Wczesne lata dzieciństwa Daniela nigdy nie wydawały mu się czyść szczytnym. Urodził się w Nowym Yorku, w dostatnio żyjącej rodzinie. Ojciec osiągnął swój sukces przejmując biznes swego ojca szczycącym się handlem militariami w czasie wojen. Nigdy niczego im nie brakowało, a matka nie czuła potrzeby dbania o pracę. Gdy miał zaledwie 10 lat, William postanowił przenieść biznes do Wielkiej Brytanii. Już wtedy jego świat znalazł cel bycia. Nie mógł napatrzeć się na statek którym płynęli, na ilość szczegółów i drobiazgów w tak wielkiej maszynie.
To właśnie w tym kraju Dan przeżywał swoje pierwsze miłości, zawody oraz osiągnięcia. Najwięcej było właśnie tych osiągnięć. Był bardzo wysportowany i silny, prześcigając kilkukrotnie swoich rówieśników. Uwielbiał czuć się lepszy, jednak zawsze sądził, że siła jest w umyśle. Setki godzin poświęcał na rysunku, matematyce, fizyce i geografii. Chciał poznać wszystkie morza jakie są na świecie, być wstanie zbudować coś, czym będzie się szczycił na cały świat.
Nic więc dziwnego, że osiągał krok po kroku swoje cele. Nie wątpił, że jego czar osobisty oraz nazwisko mu w tym pomaga. Każdy szczebel edukacji kończył z wyróżnieniem, przez co próżność rosła w niewyobrażalnym tempie. Był egoistyczny co do swojego rodzeństwa, jednak kochał ich. Zawsze zjawiał się na święta i spędzał w rodzinie wolny czas.
Ukończył studia jako wzór do naśladowania dla innych stentów. Profesorzy byli w nim zapatrzeni, widząc jakim jest już oszlifowanym diamentem. Dan jednak był świadomy jaką ma istotną wartość na rynku pracy, oferty z propozycjami posad były liczne.On jednak zatrudnił się na sam początek w odległej stoczni w Polsce. Wiele osób miało go za szaleńca, a sam wyjazd do Polski jako wybryk małolata. On jednak podawał skrócone nazwisko i za minimalną stawkę pracował przy boku wielu mistrzów, którzy przeklinali stokroć gorzej niż to co słyszał w swym całym życiu. Choć nie znał języka dawał radę, w końcu spełniał swe dziecięce marzenie.Tworzył statki.
Żył bez zobowiązań, spotykał się z kilkoma polkami, dostawał od nich tego co chciał. Jednak najbardziej utkwiła mu w pamięci córka jednego z kierowników: piękna, niebieskooka Anna. Przychodziła co piątek po swojej pracy, do ojca aby przynieść mu obiad. Był wdowcem i miał tylko ją. Daniel nie mógł napatrzeć się na nią, choć wiedział ilu mężczyzn do niej paliło cholewki. Jednak Anna była czysta jak łza i to go urzekło. Gdy udało mu się zamienić z nią kilka łamanych słów po polsku poczuł mrowienie w całym ciele. Wtedy dopiero zakupił jeden z nielicznych podręczników do języka polskiego i zaczął się uczyć, pilnie po ciężkiej pracy do samego świtu powtarzał słówka. Było ciężko, jednak robił to aby przy kolejnym spotkaniu móc porozmawiać z kobietą dłużej. Jeszcze nigdy uczucie nim tak nie pchnęło.
Mając 32 lata, spore doświadczenie oraz spadek po zmarłych rodzicach oświadczył się Annie. Wtedy właśnie Daniel zabrał ją do Wielkiej Brytanii a dokładnie do Londynu. Kupił drewniany dom, taki o jakim Anna marzyła, bez przepych i bogactw. Sam za to w oddalonym kilkadziesiąt kilometrów Portsmouth, kupił upadającą stocznie barek. Zainwestował w nią spore pieniądze modernizując, aby spod jego "rąk" wypływały luksusowe jachty. W ciągu 4 lat jego biznes rozkwitł i zaczął przynosić spore zyski. Zamówienia składali milionerzy z odległych stron świata. O tym zawsze marzył.
W między czasie wziął ślub z Anną i urodził się ich upragniony syn. Sebastian był oczkiem w głowie Daniela. Zabierał go od najmłodszych lat do stoczni. Zawsze marzył o tym aby odziedziczył po nim biznes. Szczęście jednak odwróciło się w proch.
Było Boże Narodzenie, kiedy wracał wieczorem do swego domu z stoczni. Akurat miał przyjemność wręczyć pracownikom dodatkowe czeki w prezencie. Gdy wjeżdżał w ulicę na której mieszkał z żoną i synem zobaczył liczne straże pożarne, oraz inne jednostki pomocy. Dom był strawiony przez ogień. Sam nie pamięta dokładnie gdzie zaparkował. Stracił grunt pod nogami, jednak chciał wierzyć, że to tylko spłonął dom. Szybko przejął go jakiś strażak, później policja. Zaprószenie ognia od kominka... Nie mieli szans... Było za późno. Policja zaprowadziła go gdzieś na tył domu odsuwając dwa szeleszczące worki. Wszystko po tym zmieniło tempo. Pogrzeb, dużo pracy, niemal nie wracał do Londynu. Stał się dziwakiem dla pracowników, kimś kogo należy się bać bo za krzywe spojrzenie ucinał pensje czy też wyrzucał na bruk. Minęło dopiero 3 lata od tej tragicznej straty, a Dan już nigdy nie stał się dawnym Danielem.Od zawsze był ambitną osobą stawiającą sobie coraz to wyższe cele. Pewny siebie, potrafił rozgryźć każdego rozmówcę. Obecnie praca stała się jego matką i kochanką. Nigdy nie szukał przychylności innych osób, nie zastanawiał się co ktoś o nim myślał. Niekiedy wręcz czuł niesamowitą satysfakcję widząc strach w oczach podwładnych. Uwielbiał mieć władzę, ustawiać ludzi czasami pod swoje fanaberię. Nie był w tym ani trochę łatwy. Był trudnym rozmówcą, nie odpowiadał na pytania które mu nie pasowały. Zbyt łatwo potrafił wybuchnąć, choć starał się to ograniczać. Nie potrafi wyrażać uczuć, jest w tym swoim małym świecie całkowicie sam. Nie ma wielu przyjaciół którzy powinni dostać jakieś medale za wytrzymywanie przy nim. Starał się stwarzać pozory że nikogo nie potrzebuje i woli być sam, choć tak naprawdę był strasznie samotny i przestraszony. Od zawsze miał wizję siebie jako człowieka z marmuru, dlatego grał w tą grę pozorów. Potrafi kochać czego dowodem była Anna i Sebastian jednak czy to kiedyś powróci?
CZYTASZ
Potęga
RandomDaniel Telis jest czterdziestotrzyletnim właścicielem stoczni. Trudny charakter oraz tragedia rodzinna zmieniają go odtrącając otoczenie od siebie. Jedyny przyjaciel Wiliam Ryan z rodziną stoją wiernie przy jego boku. Czy kiedyś jeszcze odnajdzie...