one ✨

280 27 19
                                    

Właśnie znajdował się w sali kinowej, siedząc w ostatnim rzędzie na samej górze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.




Właśnie znajdował się w sali kinowej, siedząc w ostatnim rzędzie na samej górze. Nie wiedział nawet jaki film wybrał, nie obchodziło go to. Ważniejszy był jego obiekt westchnień siedzący dwa rzędy niżej po lewej stronie z swoją rzekomo dziewczyną. Blond włosa, a raczej tleniono włosa ponieważ jej kolor kompletnie nie przypominał blondu wraz z jej sztucznymi doczepkami szeptała coś jego miłości na ucho uśmiechając się przy tym. Mimo, że w pomieszczeniu było ciemno miał doskonały widok na zakochanych. Wbijał swój wzrok zabijając powoli i boleśnie dziewczynę, która teraz oparła swoją głowę o ramię chłopaka. Nie interesował go film, nie interesował go przyjaciel, który z nim przyszedł, a zgodził się tylko dla świętego spokoju, bo ten okropnie nalegał. Czuł jak krew w organizmie się gotuję. Był zazdrosny, cholernie zazdrosny o niego.

- Psst Minhyuk -szepnął czerwonowlosy siedzący tuż obok niego. - Minhyuk. -ponaglił- Minhyuk do cholery spójrz na mnie.- szarpnął delikatnie, ale z finezją ramię chłopaka tak, że był zmuszony spojrzeć na jego twarz, która teraz wyrażała zdenerwowanie. - Przestań się ciągle na niego gapić. To niedorzeczne. -skarcił go starszy.

- Ale ugh...- pisnął - Ja obserwuję tą tlenioną lafiryndę, która zabrała mi mojego Hojoona.

- Jakiego twojego? Przecież ty go nie znasz. Boże dzieciaku, ja wiem, że się zakochałeś, ale ci przejdzie.

- Ale ci przejdzie- przedrzeźnił go krzywiąc się przy tym. - Szkoda, że jakoś od 2 lat nie może mi przejść. Rozumiesz? Dwa cholerne, kurwa lata. Ja się wykańczam.- jęknął z niezadowolenia.

Minhyuk przez całe dwa lata obserwował czarnowłosego, który aktualnie siedzi dwa rzędy niżej. Zakochał się w nim od razu kiedy pierwszy raz wpadł na niego całkiem przypadkiem na szkolnym korytarzu. Pamięta jakby to było wczoraj. Uciekał właśnie z łazienki przed Changkyunem, ciągle patrzył za siebie czy czasem go nie goni kompletnie zapominając o tym, aby od czasu do czasu spojrzeć do przodu. Wtedy zderzył się z chłopakiem, który wylądował na podłodze, a starszy na jego klatce piersiowej. Podpierając się na dłoniach spojrzał na chłopaka leżącego pod nim. Jego twarz była lekko zmieszana ponieważ dzieliło ich tylko kilka centymetrów. Jego oczy były skośne, czarne i podkreślone precyzyjnie rozmazanym cieniem. Cera była blada, usta malinowe, a sam chłopak wydawał się słodki więc od razu przyszło mu na myśl, że może wymyśli mu jakiś uroczy pseudonim. Lecz tak się nie stało, kiedy już miał przeprosić go za swoją niezdarność młodszy po prostu zwalił go z siebie, otrzepał się, burknął coś pod nosem i odszedł. Hyukowi zrobiło się wtedy przykro, ale czuł jak stado motyli wierci mu dziurę w podbrzuszu. Wiedział wtedy, że się zauroczył, ale potem to zauroczenie stało się czymś silniejszym zwanym miłością. Nie miał odwagi nigdy do niego zagadać, bał się.

Każdy wiedział jaki on jest. Arogancki, egoistyczny gbur zapatrzony w siebie, bezczelnie i uparcie wyrażający własne zdanie, wyśmiewających innych ludzi, nieufny, kłótliwy, wybuchowy, nerwowy. Czasem niebezpieczny dla otoczenia, silny z charakteru nienawidzący hipokryzji i ludzkiej obłudy. Typ samotnika, ale lubił od czasu do czasu zabawić się z jakimiś przypadkowymi dziewczynami.

Minhyukie był jego totalnym przeciwieństwem życzliwy, pomocny i uprzejmy dla innych, uczciwy, towarzyski, roześmiany. Można było rzec, że rodzice byli z niego dumni mając takie złote dziecko, ale denerwowało go to, że dawał sobie zawsze wejść na głowę z poczucia wewnętrznego przymusu, po prostu nie potrafi mówić "nie", wyrażać własnych potrzeb oraz asertywnie bronić swoich praw. Chciał to zmienić, chciał być tak jaki jak jego miłość, którą kocha od dwóch lat.

- Hoseok, co ja mam robić? - zapytał patrząc ukradkiem na parę, która właśnie się całowała. Zacisnął swoją lewą dłoń w pięść, a prawą wbił w skórę swojego rówieśnika. Ten syknął z bólu. - Boże, przepraszam. - zakrył szybko twarz swoimi dłońmi. -Ja nie chciałem, to przez nich...

- Spokojnie. Nic się nie stało.- oznajmił pokrzepiająco. - A co do czynów, nie rób nic, bo i tak gówno zdziałaś. Nie robiłeś nic przez dwa lata, a teraz nagle chcesz robić?

- Bo czułem się bezpieczny kiedy tej typiary nie było obok, a on należał do mnie, a teraz kiedy jest ta dziewucha czuję się zazdrosny i zagrożony.- na jego policzkach wdarły się rumieńce. - Jak patrzę na nich to mi niedobrze, ew widać, że ją bardzo kocha. - zerknął jeszcze raz na parę, a Hoseok prychnął cichym i niekontrolowanym śmiechem.

- Proszę nie rozśmieszaj mnie. - zaczął czerwienić się jak dojrzały pomidor dusząc w sobie śmiech. - Lee Hojoon i miłość, a to Ci checa. - Minhyuk posłał mu niezrozumiałe spojrzenie, na co chłopak się uspokoił. - Oh, Hyukie, Hyukie. - pokręcił głową na boki. - Przecież widać, że to jakaś pierwsza lepsza dziwka.  Hojoon z nikim się nie wiążę, a co dopiero z taką tapeciarą. Spójrz na nią -pokazał palcem na dziewczynę - Twarz, aż pomarańczowa, na rzęsy chyba codziennie nakłada nową warstwę tuszu, tipsy na paznokciach, ubrana jak z burdelu. On potrzebuje tylko ją na noc zapewne do zaspokojenia swoich potrzeb.

Chłopak mógł odetchnąć z ulgą. Poczuł jak kamień spada mu z serca.

- Ale naprawdę Minhyuk, nie ma szans, że ON Cię pokocha, a Co dopiero na Ciebie spojrzy.

- Sugerujesz, że jestem brzydki?

- Sugeruje, że nie jest pedałem.

- Zakład?- brązowowłosy wyciągnął swoją prawą dłoń w stronę Shina.

- Ale, że co?

- Zakład, że w miesiąc rozkocham go w sobie.- odparł dość poważnym tonem obserwując czerwonowłosego. - Jeżeli przegrasz sprzątasz mi dom przez 2 miesiące.

Hoseok westchnął tylko i z trudem się zgodził- Dobra, ale jak ty przegrasz to umówisz się ze mną na randkę. Mam dość siedzenia w tym jebanym friendzone. -burknął poruszony i wyciągnął swoja dłoń, aby uścisnąć ją z młodszym.

- Tak, tak. Jasne, jasne.

defiance! [ joohyuk ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz