ᵀʰᵉ ⁿⁱᵍʰᵗᵐᵃʳᵉ ᴵ'ᵐ ʷᵃᵏⁱⁿᵍ
ᵀʰᵉʳᵉ'ˢ ⁿᵒᵗʰⁱⁿᵍ⸴ ⁿᵒ ⁿᵒᵗʰⁱⁿᵍ⸴ ⁿᵒᵗʰⁱⁿᵍ ᵇᵘᵗ ʸᵒᵘObracał kwadratową szklanką na wpół wypełnioną brązowawym trunkiem przypatrując się zniszczonemu salonowi i wielkiej dziurze wielkości pewnego dziwnego bożka. Sam siedział na ziemi i opierał się o szczątki jego kanapy. Wczoraj dwaj Asgardczycy opóścili nareszcie Ziemię. Tony odetchnął ponownie odchylając głowę do tyłu. Remont wieży rozpocznie się jutro, a od tego momentu wraz z Pepper i Bannerem będą siedzieć zapewne w Malibu by stworzyć jakieś nowe wynalazki. Albo więcej zbrój. Tak to będzie lepsze. I najlepiej samemu. Tak. Oj Tony już wie jak zaplanować swoje życie towarzyskie.
- Myślałem, że będziesz bardziej uważny po tym wszystkim. - usłyszał głos, należący do kogoś, o kim chciał już nie słyszeć i momentalnie się zdenerwował.
Loki. Ten cholerny bożek stał przy jego mini barku ze strasznym uśmiechem i spoglądał na niego badawczo.
- Halucynuję, prawda? - miliarder zapytał sam nie wiedział kogo.- Ciebie tu nie ma. Jesteś w Asgardzie i gnijesz w lochach, tak?
Loki mimowolnie wykrzywił twarz w grymasie, mimo to, po chwili z powrotem jego mina nie wyrażała niczego.
-Jestem prawdziwy, Man of Iron. Jednakże zadziwia mnie twój spokój.
- Wiesz, ta twoja dziura uspokaja jak się na nią popatrzy. - wzruszył ramionami. Przecież przywidzeniom nie będzie mówił, że sam widok bożka go przeraził. Właściwie to nie ma potrzeby mówić o tym komukolwiek. Bo po co, prawda? - Dlaczego tak wogóle tu jesteś? - zapytał po chwili względnej ciszy.
Psotnik oprzedł swoje odbicie w podłodze i klęknął na jedno kolano tuż przed Starkiem. Chłód, który owiał twarz Anthonego był bardzo wyraźny, rzeczywisty. Aż zdziwiło go jak jego umysł potrafi tak mocno oszukać. Miliarder przystawił szklankę do ust by upić łyka whiskey. Prawie odskoczył gdy szaleniec odebrał mu trunek.
- Jestem tu po tego drinka, - powiedział srebrnoustny i na potwierdzenie swych słów zatrząsł szklanką by przemieszać alkochol - jak i po informacje na temat tego. - jego długi palec dotkną reaktora, którego niebieska poświata przebijała się poprzez cienką koszulę.
Paraliż przeszedł przez ciało Starka począwszy od niebieskiej struktury jego maszyny zakończywszy na koniuszkach palców. Loki tylko uśmiechnął się kpiąco i upił łyka whiskey.
Chciał odepchnąć psychopatę, wstać i dobiec do zbroi lub chociaż bransolet. Nie mógł zrobić nic, ponieważ zielone ogniki mocy bożka unieruchomiły go. Rogasiowi tylko poszerzył się uśmiech kiedy widział szamotaninę Tony'ego z jego własnym ciałem. Po jakimś czasie najwyraźniej zmęczony już filantrop postanowił odpóścić walkę. W tym czasie Loki pstryknął palcami. Butelka Jacka Danielsa, która była uprzednio na półce (jako jedna z nielicznych ocalałych) znajdowała się teraz w dłoni trickstera. Ten otworzył ją i nieoczekiwanie oblał drugiego mężczyznę.
- Jeżeli to nie ma dla ciebie różnicy, - zaczął Laufeyson, lecz Iron Man mu przerwał.
- Idź na... szczepienie, Reniferze. -wychlipał resztką sił między wdechami uważając by nie zachłysnąć się alkocholem. Oczy miał ściśnięte, nie widział więc reakcji Lokiego. Drugi spojrzał na niego jak na swoje drugie danie by powiedzieć to samo, co trzy dni temu. Cztery proste słowa:
-Wezmę tego drinka teraz.
Złapał nagle brązowookiego za żuchwę, która swoją drogą jeszcze miała sińce po ich ostatnim spotkaniu, i zaczął zlizywać to, co rozlał. Ponownie pstryknął palcami by tym razem przenieść ich na zniszczoną kanapę, o którą wcześniej opierał się Stark.
Loki dociskał go do mebla i spoglądał na niego wzrokiem szaleńca. Rozszeżone źrenice jakby po braniu narkotyku i ten straszny śmiech. Wyglądał pięknie i strasznie. Niczym kruczowłosy anioł śmierci, który obrał kolejny cel. Mianowicie Anthony'ego Edwarda Starka.
Wstawaj... Obudź się
Zignorował coś w swoim mózgu. Teraz oglądał z przerażeniem, jak anioł łapie go za obie dłonie i unieruchamia je nad głową filantropa (jakby miał po co). Patrzał wciąż na właściciela niebieskich oczu, który zaczął go rozbierać i całować, i lizać, i...
Usłyszał kobiecy pisk.
Ocknął się zalany potem. Jego wzrok szybko odnalazł przerażoną Pepper nad którą stała zbroja. Tony szybko wstał i dzięki czujnikom, Iron Man porozczepiał się na kawałki.
Przytulił Virginię. To był tylko sen. Tylko sen.
Szkoda, że nie widział, jak Potts na moment uśmiechnęła się, a w jej spojrzeniu zatańczyły magiczne iskierki.
~°~
Otwarte zakończenie dziwnego shota. Inspiracja w mediach.
Odrestaurowałam go xD
Co sądzicie?
Jak widać czas niby w Avengers, ale jednak w IM3.
CZYTASZ
Beautiful trauma
Fanfictionfrostiron loki bierze jednak tego drinka Chyba Ogólnie dziwny shot z tego shipu