Nazywam się Lena. Pochodzę z Polski. Po ukończonych studiach pielęgniarskich, postanowiłam wyjechać ze mojej ojczyzny. Mój wybór padł na naszych zachodnich sąsiadów-Niemcy. Zawsze lubiłam się uczyć niemieckiego, więc stwierdziłam, że słownictwo związane z moim zawodem nie sprawi mi problemu. Późniejszy splot wydarzeń jeszcze bardziej mnie do tego przekonał... Jako nastolatka, lubiłam dwie dyscypliny sportowe jedną wiosną i latem, była to piłka nożna, zaś zimą w moim sercu królowały skoki narciarskie. Nigdy nie przypuszczałam, że moje życie zmieni się, aż tak bardzo z tego powodu.
Więc zacznijmy od początku ...
Jako nastolatka poszłam do liceum ogólnokształcącego o profilu ratowniczym. Bardzo się ucieszyłam, gdy koleżanka z klasy powiedziała mi, że ta szkoła organizuje wymiany uczniowskie z Niemcami. Zawsze chciałam tam pojechać. A ostatnio po mojej głowie chodził pomysł, by tam zamieszkać. Pojechałam na wymianę, podszkoliłam język, a moje życie toczyło się dalej. Nadszedł czas wyboru kierunku studiów. Zdecydowałam się na pielęgniarstwo. Ostatnie trzy-cztery lata mojego życia to książki. Nie potrafiłam znaleźć tutaj miłości, ani się odnaleźć. Oznajmiłam rodzicom, że chcę stąd wyjechać i tam też zrobić magistra. Pomimo licznych argumentów, uszanowali moją decyzję. Aplikowałam, więc papieru na uczelnię, a sama zajęłam się szukaniem dorywczej pracy. Trochę czasu minęło, ale u końcu znalazłam to czego szukałam. Zapomniałam powiedzieć...!Mój wybór padł na Monachium. Był tam szpital, gdzie poszukiwali personelu na oddziale dziecięcym. Udało mi się, także znaleźć dość przyjemne mieszkanie. Narazie chcę je wynająć, a później zobaczy się. Zaczęłam się pakować. Oj, było to dość ciężkie zadanie, gdyż rezygnowałam z mojego dotychczasowego życia. Gdy już było po sprawie rodzice wraz z moją siostrą odwieźli mnie na lotnisko. Ach, czy te rozstania muszą być takie trudne. Mimo tego wiedziałam, że dobrze robię. Czułam, że moje życie stanie się lepsze. Na lotnisku kupiła, sobie na wszelki wypadek,podręczny słowniczek, ale do niczego on mi się nie przydał. Do odlotu samolotu jeszcze godzina, co ja będę robić. Bezczyność jest dla mnie cierpieniem,lubię czuć się potrzeba. Czas mijał i mijał. Nagle z głośników było słychać słowa:
Uwaga, uwaga! Pasażerowie lotu 280 do Monachium proszeni są o niezwłoczne udanię się do punktu odprawy.Aaaa czekałam na te słowa. Po kilku minutach byłam już na miejscu, a po kilkunastu w samolocie.
CZYTASZ
Zmiany #skijumping
Fanfiction-Pamiętaj, nigdy nie zakochuj się w sportowcu.- powiedziałam, poczym chwyciłam dłoń Andreasa.