Rozdział 1

437 33 14
                                    

Dziewczyna siedzi przy dużym oknie pogrążona w swoich myślach.
-Alice!
Fioletowe oczy zwracają się ku smukłej postaci stojącej w progu. Brązowe włosy splecione w warkocz jakby ją oplatały.
- Pójdź do miasta po zakupy kochana.
-Tak mamo! - dziewczyna od razu zeszła z
„parapetu" a mówiąc dokładniej to zeszła z deski przybitej do ściany. Pobiegła do skrzyni stojącej w rogu. Pokój Alice był mały, na przeciwko drzwi znajdowało się wcześniej wspomniane okno, po lewej stronie skrzynia, a na przeciwko skrzyni materac. Po ścianie ciągnęło się spore pęknięcie, a skrzynia sprytnie zakrywała grzyb. Ale Alice była typem osoby dla, której takie rzeczy były zupełnie obojętne.
Szybko zarzuciła coś na kształt peleryny i wybiegła z małego domku stojącego na polanie, oddzielającej miasto z lasem.
Biegła tak dłuższą chwilę gdy postanowiła zwolnić. Weszła do miasta i skierowała się w stronę szewca.
Z daleka widziała już drzwi i z nie małym trudem przeciskała się przez tłum.
W końcu dotarła:
- Dzień dobry Panie Hasam. - zawołała zamykając drzwi za sobą. W głębi sporego pomieszczenia siedział staruszek. Na nosie miał przy duże okulary. I zawsze miło się uśmiechał.
- Ach, co Panienkę tu sprowadza?
- Przyszłam odebrać buty mamy.. - ale szybko dodała - To znaczy... Angeli Black!
- buty... Angeli Black...-podrapał się po łysej głowie- Och! Na Boga zapomniałem! - wykrzyknął.
- Nic się nie stało przyjdę po nie jutro, dobrze? - zaśmiała się. Pan Hasam był już starym człowiekiem, który miał problemy z pamięcią. Kiedyś nawet powiedział do mnie Angelo Black, a nie Alice Black. Mimo, że większość z miasta za nim nie przepada z powodu jego sklerozy to Alice bardzo go lubiła.
- Do widzenia! - wyszła i skierowała się na targ.
Zgrabnie wymijała ludzi.
Kupując różne produkty natknęła się na Panią sprzedająca najróżniejsze słodycze.
- Dzień dobry Alice! - krzyknęła uśmiechając się miło.
- Dzięki dobry jak interesy?
- A jak zwykle moja droga... Nic nadzwyczajnego chodź dziś miałam jakiegoś zamożnego dzieciaka.

- O! To bardzo ciekawe. - Podeszła bliżej.
- A może Pani coś nowego? - kobieta rozejrzała się jakby czegoś szukając.
- Miałam takie lizaki, ale chyba się wyprzedały. I nie dziwię się bo były naprawdę dobre. - stwierdziła staruszka.
Alice zachichotała.
- Miłego dnia! - i poszła w swoją stronę.
- Pozdrów Angelę! - Alice pobiegła i do wieczora załatwiała jeszcze wszystkie sprawy. Kiedy księżyc był już wysoko na niebie dziewczyna dopiero przechodziła przez drewnianą furtkę. Otworzyła drzwi i zawołała.
- Wróciłam!
- Dobrze kochanie!
Postawiła zakup na stole.
- Pan Hasam zapomniał zrobić ci butów powiedział, ze na jutro będą gotowe.
- Dobrze, a teraz kładź się spać.
Minęłam kuchnię, jadalnie i przeszła przez krótki korytarz. Rozglądnęła się po pokoju i stwierdziła, że naprawdę pójdzie już spać.

***************
W pół śnie usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła, jakiś rozmowy. Nie były to normalne rozmowy raczej coś w stylu kłótni. Po czym usłyszałam strzał. Momentalnie podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na drzwi. Cisza. Wstałam energicznym ruchem i wyjrzałam przez okno. Na drodze ujrzałam odjeżdżający powóz. Wybiegłam z pokoju i ruszyłam do kuchni.
-MAMO?!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka poprawka 1 rozdziału ląduje u was! 😍

Hej hej bez korekty dzisiaj!

Forever. [Kuroshitsuji]  (ZAWIESZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz