To moje przeznaczenie?

14 5 2
                                    

Rozglądam się dookoła. Zapalone świece ułożone w pentagram a pośrodku nich ja, Ishihara Kana. Gdzie jestem i co się stało? Za czarnych drzwi wyłoniła się wysoka postać. Ubrana w czarny frak i białą koszulę. Gdy się przybliżyła, zauważyłam że jest około czterdziestopięcioletnim mężczyzną. Jego nisko upięte platynowe włosy nieznacznie falują przy poruszaniu się.

-Kim jesteś?- spytałam go.

Odpowiedziała mi głucha cisza.Próbowałam pięć razy. Postanowiłam zmienić pytanie.

-Umarłam?- zapytałam z nadzieją w głosie.

-Dowiesz się jak wrócą ci wspomnienia.

-Mogę wiedzieć kiedy?

-Niedługo. Zazwyczaj do pięciu minut.

-Czekaj! Dokąd idziesz?- chce mnie zostawić bez żadnych wyjaśnień?

-Wrócę gdy się ockniesz.Przywracanie wspomnień jest dość bolesne, nawet dla shinigami.

-Shinigami?- o czym on opowiada, jestem w stu procentach człowiekiem.

-Jesteś Bogiem Śmierci.

Obraz mi się rozmazał. Ostatnie co pamiętam to ból i uczucie spadania.

Obudziłam się zalana potem. Powoli wstałam z łóżka i spojrzałam w lustro. A więc to był tylko sen? Najwyraźniej. Zabrałam ze sobą ciuchy i poszłam do łazienki. Po porannej toalecie zeszłam na dół, na śniadanie. Przywitałam się z mamą i usiadłam do stoły. Na śniadanie miałam naleśniki. Po ich zjedzeniu mama poprosiła mnie,żebym poszła obudzić brata.

-Ren wstawaj!

-Za chwilę- powiedziawszy to obrócił się na drugą stronę .

-Nie za chwilę, tylko teraz! -podeszłam do niego i zrzuciłam okrywającą go kołdrę.

-Dobra, za moment zejdę, możesz już iść.

Z mojego pokoju, który był naprzeciwko wzięłam plecak i zeszłam na parter. Opowiedziałam rodzicielce co zaszło na górze i wyszłam do szkoły. W tym roku rozpoczęłam pierwszy rok studiów. W przyszłości chciałabym pracować jako lekarz psychiatra. Po przyjściu do szkoły zmieniłam buty i poszłam na zajęcia. Nic nowego się nie dowiedziałam. Gdy wracałam do domu wstąpiłam do sklepu zrobić zakupy na dzisiejszy obiad. W domu zaczęłam gotować. Tata ma odebrać Rena ze szkoły.Czekam i czekam a ich nie ma. Powinni być w domu już godzinę temu.Próbowałam się do nich dodzwonić, ale bez skutku. Nagle słyszę dzwonek do drzwi. Otwieram i widzę kopertę, a w niej pierścionek z napisem: ,,Kana załóż go, przyda ci się.'' Raz się żyję,przecież mnie nie zabije. Gdy go założyłam zaświecił się na biało, a gdy próbowałam ściągnąć pierścień nie dałam rady.W następnej chwili na mój telefon przyszła wiadomość z nieznanego numeru. Była mowa o moim ojcu i bracie, gdzie się znajdują i o tym żebym wzięła szkatułkę, którą dostałam od taty na dziesiąte urodziny. Zostawiłam mamie karteczkę i wzięłam na wszelki wypadek nóż. Wsiadłam na motor i ruszyłam. Trzydzieści minut później byłam na miejscu. Stary i opuszczony park. Pąki na wiosnę nie wykiełkowały. Widzę ich związanych przy jednym z drzew. Jeden z porywaczy karze mi oddać szkatułkę. Oddałam ją,lecz gdy ją podawałam złapał mnie za rękę i przyłożył pierścionek do dziurki od klucza. Znowu to białe światło, tylko że tym razem po paru sekundach zmieniło się na czarne. Zaczęła grać dobrze znana mi melodia. Słowa brzmiały jakoś tak: ,,Jeżeli poddasz się już na starcie, jeśli nawet nie spróbujesz zawalczyć,więcej nie pokazuj mi się na oczy. Zaś jeżeli spróbujesz a ci nie wyjdzie, przyjdź a pomogę ci pokonać twoje słabości.''Dziadek od strony mamy zawsze śpiewał tą pieśń. Niestety umarł w akcji, był żołnierzem. Postanowiłam sobie że będę taka jak on. Szkatułka się otworzyła, a w niej kobieta z kosą, trzymająca mały, srebrny kluczyk. Wzięłam go od niej. Powiedzieli mi że mam ich prowadzić, tylko że gdzie? Ojciec prosił bym tego nie robiła.Brat wpatrzony w ziemię nie odezwał się słowem. Zadzwoniłam po policję tak aby nie zauważyli. Przyjechali po dziesięciu minutach.Przez ten czas starałam się przedłużyć rozmowę. Udało się, po spisaniu zeznań wróciliśmy do domu. Ja na motorze, oni w aucie. W domu poprosiłam tatę żeby mi wszystko wytłumaczył. Powiedział:,,Przepraszam że mówię ci to dopiero teraz. Byłem przekonany że to twojego brata przyjmie pierścień, ale do rzeczy. Nie jesteś moją córką. Jestem twoim opiekunem w tym świecie. Spokojnie,twoja mama i brat są twoją biologiczną rodziną. Twój ojciec toczy teraz walkę z innym państwem. Tyle że nie robi tego tego na Ziemi, a w Sihiir. Świat ten jest podzielony na dwie połówki jasną i ciemną. Ty należysz do tej drugiej. Jesteś shinigami. Wszystkiego dowiesz się później, tutaj nie jest bezpiecznie.Dowiedzieli się o tobie i będą chcieli cię zabić. Otwórz tym kluczem drzwi do Akaru-sa, czyli jasnej strony. Ren cię poprowadzi.Szybko, szkoda czasu.'' Nie miałam wyjścia, nie żegnając się z nikim pobiegłam z bratem do domu i otworzyłam od środka drzwi mojego pokoju. Faktycznie ten kluczyk działa. Zamiast na przedpokoju znalazłam się w zupełnie obcym mi świecie. Z podziwu oderwał mnie mój brat i poszliśmy w głąb tego miejsca. Wokół mnie tyle kolorów. Wszędzie rosną kwiaty, a ciepły wiatr jest przyjemny.Znaleźliśmy się przy czarnych drzwiach. Ren powiedział że mam je otworzyć moim kluczem, mówiąc Yami, co oznacza ciemność.Sceneria całkowicie się zmieniła. Zapanował mrok. Dominowała czerń z dodatkiem czerwieni. Podstawioną wcześniej bryczką dojechaliśmy pod duży pałac. Bez pukania weszliśmy do środka.Momentalnie pojawił się przy nas lokaj prowadząc nas do sali, w której znajdowało się pięć osób. Jak się później dowiedziałam, byli to przedstawiciele sześciu ras tego świata.Powiedzieli że skoro jesteśmy wszyscy to można zacząć spotkanie.Wszyscy się po kolei przedstawiali. Dowiedziałam się że brunet o niebieskich oczach jest demonem o imieniu Ryu, blondyn o którym mogłabym powiedzieć że jest o połowę ode mnie niższy to bestia,czyli Seiki, wampirzyca o krwistoczerwonych włosach to Chitose a jej przyjaciółka to białowłosy duch Yoshino, ostatnim z nich był wilkołak o zielonych oczach, czyli Tetsu. Zdradzili mi też parę faktów o ich rasach. Demony z początku przypominały anioły, tylko że ich skrzydła były czarne i poszarpane. Bestie żywią się wyłącznie mięsem, ale nie surowym. Wampiry nie reagują na wodę święconą, krzyże, czosnek i cebulę. Duchy są widoczne dla innych stworzeń oraz mogą przechodzić przez ściany trzy razy dziennie. Wilkołaki nie są podatne na pełnie księżyca i mają możliwość przemiany w wilka. Po spotkaniu udałam się na lekcje szermierki oraz na wybranie kosy, podstawowej broni shinigami. Wybrałam taką samą jakiej używał dziadek. Widziałam ją wiele razy na zdjęciach. Długa czarna rączka z białymi wzorami jakiegoś niezrozumiałego dla mnie pisma, zakończona ostrym ostrzem z jednej strony, a z drugiej około trzydziestocentymetrowym szpikulcem. Po treningu brat zaprowadził mnie do mojego pokoju i wyszedł. Za dużo informacji jak na jeden dzień. W łazience była piżama i ręcznik.Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i poszłam spać. Rano obudził mnie lokaj i powiedział że za trzydzieści minut mam zejść na śniadanie. Wyszykowałam się i udałam się do salonu.Powiedziano mi że mój brat wrócił na Ziemię i mam do niego dołączyć. Pokazano mi odpowiednie drzwi i tak jak przybyłam wróciłam do domu, z tą różnicą że zamiast Yami wypowiedziałam Ziemia. Wzięłam z mojego pokoju rzeczy do szkoły i popatrzyłam na zegarek. Za dwadzieścia minut szkoła, muszę się pospieszyć.Zawiesiłam moją kosę po zmniejszeniu na szyję i ruszyłam do szkoły. W środku zajęć do klasy wbiegł Ren i powiedział że mamy kłopoty. Świat Akaru-sa, czyli jasność zaatakował świat Yami inaczej ciemność.

-Otwórz portal, musimy im pomóc.

-Dobrze tylko jest z tym mały problem.

-Jaki?

-Tata zabrał mi rano klucz, ale portali tak jest w domu prawda?

-Portalem są każde drzwi otworzone przez odpowiednią osobę tamtym kluczykiem. Nie mów że tata ci o tym nie powiedział.

-Słyszę to pierwszy raz.

-To może oznaczać tylko jedno. Ojciec nas zdradził. Potrzebujemy tego klucza.

-Właśnie że damy, na pewno jest on niezbędny?

-A jak niby inaczej chcesz otworzyć wrota?

Pobiegłam do najbliższych drzwi i spojrzałam przez dziurkę od klucza mówiąc Sihir. Miałam racje,widzę go. Mój pierścionek zaświecił białym oraz czarnym światłem. Przyłożyłam go do dziurki i powiedziałam Yami. Złapałam brata za rękę i włożyłam palec do dziurki od klucza.Znaleźliśmy się przed zamkiem. Udało się. Instynktownie pobiegłam na jego pierwsze piętro i otworzyłam ostatni pokój.Zamiast niego ujrzałam pole bitwy. Wszędzie krew i martwe ciała a pośród nich przedstawiciele sześciu ras. Gdy przekroczyłam próg,pierścień zaświecił się na czarno tak jak u innych przedstawicieli. Nie wiedzieć czemu ustawiliśmy się plecami do siebie. Każdemu z nas wyrosły czarne jak smoła skrzydła, a w ręku pojawiła się broń. Ruszyliśmy do ataku. Krew tryskała na wszystkie strony. Wokół nas pełno martwych stworzeń. Anioły,demony, wróżki, elfy, bestie, wampiry wszyscy ginęli z rąk nieprzyjaciela. W pewnym momencie zauważyłam Rena walczącego z głównym Aniołem. Wróg chciał wprowadzić ostateczny cios i zabić mojego brata ale stanęłam pośrodku nich, wbijając kosę w skrzydlatego. Ponieśliśmy obustronną śmierć. Nasz koniec oznaczał koniec wojny, a przynajmniej na razie. Ren obwiniał się,płakał żebym go nie zostawiała ale było już za późno.

I tak trafiłam tutaj. Ten sam mężczyzna, który przywitał się ze mną, gdy tu trafiłam stoi naprzeciwko mnie.

-Teraz już wszystko pamiętam, ale kim ty jesteś?

-Jestem poprzednim przedstawicielem Shinigami oraz twoim biologicznym ojcem.

-Jak to?

-Nie mogłem być przy tobie, świat mnie odrzucił. Z każdą chwilą miałem coraz mniej energii i nie mogłem się poruszać, dlatego oddałem cię pod opiekę mojemu przyjacielowi, ale nie był to najlepszy pomysł. Przeniosłem się tutaj czekając na spotkanie z tobą. Masz jakieś pytanie?

-Co oznacza ten napis na kosie?

-Ranić powinni tylko ci, którzy są gotowi zginąć. Ten napis zapisał pierwszy posiadacz tej kosy już setki lat temu.

-Czyli umarłam i już ich więcej nie zobaczę?

-Spokojnie. Nie wrócisz już na Ziemię, ale czy nie zastanawiałaś się nad tym że Bóg Śmierci nie może umrzeć? Leć do nich, muszą się o ciebie martwić.

-Dobrze, do zobaczenia.

Przez dziurkę od kluczaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz