~Angel~

132 18 15
                                    

Chanyeol pov

17.01.2016r.

    Zgniotłem kolejną zapisaną kartkę papieru i cisnąłem nią w stronę kosza na śmieci... Znowu nie trafiłem. Czasem zastanawiam się ile drzew marnuję na napisanie jednej piosenki. Westchnąłem ciężko i wlepiłem zmęczony wzrok w sufit. Biały, zwykły sufit, na którym nie znajdowało się kompletnie nic. Zupełnie jak teraz w mojej głowie. Ostatnio nic mi nie wychodzi. Mój ostatni comeback był 3 miesiące temu i od tego czasu nic nie mogę napisać, w mojej głowie z dnia na dzień robi się jeszcze większa pustka. Chciałem żeby moje piosenki miały jakieś przesłanie, jakiś sens, albo żeby, chociaż były ciekawe lub opowiadały jakąś historię, ale w moim życiu nic się nie dzieje i nie mam skąd czerpać inspiracji. Nie jestem w związku, nie jestem też zbyt towarzyski, mam jednego najlepszego przyjaciela, Jihoona, znamy się od 4 klasy podstawówki, a teraz pracujemy w tej samej wytwórni. Właśnie, Jihoon! Mój mały geniusz może mi pomoże. Zadzwonię do niego.
     Wstałem z krzesła i depcząc kartki papieru podszedłem do szafki nocnej, na której leżał mój telefon. Pierwsze, co zobaczyłem to masa powiadomień z twittera, ale to żadna nowość, po prostu zignorowałem je i wykręciłem numer do przyjaciela. Przyłożyłem telefon do ucha. Odebrał od razu.
- Hej Jihoon, możesz teraz rozmawiać? – spytałem szybko.
-No właśnie nie bardzo Chan, mam dużo pracy, przecież ci mówiłem. – odpowiedział. Było słychać, że jest zmęczony, musi ciężko pracować. Za niecały tydzień ma bardzo ważny koncert, na który dług czekał. – To coś ważnego? - spytał.
- Nie, nic ważnego, tak dzwonię. – po chwili namysłu dodałem – przepraszam już ci nie będę przeszkadzać. Trzymaj się, pa.
-Do zobaczenia Chan. – Potem usłyszałem tylko dźwięk przerwanego połączenia. Nie wiedząc, co robić w tej sytuacji, zawiedziony usiadłem na łóżku.
- Może powinienem zrobić sobie przerwę, wyjść z domu, przewietrzyć umysł, napić się kawy, po prostu odetchnąć... To dobry pomysł – powiedziałem sam do siebie. Po chwili wstałem i powoli skierowałem się do wyjścia z pokoju.

     Będąc już w przedpokoju pospiesznie założyłem buty i płaszcz. Chciałem już wyjść, ale przypomniałem sobie, że jest styczeń i jeszcze pada śnieg, więc chwyciłem jedyną czapkę, jaką mam i wyszedłem. Zamknąłem drzwi, a klucze schowałem do kieszeni w płaszczu razem z telefonem. Nie wiem czy to dobry pomysł nosić klucze i telefon w jednej kieszeni, ale nie za bardzo mnie to obchodzi. Ruszyłem w kierunku windy, bo jestem zbyt leniwy żeby schodzić schodami z 15 piętra na parter, chociaż powinienem zacząć, bo z moją kondycją jest coraz gorzej. Muszę coś z tym zrobić, bo niedługo nie będę w stanie wykonać najłatwiejszego układu, a wtedy większość fanek przestanie przychodzić na koncerty, a wytwórnia powie ,,papa" i tyle będzie z mojej kariery. Może zacznę się tym przejmować jutro a teraz pomyślę o moim nowym albumie. Powinno się na nim znaleźć przynajmniej 5 utworów a nie mam pomysłu na żaden. W czasie, gdy tak intensywnie myślałem drzwi windy się otworzyły, więc wszedłem i nacisnąłem przycisk ,,P".

Gdy wyszedłem na dwór, zrobiłem dwa głębokie wdechy, rozejrzałem się po okolicy, ale nic nie przykuło mojej uwagi więc skierowałem się w stronę jednej z lepszych kawiarni w okolicy. Nie była szczególnie znana, ale robią tam pyszne Latte Macchiato. Idąc chodnikiem zauważyłem jakąś panią z bardzo uroczym pieskiem. Może kupię sobie jakieś zwierzątko? To w sumie dobry pomysł bo miałbym w końcu jakieś towarzystwo kiedy Jihoon pracuje. Przez ostatnie 2 miesiące w ogóle nie miał dla mnie czasu. Tylko jakie zwierzątko? Psa? Kota? Zastanowię się nad tym później.
Po 15 minutowym spacerze byłem na miejscu. Przed wejściem czuć było niesamowity zapach kawy. Popchnąłem drzwi i jak zwykle usiadłem w rogu pomieszczenia na małej kanapie. Wyciągnąłem telefon z kieszeni, spojrzałem na wyświetlacz była dopiero 15:17. Miałem nadzieje, że ten dzień minie szybciej. Zacząłem przeglądać instagrama w nadziei, że tam znajdę jakąś inspirację. Nawet nie zauważyłem kiedy ktoś podszedł do stolika. Podniosłem lekko głowę, zobaczyłem ciemno brązowy fartuch i długie rozpuszczone włosy podobnego koloru. Opuściłem głowę nie zwracając uwagi na twarz najprawdopodobniej kelnerki.
- Co mogę Panu podać? – usłyszałem niesamowicie delikatny głos.
- Poproszę dużą Latte Macchiato. – powiedziałem, cały czas patrząc w telefon.
Potem przestałem słuchać. Wiem, że to niemiłe, ale nie miałem ochoty na rozmowę, tylko na kawę. W sumie ostatnio w ogóle nie mam na nic ochoty. Praca pochłania większość czasu i energii na cokolwiek.
    Przez kolejne 5 minut przeglądałem zdjęcia małych króliczków, zdecydowałem że kupię sobie jakiegoś, bo to takie słodkie stworzonka.      
     I znowu zostałem wyrwany z moich przemyśleń. Zobaczyłem tylko smukłą dłoń stawiającą duży kubek z kawą przede mną, a po chwili po raz kolejny usłyszałem ten aksamitny głos
- O to Pańskie zamówienie. - uniosłem wzrok do góry a w mojej głowie pojawiła się jedna myśl ,,anioł".

To be continued...

*******************************

Pisane z dedykacją dla fiftyshadesofpastel , kocyk_chanyeola, AnotherNotKoreanGirl, Lawenda12 oraz carolinelilyanne

Angel CoffeeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz