Rozdział 1

6 0 1
                                    

Nigdy wcześniej dźwięk rozbrzmiewającego budzika nie wydawał mi  się tak przyjemny jak dziś. Nigdy ta naprawdę nie spodziewałam się,że ten dzień może nadjeść,bo to właśnie dzisiaj przyjdzie mi zobaczyć moich idoli na żywo. Jak tylko to zdanie pojawiło się w mojej głowie,na usta wypłyną mi olbrzymi uśmiech.Tak,to dzieje się naprawdę.

Postanowiłam jak najszybciej wyłączyć melodyjkę,żeby nie obudzić reszty domowników,ponieważ mimo wszystko było jeszcze bardzo wcześnie.Zegar dopiero co wybił 6 rano.Nie musiałam tak od razu zrywać się z łóżka,jednak chciałam dać sobie spory zapas czasu.Nad tą twarzą trzeba będzie jednak trochę popracować,żeby pokazać się przed chłopakami z The Vamps,bo to właśnie na nich koncert się wybierałam. 

Wciąż nie mogłam w to uwierzyć,a wszystko wydawało mi się snem.W pamięci przywołałam wspomnienie,gdy rodzice weszli to mojego pokoju i oznajmili mi,że mają dla mnie niespodziankę.Wydaje mi się jakby to było wczoraj.

Leniwie w końcu wygramoliłam się z pościeli i  podeszłam do ściany na której wisiał kalendarz i postawiam wielki X w miejscu oznajmującym dzisiejszą datę.To naprawdę dziś! Narzuciłam na siebie szlafrok i poszłam do łazienki odbyć poranną toaletę.Miałam szczęście,że los zlitował się nade mną i moja cera tego dnia wyglądała wyjątkowo przyzwoicie.W drodze powrotnej zahaczyłam o kuchnię i przyrządziłam sobie wyjątkowo mocną kawę.

Po powrocie do pokoju zabrałam się za dokładne przygotowywanie makijażu na tą specjalną okazję. Chciałam wyglądać olśniewająco,jednak nie wulgarnie.Po całym procesie,spojrzałam na zegarek i okazało się,że jednak zeszło mi  z tym znacznie dłużej niż przypuszczałam i w głowie podziękowałam sobie za wcześniejszą pobudkę. Szybko założyłam na siebie przygotowany przez siebie dzień wcześniej strój na który składały się prześwitująca czarna bluzka z różami,spodnie w czarno-białą,drobną kratę i mokasyny,zgarnęłam torebkę wiszącą na fotelu i wybiegłam z domu.Cieszyłam się,że klub w którym chłopaki mieli grać znajdował się tylko  ulicę od mojego domu, jednak i tak musiałam wyjść wcześniej,aby znaleźć się na samym początku kolejki,a  później miejmy nadzieję,oglądać Brada i resztę z pod samej sceny. 

Marsz zajął mi zaledwie 5 min i już po chwili mogłam zauważyć wyzywający outfit Max,mojej najlepszej przyjaciółki,z którą miałam przeżyć ten niesamowity dzień.O dziwo zjawiła się wcześniej,aby zająć nam kolejkę.

-Lex!!! Dziewczyno wyglądasz czadowo! - jej głośny pisk spowodował,że kilka dziewczyn stojących przed nią w kolejce odwróciło głowy z przerażenia. Trzeba przyznać,że jej głos robił wrażenie. 

-Ja? Popatrz na siebie! Wszyscy oślepną,gdy tylko światło padnie na ciebie .

I tu nie przesadzałam.Kiedy ja postawiłam na naturalność,co tu dużo mówić,ona zdecydowała się trochę zaszaleć... W skrócie wyglądem przypominała kulę dyskotekową.Krótki crop-top zestawiła z spódnicą z wysokim stanem ledwo zakrywającą jej pośladki  i porozdzieranymi kabaretkami.Do tego oczywiście wysokie buty a'la Jeffrey Campbell.Całość ubrań, jak i jej ciało pokrywały cekiny i brokat. Całość dopełniał mocny make up, z czego najbardziej uwagę przyciągały oczy,a może bardziej ich podkreślenie,którego nie jedna panda mogła jej pozazdrości.

No ale cóż, kochałam tę wariatkę ponad wszystko i jeżeli tak właśnie wyrażała siebie,to nie moja sprawa.Tak długo jak była szczęśliwa ,nic innego nie miało znaczenia.Jednak mimo wszystko martwiłam się o oczy chłopaków.Naprawdę.To biło po oczach.Gdy tylko skończyłyśmy nasze głośne powitanie,które pewnie obudziło nie jednego mieszańca budynku znajdującego się po przeciwnej stronie ulicy,usiadłyśmy pod ścianą klubu, w którym już za kilka godzin zagrać mieli nasi najwięksi idole.

-Łap! -znienacka krzyknęła Max,kiedy to byłam pogrążona w swoich myślach. 

Odruchowo wyciągnęłam rękę,żeby w ostatniej chwili złapać lecącego w kierunku ziemi pączka.

-I jeszcze kawa dla ciebie.-dodała moja przyjaciółka ,wręczając mi jeszcze ciepły kubek napoju z Costy.

Jakże byłam jej za to wdzięczna.W tym całym roztargnieniu zapomniałam nawet zjeść śniadania.Popatrzyłam na dziewczynę i pocałowałam ją w jej wytapetowany policzek.Byłam pewna,że pół znajdującego się tam brokatu mam teraz na sobie,ale nie miało to znaczenia.Ona jedynie się na to uśmiechnęła,pochłonięta konsumpcją drugiego już pączka.  

Zabrałam się za jedzenie i upiłam łyka kawy.Ten dzień z każdą minutą stawał się coraz piękniejszy.Lepszej pogody również nie mogłam sobie wymarzyć na ten wyjątkowy dzień .Mimo wczesnej pory słońce już mocno świeciło na niebie,a powietrze stawało się coraz przyjemniejsze. Czego więcej można chcieć od życia ? Teraz zostało mi tylko odliczać nie dni,a godziny do spotkania miłości mojego życia. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 15, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

| Close your eyes | Bradley Will Simpson | The Vamps |Where stories live. Discover now