Wstęp

20 0 0
                                    

Dzień jak dzień wstaje o siódmej ubieram się, jem śniadanie, biorę plecak i idę do nudnej szkoły. Lecz dziś moja matka jest chora i wszystko mam zrobić rano przed szkołom naprzykład ścielić łóżko, obgarnąć i takie tam. Przy okazji mam na imię Max Anto i mam 13 lat, Mieszkam w Częstochowie.

W szkole uczę się, jem obiady, gadam z kolegami i tak dalej przez 5 dni. W piątek kupiłem jednak słuchawki z mikrofonem męczyłem się z nimi półtorej godziny , a później pojechałem na trening. Po nim poszedłem spać o 22.00. Jutro jestem umówiony z kolegom i tatą bo moi rodzic, Damian i Ola Anto, są po rozwodzie. Z tatom o 10.00 na film niebieski orzeł lub coś w tym stylu, kto patrzy przecież na tytuł filmu, a z kolegom o 15.00 bo miałem zrobić projekt z powalonej przyrody. Po dniu sobotnim była, już każdy zgadł, Niedziela... Śniadanie, obiad, kolacja, spać, ale ,że jestem głupi nie poszedłem spać normalnie o dwudziestej drugiej tylko o pierwszej.

Gdy wstałem mojej mamy nie było bo poszła do pracy, ponieważ po tygodniu choroby akurat dzisiaj wyzdrowiała, a ja wstałem o godz. 10.00 a do szkoły miałem na 8.00. powiedziałem „Walić życie zostaje w domu lekcje później przepisze". Podszedłem do komputera i zacząłem grać. Nagle usłyszałem pukanie i otworzyłem drzwi w nich ukazał się kurier. Najpierw zapytał czy jest dorosła osoba w mieszkaniu, bo mieszkałem w mieszkaniu, odpowiedziałem nie i zapytał o drugą rzecz czemu nie jestem w szkole? Odpowiedziałem, że jestem trochę chory. Wręczył mi paczkę i uciekł, to było dziwne pomyślałem i zamknąłem drzwi. Wyciągnąłem nuż z kieszeni, bo każdy normalny człowiek trzyma nóż w kieszeni, rozciąłem paczkę i zobaczyłem sejf, a na nim była przyklejona kartka na której było napisane „ otwórz na dworze ", a obok kartki klucz. Wyszedłem na dwór, pomyślałem, że nareszcie wyjdę na dwór, poszedłem do zniszczonej fontanny przy Promenadzie Czesława. Wiozłem kluczyk i otworzyłem sejf. Moim oczom ukazała się średniej wielości szklana kula w której było światło. Gdy zorientowałem się, że na kuli jest licznik który pokazuje liczby 9, 8, 7, 6... Wyciągnąłem młotek w sekundę 5... i walnąłem w kule z całej siły.

Przestraszyłem się, bo z kuli wydobył się ogromny strumień światła lecący w górę. Po chwili na niebie ukazała się wielka kula światła. Wydawało mi się, że ona żyje. W tej same chwili ogromna kolumna światła uderzyła we mnie. Był mały wybuch który zniszczył cały bar obok, plac zabaw, kawałek działek i promenady. Wszyscy ludzie i dzieci w tym obszarze zginęli, ale to nie ważne, ważne jest to co stało się ze mną miałem tylko małego guza i ranę nic więcej. O, i moce, ale to zaraz. Gdy chciałem zrobić krok, by dojść pod lampę i się podeprzeć przeteleportowałem się w to miejsce. Moje ręce zaczęły świecić i z tego światła powstała kolejna kula. Poszybowała w Chen wysoko i została na tym niebie wyglądała jak wielka gwiazda która świeci słabiej od słońca i jest mnisza ale większa od innych gwiazd widzianych z ziemi. Czułem, że jestem z nią powiązany.

Gdy wróciłem do domu i pokazałem mamie to co umiałem i powiedziałem o wagarach to wyrzuciła mnie z mieszkania. Położyłem się na ławce niedaleko przystanku autobusowego i skrzyżowania. Markerem namalowałem buzie na desce od ławki i nazwałem ją Marcin, by mieć z kim pogadać(oszalałem). Była już noc i patrzyłem na tą „gwiazdę" myślałem, że przez te światła zabrakło na niebie gwiazd. Machnąłem rękom po wszystkich światłach i zgasły lampy, telewizory działały ale nie było światła. Ludzie wyszli z domów i spojrzeli w niebo. Miliony gwiazd lśniło na niebie i ta najjaśniejsza. -Moja - powiedziałem i zasnąłem.

Mam nadzieję ,że wstęp wam się podobał. W dalszych Rożdżałach powinno być więcej akcji i śmiechu.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 19, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Przenikliwość światłaWhere stories live. Discover now