-Oskar, patrz! - zaświergotała uradowana Kasia.
- Czego chcesz kaczka? Mamy mało czasu, niedługo nad rzeczkę pojawią się żule, więc musimy sie streszczać. Nie zawracaj sobie glowy glupotami, chyba, że lubisz słuchać ich pijackich opowieści.
- Spojrz tutaj- puściła jego słowa mimo uszu, a on pokierowal wzrokiem w kierunku wyznaczonym przez palec wskazujacy. Wystawa torcików, pączków, ciastek i innych słodkości. Na samym środku figurowała ogromna cukrowa laska. Wyglądała naprawdę kusząco, dlatego nie było dziwne to, że znajdowala się tylko ostatnia.
- Kup mi!
-Nie mamy za wiele czasu, mówiłem już! Jest już tam pewnie wielka kolejka!-Proooszę! - Kasia zrobiła minę jak kot że Shreka, jej ulubionego filmu. W ramach odpowiedzi ,,człowiek małpa" przewrócił oczami wkładając jednocześnie rękę do kieszeni kurtki. Przeliczył drobne i wynik wyszedł nie wiele większy niż cena słodyczy. Przyjrzał sie jej przez chwile, nieco dluzej skupiajac swoj wzrok na ustach.
"No tak! Cukier skutecznie zamknie jej gębę i możliwe, że nawet szybciej sie uwiniemy" - pomyśłal, po czym wszedł do sklepu zdecydowanym krokim przy okazji modląc się, by nie musiał za długo czekać. Nie było kolejki, a oskar szybko wyjaśnił kasjerce to, co sobie życzy. Sklepowa szybko uwinęła się z drobiazgiem przy okazji spoglądając dziwnym wzrokiem na parkę.
"Łobuzy, cieszę, że mnie nie okradli... jeszcze"
W kolejnej chwili szybkim krokiem kierowali się do ich bazy.***
Woda płynęła wartkim nurtem. Nie widać było żadnych ryb, właściwie nikt na nie nie liczył. To, co się działo w tej wodzie skutecznie zapobiegało namnażaniu się pożytecznych dla człowieka organizmów.
Kasia tępym wzrokiem patrzyła się toń jedząc niedawny zakup.
"Po co tutaj jesteśmy? Do czego powinniśmy dążyć jako istoty ludzkie i czy to jest moralne? Co jeżeli nie?"Żałosne przemyślenia przerwało oświadczenie Oskara:
- Ej, pić mi się chce.
- Co ja ci mam na to poradzić? - spojrzała na niego z politowaniem Nikola:
- To, że twoim starym odłączyli w końcu wodę to nie jest mój problem. - po chwili dodała: - są tutaj butelki, alkohol ci bardziej mózgu nie uszkodzi.
Oskara z początku zatkało, ale zaraz się odgryzł:
- To, że stary do ciebie gada na cowieczornej popijawie nie znaczy, że
- Stulić ryjce, oboje. Badam tutaj coś.- Kasia zanurzyła swoją strzykawkę podpierdolonej od jakiegoś ćpuna w mętną wodę i pociągnęła tłoczek. Oskar widząc to zaświeciła się w głowie żarówka.- Daj tę strzykawkę- zażądał.
- Ty chyba nie zamierzasz..?- powiedziała Bary.
- A co innego mogę zrobić ze strzykawką? Troszeczkę upiję, nic się dla ekosystemu nie stanie.
-Wiesz, ta woda zawiera co najmniej z dziesięć tysięcy pasożytów, nie mówiąc o innych cudach. Nie wiem jak głupi musisz być, by...-Wyrwał jej przedmiot z dłoni i nabrał do środka cieczy.
- Widzisz? Niemalże przezroczysta. To normalne, w końcu znajduje się tu plankton, czy coś.- powiedział machając jej przedmiotem przed oczami.- Taa, a na dnie znajdziesz chatkę i samego Spongeboba. No dobra, co do tej gąbki to wątpię, kodeks menela zabrania mycie się. Co ty w ogóle masz w głowie... -odezwała się Kasia.
On miał ją zupełnie gdzieś i zanim zdążyła dokończyć zdanie miał wypite wszystko.- Lepsza niż kranowa!
- Oczywiście ze lepsza niż kranowa, w końcu rury w twoim domu mają ze sto lat.
- Możesz się zamknąć, nie widzisz, że coś konsumuję?Zanurzył strzykawkę o wiele głębiej. Przesunął tłoczek i chciał wyciągnąć, ale nie był w stanie. Inteligentnie stwierdził w myślach, że pewnie coś się przyczepiło. Pociągnął mocniej, jednakże zachwiał się i prawie spadł do wody.
-Hej, co jest? - krzyknął -Nie chcę puścić!
- Ciągnij mocniej.
- Nie da się!
- Jak się nie da, musi się dać! Powiedziała Nika która pociągnęła ręce Oskara w tył. Po kilku minutach zmagań wyciągnęli tajemniczy przedmiot.
Było to coś, z czym nigdy jeszcze nie mieli do czynienia. Owa rzecz o kolistym kształcie była zrobiona nie to z srebra, nie to ze stali. Środek był wklęsły, a w nim za szybką pływała szara ciecz, która po spotkaniu ze światłem słonecznym zaczęła migać na zielono. Metal, na którym dzieci trzymały ręce w krótkim czasie zaczął nagrzewać się do tego stopnia, że zaczęły je parzyć. Odrzucili od siebie przedmiot zaskoczone i pobiegli zanurzyć ręce z powrotem w rzeczce.
- co wy zrobiliście? - podjęła Kasia, która do tej pory biernie się przyglądała. - nie tluczcie tym tak, a może uda mi się opchnac debilom z mojej szkoły.
- jak to przecież kurewsko parzy! - zapłakał Oskar, który nadal nie wyjął rok z brudnej wody.
- co do diaska? - podniosła foliową torebkę która najprawdopodobniej jakiś żul trzymał jabole i położyła na znalezisko. Po chwili rzeczywiście usłyszała charakterystyczne skwierczenie topionego się plastiku.
Kasia zastanawiając się jak to możliwe i na ile mogłaby wycenić to cudo nie zauważyła dziwnych świateł na niebie. Ani tego, że przez drzewa nad rzeczką przedziera się latający spodek.
-o kurwa... - wyjąkała Nikola- to na pewno były cukierki?
-Nie. Najwidoczniej nie były.
Statek kosmiczny nie był specjalnie wielki. Można stwierdzić, że był wyjątkowo mały, w porównaniu tych wszystkich szybowców, jakie ma się okazję zobaczyć w amerykańskich filmach.Ze statku wykroczyły dwie istoty o wielkich oczach i szarawej skórze.
-Witajcie ziemianie! Dostapiliscie zaszczytu zawarcia współpracy razem z planetą 2T-17X przez rozwiązanie zagadki ukazującej, że jesteście wystarczająco rozwinięci technologicznie by tego dokonać.
- swoją drogą dziwne, że zajęło wam to aż 2 miliony 531 tysięcy 901 lat, by się domyśleć. - jego towarzysz spojrzał na niego wymownie, ale ostatecznie nic do niego nie powiedział.
- Tak jak powiedziałem, macie okazję zawarcia współpracy, przygotujcie swoich światowych przywódców!
- o czym to coś do cholery gada? Zwijajmy się stąd!
- nie. Mam lepszy pomysł. - powiedział Oskar, który nagle zaczął przeszukiwać swoje kieszenie w poszukiwaniu drobnych. Niestety, zostało zaledwie parę groszy. Cukrowa laska pochłonęła zbyt wiele kasy. - właśnie, cukrowa laska... Ej, Kasia!- ta nie usłyszała, dopóki Oskar nie wybudził ją z transu szarpiąc za ramię. - Kaczka!
- czego chcesz?! Ojaciekręce...
- oddaj mi cukrową laskę!
- ona miała być dla mnie! Już ją nawet napoczęłam!- powiedziała Kasia z widocznym niezadowoleniem.
- Musimy im coś dać, nie?
Ona jedynie skinęła głową i wyjęła laskę z kieszenie brunatnej kurtki. Związała sznurek tak, by słodycz imitował stan przed zakupem i oddała z wyraźną niechęcią liderowi.
Oskar poprawił kołnierzyk koszuli i strzepał ziemię z kurtki i spodni, a potem oświadczył:- Cześć, siema, dzień dobry! Ja jestem przedstawicielem ziemian.
Czekając na wasze przybycie postanowiliśmy przygotować dla was suwenirek, o, proszę bardzo!
Podał oślizgłej dłoni cukierek.- Proszę się częstować, mamy tego pod dostatkiem!
Kosmita już chciał włożyć ową rzecz do pokrzywionej jamy gębowej, ale przerwał mu współtowarzysz:
- Ralph, wiesz co szef mówił o częstowaniu się na obcych planetach?
-Wieem, "pokarm innego gatunku może być szkodliwa dla naszego" i "nie należy być ufnym do innych stworzeń, mogą mieć na cel otrucie przybysza"- wyrecytował wykutą na pamięć formułkę, mając jej treść jednak w głębokim poważaniu.
- no ale zobacz , jaką ona jest piękna! Wygląda zupełnie nie groźnie!
- Ralph, czy ty zawsze musisz odwalać takie akcje?
- Proooszę.
- chyba mam deja vú. - stwierdził Oskar, ale nikt go już nie słuchał.
- No dobra. - odpowiedział, a potem spojrzał na ludzi- czy jest to zatwierdzone dla stworzeń składających się z łańcuchów siarkowych?
- Kojarzę coś takiego jak siarka, więc chyba tak.
- Ok, jak coś to będzie na was.- stwierdził kosmita wzruszając ramionami i podając lizaka koledze.W następnych sekundach każdy patrzył się na ralpha, który niedbale rozerwał folię i przyssał się do zawartości. A potem oglądali, jak ten sam kosmita pada na ziemię zupełnie biały.
- Ralph...! Ralph! Nie... - dziwna ciecz popłynęła z jego pach. Następnie sprawdził, czy oddycha. Puls na początku był nikły i chciał już przetransportować na statek, ale po niespełna minucie zniknął.
Następnie zwrócił się do dzieci.
-Straciliście szansę na natychmiastowy zastrzyk wiedzy oraz dogłębną pomoc! Mieliście szansę rozwiązać najbardziej skomplikowane i dotąd nierozwiązane działania matematyczne! Mieliście szansę na zakończenie wojen i głodu na świecie... Ale już jej nie macie. Mówię przełożonemu, że był to zamach i nigdy już nie dostaniecie takiej propozycji.
Oświadczył. A potem splunął, a ślina natychmiastowo wywierciła dziurę i powędrowała do jądra ziemi.
- Czyli nie macie sposobu na pokonanie śmierci? - zapytała Kasia.
- Nie! - odpowiedział zrozpaczonym głosem.
- Żałosne. My jesteśmy blisko.
Spojrzał się z czystą nienawiścią. Później odwrócił się, wziął kolegę pod ramię i zawlekł do latającego spodka. Odleciał w równie błyskawicznym tempie jak przyleciał.- Co to miało być?
- Nie wiem. Ale wiem na pewno, że jak ktoś się dowie to mamy przejebane. - powiedziała Kasia.
- Pewnie złą sławą odkryliśmy całą galaktykę. - Stwierdziła Nikola z wesołym uśmieszkiem na twarzy.
- Mnie zastanawia jedno - obie naraz zwróciły się w jego stronę - Czy kosmita został otruty przez laskę cukrową czy przez ślinę Kaczki?Ta jedynie przewróciła oczami i powiedziała, że to i tak był jego pomysł. A Nikola zaniosła się nieopanowanym śmiechem. Śmiała się tak długo, aż przypalentaly się żule a oni, jak tamci przybysze, musieli odejść.
CZYTASZ
Ekipa z Rumunii
AdventureTrójka dzieciaków z osiedla regularnie wpada w kłopoty i psuje krew sąsiadom.