Był 14 lutego,kolejny dzień,który musiał minąć by nastąpił kolejny. Z tym przeświadczeniem,jak co rano szedłem do pracy,wcześniej wypijając poranną kawę. Mimo tego zabiegu,na wpół przytomny wsiadłem do samochodu. Ruszyłem spod parkingu przy moim bloku,przejechałem pare metrów i już stałem w korku nieopodal centrum miasta. Przypatrywałem się tysiącom samochodów z ludźmi,którzy tak jak ja,mimo niechęci musieli iść dziś do pracy. Powoli parłem w przód,aż w końcu znalazłem się przed jedynym z szarych biurowców,moim miejscem pracy. Gdy wkroczyłem do środku,panowała tam niesamowicie wesoła atmosfera. Gwar spowodowany był dzisiejszym "świętem" Walentynkami,których nie cierpię. Od 2 lat byłem sam,więc nie miałem żadnych planów na ten dzień,o czym przypomnieli mi koledzy z biura,wciąż debatujący co kupić lub gdzie zabrać swoje wybranki. Chciałem w oczy wyśmiać ich miłosne fantazje,jednak coś w głębi mówiło,że nie zawsze taki byłem,oschły i obojętny uczuciom innych. A to wszystko przez wspomnienie... Jej twarz,oczy,usta,melodyjny głos,delikatny sposób poruszania pełen gracji,specyficzny charakter i jej miłość do mnie. Jednak wszystko przeminęło z małymi szansami na odzyskanie. Z zamyślenia wyrwała mnie koleżanka,pytając czy wszystko okej. Postanowiłem się jej zwierzyć. Odchrząknąłem i zacząłem swoją opowieść."Do rzeczy wszystko wydarzyło się 2 lata wcześniej 14 lutego,wesoły wracałem z pracy,bo wiedziałem,że w domu czekała moja ukochana. Gdy dotarłem do swojego bloku,powoli szedłem w kierunku drzwi,jednak bylem zaskoczony,gdy po wejściu zobaczyłem Kasie w płaszczu. Tak właśnie nazywała się moja ukochana. Miała piękne blond włosy,pełne usta i oczy niczym dwa szmaragdy,była przepiękną. Zaniepokojenie ustało,gdy Kasia rzucila sie w moje ramiona i powiedziała,że jej koleżanka załatwiła nam bilety na jakieś romansidło. Przezwyciężyłem początkową niechęć. Rzuciłem aktówkę w kąt i udałem się wraz z Kasią do samochodu. Całe miasto jak zwykle zakorkowane(pomyślałem) i spojrzałem na zegarek. Przemknęła mi krótka myśl "spóźnię się jeżeli nie przyspieszę". Po zapaleniu się zielonego światła,zacząłem jechać jak wariat,pędzić na łeb na szyję,byle zdążyć. Przed samym kinem jednak wydarzyła się tragedia. Na skrzyżowaniu w nasz samochod uderzył drugi,niestety od strony pasażera. Obudziłem się w szpitalu z niewielkimi obrażeniami. Po zapytaniu lekarza co z Kasią,krótko odpowiedział,że zapadła w śpiączkę i nie wiedzą czy z tego wyjdzie. Od tego czasu 14 luty byl dla mnie dniem przeklętym." Koleżanka zmartwiła się zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć znowu ja zacząłem mówić.-Mimo upływu czasu ciągle ją kocham,każdego 14 dnia miesiąca przynoszę jej nowe kwiaty i odwiedzam. Zaczęła mnie pocieszać,jak każdy kto usłyszał tę historię poza tym wyznaniem w godzinach pracy nic już się nie wydarzyło. Bezpośrednio po pracy kupilem bukiet białych róż (ulubionych kwiatów Kasi) i pojechałem do szpitala. Pielęgniarka zaprowadziła mnie do mojej pięknej śpiącej królewny. Zostawiłem bukiet ucałowałem i przez wspomnienie,że to moja wina rozpłakałem się. To uczucie sprawiło,że szybko opuściłem sale. Wyszedłem ze szpitala wsiadłem do samochodu i udałem się w kierunku mojego osiedla. Jednak w drodze do domu zdażyło się coś co zmroziło mi krew w żyłach. Ordynator szpitala,w którym leży Kasia do mnie dzwonił. Spodziewałem się najgorszego i znowu zacząłem płakać. Ze łzami w oczach odebralem i... usłyszałem tylko słowo"cud",a także,że jak najszybciej mam przyjechac do szpitala. Tak też zrobiłem,ponownie wbiegłem do szpitala. Przed salą Kasi powitał mnie ordynator i powiedział: pana partnerka się obudziła.. Szczęśliwy rzuciłem się do drzwi salo bałem się,że ukochana mnie nie pozna,jednak okazało się ,że bylem w błędzie. Na mój widok Kasia bardzo się ucieszyła i gdyby mogła to pewnie by do mnie pobiegła albo coś powiedziała,jednak nie mogla. Co nie zmieniło uczucia naszej wspólnej radości. Uściskom i całusom nie było końca. I tak skończył sie 14 lutego. Odtad dzień szczęśliwy i przypominający mi,że miłość jest w stanie przetrwać wszystko. To piękne uczucie dające nadzieję, z ktorego trzeba sie cieszyć. Wszystkim tego serdecznie życzę,aby i wasze życie pełne było miłości i cudów.
Opowieść by M.N
CZYTASZ
Ona jedyna
Short StoryOpowieść o tym,że miłość zawsze zwycięża. Bez względu na przeciwieństwa losu. Proszę,o zrozumienie to moje pierwsze opowiadanie. Piszcie co saądzicie i czy jest sens tworzenia kolejnych.