Kiedy w końcu wstałam i spojrzałam na budzik, krew zmroziła mi się w żyłach i po raz kolejny myślałam że się spóźnię. W trybie natychmiastowym wstałam, wyciągnęłam swój mundurek z szafy na ubrania i przelotem chwytając kosmetyczkę pobiegłam do swojej łazienki.
Kiedy byłam już naszykowana wychodząc z łazienki spojrzałam na kalendarz.
-Cholera, 29 czerwiec.-wysyczałam z ust i przywaliłam sobie mocno ręką w czoło. Czy byłam aż tak głupia? Czy może nadpobudliwa.
Wyszykowałam się na nic, jedyne czego chciałam to znów ułożyć się wśród moich licznych poduszek i zasnąć. Jednak wiedziałam sama dobrze, że gdy już wstanę nie będzie mi z powrotem dane zasnąć. Więc jedynym moim pomysłem było przebrać się i zejść na dół zrobić śniadanie. Tak przebrać, ponieważ gdyby moja zobaczyła mnie w takim stroju sama nie wiedziała by czy ma się śmiać czy może płakać.
Po przebraniu się w zwykle szare spodenki i czarna bluzę, udałam się szybkim krokiem w stronę mojej może nie największej ale za to cudownej kuchni. Uwielbiałam gotować było to moje jak sądzę ulubione zajęcie. Ponieważ ciężko można byłoby powiedzieć, że ja dziecko smutny i rozpaczy mogło by coś lubić. Ja sama tak uważam.
Nawet nie zauważyłam kiedy wszystko było już gotowe a gofry czekoladowe leżały pięknie ustawione na talerzach. Stwierdziłam, że ten leń nie ruszy narazie swoich czterech liter. I nie przyjdzie po swoje śniadanie. Więc na tacy położyłam talerz dla swojej mamy i szklankę soku pomarańczowego. Szłam po schodach ostrożnie tak, by niczego nie rozlać. Ponieważ, każdy w mojej rodzinie wie jak niezdarna potrafię być. Delikatnie i cicho otworzyłam drzwi od pokoju mojej mamy. Nie potrzebnie było mi ją teraz budzić. Nie potrzebuje zbędnych konwersacji. Odłożyłam wszystko na jej szafkę nocną, i za nim wyszłam spojrzałam na nią ten ostatni raz. Jej włosy leżały w nieładzie, a kosmyki przyczepiały się do jej ust. Naprawdę to uroczy widok widząc biznesswomen w piżamie w kotki nie uczesaną i lekko poślinioną.
Wyszłam z pokoju tak samo delikatnie zamykając drzwi i postanowiłam sama zjeść swoje pyszne śniadanie. Usiadłam do stołu i zaczęłam jeść całkiem ochoczo i szybko. Musiało mi naprawdę smakować skoro po kilku minutach nic nie zostało na moim talerzu. Wstałam i poszłam pozmywać, gdy miałam już kończyć ktoś zadzwonił do drzwi. Spojrzałam na zegar ścienny w kuchni.
-Dopiero 10 rano. Kto musi tak wcześnie przychodzić?-ostrożnie podeszłam do drzwi otwierając je powoli i lustrując postać od góry do dołu.
- Nie wierzę..- powiedziałam cicho wytrzeszczając swoje oczy i zakrywając ręką usta.Justin:
Kiedy wysiadłem z taksówki, wyjąłem walizki i radosnym krokiem podeszłem do drzwi dzwoniąc do nich dzwonkiem. Nie musiałem długo czekać bo moja młodsza siostra, od razu otworzyła mi drzwi. Przyglądając mi się, tak dokładnie że aż przeżył mnie ciarki.
- Nie wierzę..- powiedziała cicho i zrobiła oczy jak pięć złotych. Zakrywając swoją małą dłonią swoje śliczne usta.
Tak moja siostra była naprawdę śliczna. Długie kasztanowe włosy, opadające jej swobodnie na ramiona. Sylwetka, której każda by pozazdrościła. Śliczne ciemne oczy, i duże pełne usta. Gdyby nie była moją małą siostrzyczką, mógłbym się w niej zakochać z resztą kto by nie mógł.-Hej! Nie jestem wampirem, tylko twoim starszym bratem.-zaśmiałem się a ona od razu uwiesiła mi się na szyji przytulając się mocno. Co bardzo mnie rozczułilo. Podniosłem ją delikatnie na rączki i wniosłem do środka stawiając ją na ziemi wracając po moje walizki na co przyglądała mi się uważnie. Już wiedziałem, że dziś się z tego nie wywine.
Emily:
Kiedy mój brat wniósł walizki coś mi tutaj nie pasowało. Okej mógł przyjechać na wakacje ale nie z tak dużym bagażem. Tylko jedno przyszło mi na myśl. Julia.
-Braciszku?-zapytałam milutko patrząc na niego. A ten już chyba wiedział co się zaraz stanie bo pokazał żebym usiadła na kanapie. Podeszłam do niego łapiąc za nadgarstek i sadzając go na kanapie. Usiadłam zaraz obok niego i czekałam aż coś powie. Nie musiałam długo czekać.
-Chodzi.. o Julię.-w tym samym momencie spóścił głowę widać było w jego oczach łzy. Przybliżyłam się delikatnie przytulając go. Na co od razu się we mnie wtulił. Spodziewałam się najgorszego. Mojego brata od tak po prostu nie da się złamać.
-Zerwała ze mną, ma innego.-powiedział tak cicho, że prawie nie było go słychać. W tym momencie coś się we mnie zagotowało. Wstałam i zaczęłam krzyczeć.
-Jak ta idiotka mogła zerwać zaręczyny!-od poddenerwowania rozbolała mnie głowa. Co mój brat zauważył, i posadził mnie z powrotem. Przytulając.
- Nie denerwuj się księżniczko. Nie potrzebnie, i tak coś od dawna się psuło.-próbował mnie uspokoić choć ja wiedziałam że zrobię istne piekło na ziemi tej kobiecie kiedy ją spotkam.Po kilku godzinach rozmowy z moim bratem i mamą, która do nas dołączyła po chwili. Postanowiliśmy dać mu nasze wsparcie. I że może z nami znów zamieszkać ani na ani mama nie miałyśmy nic przeciwko. Moja mama i tak pewnie niedługo wyjeżdża do pracy a ja potrzebuje towarzystwa. Oczywiście mam Sabrine. Ale to on jest jedynym mężczyzną jakiego jeszcze darzę jakim kolwiek uczuciem.
~A przy najmniej tak myślałam do pewnego czasu~❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Jeśli się podoba zostaw gwiazdkę. Bardzo motywuje i mam nadzieję że niedługo będzie więcej wyświetleń! Dziś dłuższy i takie będę starać się robić.
CZYTASZ
I'll never leave you
Vampire-Dlaczego..? Dlaczego nigdy nic mi nie mówisz.. czy to co jest pomiędzy nami nic dla Ciebie nie Znaczy?- powiedziałam roztrzęsiona i zapłakana. ~Nawet nie zauważyłam kiedy już go nie było~ Zniknął gdzieś, zostawiając mnie tu w ciemnościach. Samą ze...