•Prolog •

16 3 0
                                    


Właśnie podnosiłem swoje książki z ziemi, które KTOŚ wytrącił mi z rąk.

- Ty, cioto! - usłyszałem za swoimi plecami na chwilę przed tym, zanim zostałem popchnięty na chodnik.

- Thomas, odpieprz się w końcu ode mnie! - krzyknąłem.

To był pierwszy i ostatni raz, kiedy przeciwstawiłem się Thomasowi. Niemal od razu pożałowałem swoich słów.

Wydałem z siebie głośny jęk, kiedy kopnął mnie w żebra.

- Ty jesteś głupi, czy jak!? Zrozum, że nie ma tu miejsca dla takich odmieńców jak ty!

- Ale ja nic złego nie robię! - powiedziałem i poczułem kolejne uderzenia, tym razem były one zadawane po całym ciele.

- Jak ci zaraz wpierdolimy z chłopakami, to może wtedy ci się odmieni! Jordan, weź go przytrzymaj za ręce.

- Proszę nie. - wydusiłem z siebie.

Po wcześniejszych uderzeniach, nie miałem już siły.

Chłopak złapał mnie za ręce, a ktoś zaczął kamerować całe zdarzenie.

Naprawdę nie rozumiałem jak można tak krzywdzić drugiego człowieka.

Nie mam pojęcia jak to zrobiłem, ale resztkami sił wyrwałem ręce z uścisku Jordana. I z całej siły przywaliłem Thomasowi z pięści.

Wykorzystałem ich zdezorientowanie i jak najszybciej z tamtąd uciekłem, zostawiając wszystkie swoje rzeczy.

To był ostatni raz, kiedy ograniczeni ludzie z taką siłą interweniowali w moje życie.

-------------------------

Mamy nadzieję, że nie odstraszyłyśmy was tym epilogiem. Zachęcamy do czytania i komentowania kolejnych rozdziałów, które będą pojawiały się regularnie co tydzień w niedzielę.

Miłego czytania xx
~ Oliwia i Wika

Sunrise // Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz