*14*

18 2 0
                                    

Dosłownie wyczerpały nam się pomysły. Gdyby nie planowane urodziny Libby i cena pobytu w hotelu, przebukowalibyśmy sobie bilety na wcześniejszy lot niż w niedzielę. Miesiąc w jednym miejscu to zdecydowanie za długo.

-Jest wycieczka do Pearl Harbor - rzekła znudzona Lib, przwijając kolejną stronę z wycieczkami w niskich cenach. - Cena całkiem w porządku, wyjazd jutro o siódmej trzydzieści - spojrzała na nas wszystkich, zgromadzonych w hotelowym lobby.

-Będąc na Hawajach, grzech nie zobaczyć tego miejsca - przyznał Peter. - Naprawdę warto.

Josh przysypiał na kanapie tuż obok Dylan'a, który zawzięcie wystukiwał ,,jedną" wiadomość od pół godziny.

-Może nam pomożecie? - szturchnęłam Dylan'a.

-Co? Ta, uhm, już - mruknął, wracając wzrokiem do telefonu.

-Do cholery jasnej, my we trójkę próbujemy wyszukać ciekawą wycieczkę, żeby nam się nie nudziło, a wy nawet nie raczycie spojrzeć - krzyknęła, budząc Josh'a.

-Coś mnie ominęło? - podniósł się do siadu. - Wyczuwam jedzenie - pociągnął nosem.

-Obiad się już zaczął - burknęła blondynka. - Załatwimy tę wycieczkę później, a wy - spojrzała na Dylan'a i Josh'a. - Ani, kurwa, słowa, ze wam się nie podoba. Trzeba było nie spać i nie sms'ować z jakąś cizią.

-Pisałem z matką - przewrócił oczami.

-Posunąłeś się do tego stopnia, że piszesz swojej matce o tym, czego to byś nie robił z nią w łóżku? - posłała mu wymowne spojrzenie, a on palił się ze wstydu. - Tak, widziałam te wiadomości.

***

Jesteśmy tu kawał czasu, a pierwszy raz obiad był tak dobry. Nie mówię, że wcześniej posiłki źle smakowały, ale dzisiejsze danie to mistrzostwo. Uciecha kubków smakowych poprawiła mi nieco humor. Fakt, iż Dylan pisał z jakąś dziewczyną, w dość oczywisty sposób proponując jej różne rzeczy, całkowicie mnie załamał. Teraz jestem pewna, że on nie bierze uczuć na poważnie. Kobiety zmienia jak rękawiczki, a ja byłam jedną z zabawek. Bardzo żałuję tego pocałunku na plaży. Zbyt szybko uległam jego urokowi. Do tej samej rzeki nie wchodzi się dwa razy, dlatego muszę być twarda.

-No to postanowione - Lib klasnęła w dłonie i po raz pierwszy dzisiaj szeroko się uśmiechnęła. - Jutro jedziemy do Pearl Harbor.

Oczywiście ten pomysł przypadł mi do gustu, ponieważ zawsze chciałam odwiedzić to miejsce. Tyle razy słyszałam o nim na lekcjach historii, więc jeśli nadarzyła się okazja zobaczenia Pearl Harbor, trzeba ją wykorzystać.

-Świetnie, w takim razie mamy plan na jutro, ale co z dzisiejszym popołudniem? - spytałam, pochmurniejąc.

Kolejny dzień spędzony na oglądaniu nudnych programów w telewizji? Nie, dziękuję.

-Podobno dzisiaj w ośrodku jest coś na wzór dnia sportu. Wiecie, gry zespołowe, zawody pływackie, maraton i tym podobne - oznajmił Josh, który dzięki jedzeniu rozbudził się już całkowicie.

Odkąd poszłam do szkoły, siatkówka była moją ulubioną grą zespołową, więc jeśli mam okazję w nią zagrać, to czemu by tego nie wykorzystać. Wysiłek fizyczny równa się spalenie kalorii, a to się przyda.

-O której godzinie się zaczyna?

-Już rano się zaczęło i trwa do dwudziestej drugiej, więc możemy iść od razu - zakomunikował Josh, na co wszyscy podnieśli głowy znad telefonów, schowali je do kieszeni i ruszyli do pokojów.

***

Na dnie walizki znalazłam sportowe spodenki, stanik oraz koszulkę. Błyskawicznie się przebrałam i związałam włosy. Makijaż zmyłam, zamieniając go na pomadkę nawilżającą, krem z filtrem i wodoodporny tusz do rzęs. Razem z Libby ruszyłyśmy do pokojów chłopaków, aby ich zgarnąć. Całą paczką poszliśmy za hotel, gdzie spotkało nas ogromne zaskoczenie. Jesteśmy tu przez ponad trzy tygodnie, a nie spostrzegliśmy wielu boisk na tyłach ośrodka. Miejsca do gry w siatkę, kosza, tenisa ziemnego, ping-ponga oraz wiele, wiele innych. Mają nawet zewnętrzny basen, a my głupi korzystaliśmy z krytego, mimo wysokiej temperatury.

Podróżuj. Śnij. Odkrywaj.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz