50 twarzy Kylo Rena (Oneshot)

162 11 4
                                    

Hej!

Następny odcinek "Trzeciej strony Mocy" się pisze, ale żeby Wam się nie nudziło czekając, wrzucę jeszcze jedno moje stare opowiadanie, które jest +18 XD

Życzę miłego czytania!

************************************************************

Aynez Ren dezaktywowała miecz i krótkim skinieniem głowy podziękowała przeciwnikowi.

To był piękny pojedynek, a ona sama pokazała się w nim od najlepszej strony. Kilka razy mało brakowało, a zostałaby pokonana, ale zawsze w ostatniej chwili udało jej się zaskoczyć go jakąś sztuczką. Miała wrażenie, że za każdym razem, kiedy udaje jej się sparować cios albo efektownym piruetem wywinąć się spod ostrza, przeciwnik nabiera dla niej respektu. Zależało jej na tym. Wiele poświęciła, żeby dotrzeć aż tu i móc trenować pod okiem samego Kylo Rena! Ten pojedynek był jej egzaminem wstępnym – gdyby nie wykazała swych umiejętności, mistrz odesłałby ją z pogardą tam, skąd przyszła. A wcale nie chciała wracać do położonej gdzieś na najdalszych krańcach Galaktyki siedziby Rycerzy Ren.

Nie, możliwość szkolenia u Kylo warta była każego poświęcenia. On był najlepszy. Był wspaniałym rycerzem, wnukiem legendarnego Dartha Vadera. Każdy z młodych adeptów Zakonu Ren chciał być jak on. Przypomniało jej się, jak nieraz, nocami, rozmawiali długo, snując marzenia, że dołączą do niego i razem będą podbijać Galaktykę... Kylo Ren rzadko zjawiał się w siedzibie Zakonu, ale kiedy już tam był, każdy dałby się zabić, żeby tylko zwrócił na niego uwagę. Przeniesienie na Finalizera było najwyższym zaszczytem, jaki mógł ją spotkać. Nie marzyła o niczym więcej.

Odwróciła się i ruszyła długim korytarzem do swej kwatery. Przydzielono jej całkiem niezłą kajutę na Finalizerze. Oficer, który ją tam zaprowadził, tłumaczył się mocno z tego, że jest taka ciasna i niewygodna, ale Aynez wolała się nie przyznawać, że mieszkania Rycerzy Ren są jeszcze mniejsze. Tutaj miała wszystko, czego jej było trzeba, a nawet małą łazienkę z prysznicem tylko dla siebie. Prysznic był tym, czego najbardziej teraz potrzebowała. Szaty Rycerzy Ren były piękne i wyglądało się w nich dostojnie i mrocznie, ale po walce była zawsze spocona jak mysz. Czasami myślała, że ktoś, kto je projektował, nigdy nie trzymał miecza w ręce. Zwłaszcza spod hełmu ściekały jej teraz strużki potu i Aynez Ren pomyślała, że choćby się waliło i paliło, ona musi umyć włosy.

Weszła do swego pokoju, zatrzasnęła drzwi i z ulgą ściągnęła hełm. Rycerze Ren poza swymi prywatnymi kwaterami rzadko pokazywali się bez nich. Potrząsnęła głową i długie, czarne włosy rozsypały jej się na ramionach. Twarz Aynez była blada o lekko trójkątnym kształcie, miała ciemne oczy i wąskie, ciemne brwi. Teraz zmarszczyła je lekko, patrząc na droida, który popiskiwał nerwowo stojąc pod drzwiami łazienki.

– Co ty mówisz, KSO-4? – spytała zdenerwowana. – Jak to awaria?!

– Lady Aynez, proszę się nie denerwować! – zapiszczał robot. – Niestety, w całym sektorze B-2 zabrakło wody, ale technicy już nad tym pracują!

– Jak długo to potrwa?

– Godzinę... albo dwie... no najwyżej trzy!

– Coooo?! Ja muszę wziąć prysznic! – Aynez była bliska załamania. Nie wytrzyma tyle czasu!

– Lady Aynez, mam rozwiązanie. Sugeruję udać się do sektora A2, tam wszystko jest w porządku...

– To daleko?

– Nie, na sąsiednim poziomie, zaprowadzę panią!

– No to prowadź! – westchnęła Aynez. Szybko zabrała przybory i ręcznik, chowając je pod szerokim, czarnym płaszczem. Nałożyła hełm i wyszła za droidem na korytarz.

50 twarzy Kylo Rena (Oneshot)Where stories live. Discover now