Rozdział pierwszy

37 8 1
                                    

Od paru dni panowało poruszenie wśród ludów z powodu zbliżającego się przesilenia letniego. Bowiem, co roku przedstawiciele czterech najsilniejszych odłamów elfów spotykali się, by rozwiązać spory i ustalić plany na następny rok. W mieście, koło starego zamku przedwiecznych, będącego jedyną pamiątką sprzed Wielkiego Rozłamu, wszystkie elfy przygotowywały festiwal z okazji najdłuższego dnia w roku. Było to elfy słoneczne, czerpiące energię z gwiazdy i jego promieni.

Całe miasto udekorowane było w girlandy o wszelakich odcieniach żółci, pomarańczy oraz brązu, stragany z jedzeniem i rękodziełami czekały już na klientów, a do tawern i gospód przybywali pierwsi goście.

Bellevé, księżniczka rodu elfów słonecznych nie mogła się już doczekać tego wielkiego wydarzenia, w końcu było to jej ulubione święto. Jej przyjaciółki z innych rodów miały przybyć za kilka dni, dlatego elfka zabrała się za przygotowywanie im komnat do spania. Nie chciała zaprzątać głowy swojej służbie, mieli w końcu mnóstwo rzeczy do posprzątania i przygotowania, a czas uciekał. Dlatego postanowiła to zrobić sama.

Oczywiście, zanim zabrała się do pracy, poszła pojeździć konno. Potem coś zjeść. Potem znowu znalazła sobie inne zajęcie.

Tak jej minęły dni, aż nadeszło przesilenie letnie, a ona oczywiście o wszystkim zapomniała. Dopiero gdy zobaczyła wyczekiwane osoby przypomniała sobie, czego nie zrobiła. Jej brązowe policzki zmieniły kolor w geście zawstydzenia. Postanowiła jednak, że zrobi dobrą minę do złej gry i opuściła zamek, by przywitać swoje koleżanki z uśmiechem na twarzy i nie wspominać, póki co, o tym niefortunnym incydencie.

Po wymianie uprzejmości przyjezdne poprowadzone zostały do swoich nieprzygotowanych komnat, jednak Bellevé wymyśliła słabą wymówkę, zwalając winę na kogoś innego. Szczęście, że jej pewność siebie oraz przekonanie jakie włożyła w te słowa wystarczyły, by przekonać swoje dwie koleżanki. Dziewczyny rozstały się i zaczęły przygotowywać do wielkiej uczty.

***

Tymczasem, w starym zamku przedwiecznych byli już wszyscy potrzebni dyplomaci. Trójka potężnych i mądrych elfów usiadła przy trójkątnym stole w głównej sali. Znali się bardzo dobrze, w końcu spotykali się tutaj co roku, więc dobrze wiedzieli jakie taktyki zostaną użyte tego dnia. Jednak, nie mieli pojęcia o jednej rzeczy. A właściwie osobie stojącej w cieniu, ukrytej przed najlepszymi oczami straży.

Była to elfka z Podziemia o imieniu Shiva. Jej dowództwo dało jej misję - podsłuchać dyskusję polityków, dowiedzieć się co planują oraz ustalić stan każdego z państw. Elfy z Podziemia planowały wojnę, wielki atak i powolną destrukcję tych, którzy wyrzucili ich z powierzchni. Dziewczyna wyostrzyła słuch i wzrok, oddana swojemu zadaniu.

W połowie pertraktacji, z których częścią były przyjazne rozmowy oraz stuknięcia kieliszkami z winem, coś zaczęło się dziać. Zrobiło się ciemniej, barwy zmieniały się na szare, a na środku stołu pojawił się dym, kłębiący się na wzór huraganu. Dyplomaci odskoczyli od obiektu, chwytając za bronie lub kumulując energię w dłoniach, by rzucić zaklęcie. Byli jednak zbyt wolni, lub przeciwnik był za szybki. Nie mieli nawet czasu zawołać straż. Usłyszeli tylko słowa "czas rozpocząć moją zemstę", a po rzuceniu jednego, krótkiego zaklęcia, dym zniknął, kolory wróciły na swoje miejsce, a na stole zamiast papierów leżały trzy głowy dyplomatów, z których spływała świeża krew.

Shiva miała tylko jedno słowo w głowie w tamtym momencie - uciekaj.

***

Uczta w pałacu królewskim trwała w najlepsze. Bellevé rozmawiała ze swoimi przyjaciółkami - wiecznie oderwaną od tego świata elfką leśną Eve oraz spokojną Aveline. Dziewczyny dyskutowały na przeróżne tematy, śmiały się z opowieści o porażkach pięknej elfki leśnej - była ona bowiem obdarzona niesamowitą urodą, rysy jej twarzy były wręcz perfekcyjne, jej lekko zielonkawa skóra miała nietypowy odcień nawet w jej rodzie, a jej cera była zawsze nieskalana. Do tego brązowe, lekko falowane włosy zawsze lśniły w blasku słońca. Jej problemem była jej naiwność, dlatego często wpadała w kłopoty, które zawsze z pasją opowiadała swoim przyjaciółkom. One na początku brały to wszystko na poważnie, jednak po pewnym czasie opowieści stawały się coraz to głupsze i nie mogły się powstrzymać przed robieniem lekko złośliwych komentarzy. Później Aveline, wyniosła elfka księżycowa opowiadała o swoich osiągnięciach w dziedzinach magii i nauki, za co dostawała znudzone spojrzenia i ziewanie. Obrażała się wtedy lekko, w końcu jak ktoś może tak lekceważyć jej osobę, ale szybko jej przechodziło. Całe szczęście.

Po drugiej stronie stołu siedzieli królowie i królowe - rodzice tej trójki, ich doradcy i wszystkie ważne osoby w królestwach. Nawzajem się komplementowali, jedli, śmiali się oraz pili najlepsze wino na całym świecie. Kapela przygrywała im wesołe, skoczne piosenki. Panowała atmosfera szczęścia, radości. Nikt nie zdawał sobie sprawy z zaistniałych wydarzeń.

Cóż, do czasu. Elfy, które przygotowywały sale i donosiły wino dyplomatom postanowiły sprawdzić, dlaczego nie słyszą żadnych śmiechów, rozmów ani szmerów. Dwójka strażników postanowiła więc sprawdzić czy wszystko w porządku. Zamarli.

Posłańcy natychmiast zostali wysłani. Bezceremonialnie wpadli do wielkiej sali głośno informując o tym, co się stało. Zapanował jeden wielki chaos. Wszyscy zaczęli się zbierać, przekrzykiwać, gorączkowo wykrzykując rozkazy do wszystkich jednostek o mobilizacji. Część poszła wysłać wiadomości od elfów morskich i powietrznych, rody rozjeżdżały się pilnować granic swoich królestw. Święto zmieniło się w koszmar.

Przyjaciółki pożegnały się smutno. Bellevé wtrąciła komentarz, że i tak nie mają przygotowanych komnat, więc nic nie tracą, ale nikt się nie zaśmiał. To nie była odpowiednia pora.

***

Shiva biegła przez lasy na terytorium elfów leśnych. Była ścigana przez straże, które najwyraźniej już wiedziały co się stało. I miała pełną świadomość, że jeśli ją złapią grozi jej nawet śmierć.

Elfy z Podziemia nie miały prawa przebywać na powierzchni. Groziło im za to więzienie. Jeśli odkryją skąd ucieka - a odkryją na pewno - to ona zostanie oskarżona o zabójstwo polityków. Jeśli ją złapią.

Wiedząc, że nic innego jej nie pozostało, postanowiła walczyć. Gwałtownie się zatrzymała i obróciła. Chwyciła w ręce swój topór dwuręczny i zaczęła biec. Rzuciła się na jednego strażnika, wymierzając szybki cios, przecięła go na pół. Szybko zwróciła się do drugiego, parując jego uderzenie. Rozpoczęła się walka. Miecz nie ma wiele szans przeciwko toporowi, chyba, że nie jest jeden. A strażników przybywało. Po długiej walce, upadła. Straciła dużo krwi, ale zabiła dużą ilość przeciwników. Jednak, przegrała. Zabrano ją do więzienia w pałacu leśnych elfów, w celu przesłuchania i wydania wyroku. Dziewczyna tylko westchnęła ciężko i straciła przytomność.

***

Matura, ponoć do przyszłości krok. 

Matura, zawsze mogę zdać za rok.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 17, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

waleczne sercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz