P R O L O G

937 83 8
                                    

Podczas gdy słońce dawno już zaszło, zegar wybijał północ i jedynie małe światełko świecy rozświetlało główny korytarz szkoły Hetanian.
Uczelnia kształciła wiele potężnych magów, w tym dwóch młodych licealistów.
- Już masz? - spytał chłopak o latynoskiej urodzie.
- Oczywiście! - zza drzwi wyszedł niebieskooki blondyn. - Pochodzę z państwa miłości, jak mogłem coś spaprać?
- Nie pytaj mnie jak, ja wiem ile razy już to spaprałeś - westchnął drugi biorąc od Francuza małą, fioletową fiolkę. - Nareszcie...
- ...nasz drogi Feliks w końcu powie pare rzeczy dla Gilberta - dokończył poprawiając swoje włosy do ramion, które jak na złość wpadały mu do twarzy.
- Francisie, to będzie wyśmienity trymestr szkolny - brunet kiwnął głową.
- Podzielam twoje zdanie, Antonio - wyżej wymieniony Francis uśmiechnął się dygając.
- Chłopaki? Co wy tu robicie? - zza korytarzowego zakrętu wyłoniła się postać ich przyjaciółki Marlies. - Zaraz dyrektor wróci z robienia papierkowej roboty i was przyłapie! - wkurzyła się i pociągnęła ich za nadgarstki w stronę dormitorium.
- Spokojnie Mari! - Hiszpan uśmiechnął się promiennie i pomimo ciemności dało się zauważyć zarumienione policzki dziewczyny. - Mamy to co planowaliśmy!
- Nie przyznaję się do was! - odparła i szybkim krokiem odeszła do swojego pokoju a dwójka chłopców za nią. - Nie dożyjecie jutra...
Przyjaciele jedynie się uśmiechneli pod nosem.

ELIKSIR MIŁOŚCIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz