drei

161 27 16
                                    

wiele na tym świecie było rzeczy, które obdarzone były miłością. przeróżni ludzie, ich zachowania i wspomnienia, stare piosenki i ponadczasowe wiersze - każdy z nich był tak samo wyjątkowy, jedyny w swoim unikalnym rodzaju.

taka też była i ona, której piegi chłopak kochał ponad wszystkie istniejące na tym świecie materialne drobnostki. mógł powiedzieć to każdemu, w każdym miejscu i o każdej porze. nawet mimo tego, że dziewczyna uporczywie starała się je zakrywać, on wciąż miał ich obraz w głowie, porównując ich wyraz z najpiękniejszymi z rzeczy, jakie tylko dane mu było zobaczyć. pomimo stałych prób, żadna z nich nie wydawała się ani trochę lepsza od niej samej.

często porównywał jej piegi do małych, odległych gwiazdek, świecących wysoko na niebie. w dzień, przykryte dokładnie promieniami słonecznymi, ukrywały się przed wszystkimi. nocą zaś, gdy patrzeć mogły tylko oczy wybrane, nabierały blasku i lśniły niczym lampiony puszczone na szczęście i unoszącc się niczym wolny ptak, świeciły blaskiem tak jasnym, którego jego oczy nie zdołały ujrzeć jeszcze nigdy wcześniej.

coraz częściej miał ochotę na nie patrzeć, dotykać ich. późną porą, kiedy oczy wszystkich były już dawno zamknięte, on porywał się gwałtownie, aby móc napawać się widokiem twarzy dziewczyny, skąpanej w blasku pełnego, letniego księżyca.

dla niego nie miał znaczenia czas, ani miejsce. podziwiając swoją ukochaną przyłapywał się na tym, że całkowicie zapominał o całym otaczającym go świecie. wszechobecne złe realia znikały, ustępując miejsca zupełnie wyrwanym z kontekstu obrazom młodszej dziewczyny.

długie, delikatne rzęsy i wyraźne kości policzkowe, których sam dotyk mógłby przeciąć nawet najtwardszy z materiałów. ich kruchość kontrastującą z pewnym siebie uśmiechem błąkającym się na ustach, pełne wargi i sporadyczne plamki na twarzy - to wszystko łączyło się w jedną, nierealnie idealną, spójną całość.

całość, którą chłopak kochał aż do bolesnej nieprzytomności.

nie wiedział nawet, kiedy dostał tak nagłego przypływu uwagi. nie był w stanie stwierdzić, skąd wiedział jak się zachować. płynne ruchy, nieskazitelny, spokojny wyraz twarzy - to wszystko było tak naturalne, że swoją prostotą zaskakiwało nawet samego chłopaka.

jednak całując delikatnie piegowaty policzek swojej najlepszej przyjaciółki, wcale nie czuł się szczęśliwy.
nie mógł, ponieważ wiedział, że miękka powierzchnia, na którą nieśmiało naparł swoimi chłodnymi, spierzchniętymi ustami, wcale nie była tym, czego się spodziewał.

zdawał sobie również sprawę, że nieodwracalnie zaburzył równowagę swojego idealnego, drobiazgowo dopracowanego świata. żadna z rzeczy, nad którą pracował przez długie lata, nie miała już zostać taka sama.

nie, gdy zamiast niewinnego buziaka w policzek, zabrał swojej najdroższej jej pierwszy, młodzieńczy pocałunek.

co zabrał - oddał, jednak nawet jego własny, pierwszy raz, nie był w stanie cofnąć tego, co się stało, a już na pewno nie teraz, kiedy wiedziała o nich najsprawiedliwsza ze wszystkich istniejących.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 15, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

𝒊 𝒅𝒐Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz