Początek

9 1 0
                                    

Wchodząc do klubu ukradkiem oka zobaczyłem ją, z moich snów, z moich pragnień. Pomyślałem że to tylko sen, ale ona tam stała, realna. Przeszła obok. Poczułem jej zapach, zapach delikatnej brzoskwini. Włosy krucze przy każdym kroku lekko jej falowały. Zniknęła w blasku lamp klubu. Wszedłem na sale, moje oczy szukały tych kruczych włosów tej delikatnej sylwetki. Ubrana była w sukienkę koloru chabru. Przy tym jej włosy jeszcze więcej błyszczały. Po kilku kieliszkach, zdobyłem się podejść. Kiedy zobaczyłem jej twarz myślałem, że to niemożliwe jak! Jak! To była ona, to była ta, to była ta ze snów. Zamarłem, ale jak?! Jak mogłem ją zobaczyć teraz tu. Taką piękną. Byłem zakłopotany, co robić, czy robić? Zaprosić ją do tańca? Zaprosić ją na drinka? Czy podejść biorąc ją za rękę? Wtedy ona powiedziała "Czy my się znamy? Czy ty jesteś tym z moich snów? Widziałam cię tyle razy, ale tylko w nocy, kiedy zamknęłam oczy, kiedy ogarnął mnie sen" Podałem jej swoją rękę, prosząc ją do tańca. Czy można czuć zapach w śnie? Czy to jest sen? Ale nie to niemożliwe. A jednak pachniała brzoskwiniami. Zapraszając ją do tańca za każdym obrotem roztaczała ten zapach. Słodki urok i zapach, ten zapach... Dalej było to jak sen. Nie mogłem uwierzyć w to. Spełniły się wszystkie moje marzenia. Moje najskrytsze sny. Oto ona była tu przy mnie. Patrzyłem jej w oczy ona odwzajemniała to spojrzenie. Już po tym poczułem to coś. Dalej już było co raz lepiej. Słysząc jej głos na chwilę mnie onieśmieliło. Powiedziała "Może pójdziemy gdzieś, gdzie będziemy razem?". Zastanawiając się chwilę zaproponowałem jej niedaleki spacer. Zgodziła się. Idąc powoli  odsłanialiśmy swoje życie. Nie spiesząc się nawet na gram. Powoli się poznawaliśmy. Za każdym razem patrzyliśmy na siebie. Widziałem oczy, te jej oczy. Były piękne oczekiwające miłości. Dochodząc do domu dłońmi dotknąłem jej ust. Delikatnie przesuwałem swoją dłoń po policzku w stronę włosów, dotykając jej rozwianych loków. Drgnęła. Zamknąłem oczy poczułem oddech, jej oddech. Po chwili zapragnąłem pocałunku jej pocałunku, mocnego przytulenia. Spoglądając w jej oczy zobaczyłem to samo pragnienie. Wtedy spotkały się nasze ręce, one zaczęły przysuwać nas do siebie. Poczułem jej delikatny oddech na swojej twarzy. Była jak dotyk anioła. Spoglądając w jej oczy zobaczyłem to chce chłopak, to czego pragnie. Moje oczy powędrowały na jej usta. Były namiętne, czekały na choćby muśnięcie, lekki pocałunek i dotyk nieba. Wziąłem jej twarz w swoje dłonie. Przysuwając jej usta do swoich, namiętnie całując. Ta namiętność co raz bardziej zaczęła nas przybliżać. Co raz bardziej pragnąłem jej ponownego pocałunku, dotyku jej ust. Jej aksamitne włosy pieściły moje palce, pachniały delikatną brzoskwinią...

-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-

To na tyle (na razie) później będą następne rozdziały jeśli się podobało dajcie gwiazdkę :) to mnie bardzo motywuje do pisania :D

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 10, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

ZobaczyłemWhere stories live. Discover now