszystko się układało to było moje ostatnie wesołe wspomnienie z Christopherem Blackiem. Miałam 5 lat a i tak pamiętam wszystko. Widok jego smutnej twarzy odjeżdżającej w stronę Los Angeles. Tak bardzo chciałabym żeby wrócił.. Tak bardzo za nim tęsknie~

-Emi! Emi kochanie! Już jesteśmy no wstawaj!- otworzyłam swoje czarne oczy przyglądając się swojej rodzicielce.

-Mm-mamo.-powiedziałam leniwie wstając z mojego miejsca w samochodzie idąc w kierunku drzwi wejściowych do mojego domu. Moja mama coś jeszcze za mną krzyczała ale ja byłam zbyt zmęczona żeby to słyszeć.
Kierowałam się powolnym krokiem w stronę mojego pokoju, mój sen a raczej moje wspomnienie znowu mnie wykańcza dzień w dzień to samo. Czy tęsknię za nim coraz bardziej? Czy może po prostu mam jeszcze nadzieję na jego powrót? Ahh co jest ze mną nie Tak?! Czemu aż tak bardzo o nim ostatnio myślę! Za nim się spostrzegłam byłam już w swoim łóżku patrząc w ten sam sufit co kiedyś. Wakacje się zaczęły a ja nigdzie nie wyjeżdżam ten pokój w krótce mnie zabije.

Po raz kolejny spędziłam dzień na leżeniu, pisaniu z Sabriną.
Sabrina jest niesamowitą osobą, znam ją może jakieś 4 lata a już stałyśmy się sobie tak bliskie jak rodzone siostry. Mieszka naprzeciwko mnie jest wyższa. ~Błagam kto nie jest odemnie wyższy? Zaliczam się do karłów jak nie elfów~ Ma piękne rysy twarzy jak modelka, jasną skórę, długie piękne bląd włosy, jasne jak niebo oczy. Ah, czego ona nie ma. Jest moim kompletnym przeciwieństwem. No ale w końcu przeciwieństwa się przyciągają. Mogę na nią liczyć w każdej potrzebie tak samo jak ona na mnie. Staniemy za sobą murem. Zawsze tak było i będzie.
-Jejku już tak późno.-patrzyłam w okno. I poczułam zmęczenie jak i łzy napływające mi do oczu. Dotknęłam mojego mokrego policzka swoją małą dłonią.
~Tak, to już nie tęsknota tylko obłęd~



I'll never leave youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz