Prolog

29 1 5
                                    

- Leila, poczekaj - krzyczał mój przyjaciel biegnąc za mną w eleganckich ubraniach, na co się zatrzymałam.

Wyszłam ze szkoły uświadamiając sobie, że to co złe w końcu się skończyło. Odetchnęłam z ulgą wiedząc, że po tak długo oczekiwanym czasie nareszcie zaczęły się wakacje i nadszedł czas niekończących się imprez. 

- Nie zawracaj  mi dupy, bo idę się najebać- powiedziałam rozbawionym głosem. 

- Nie weźmiesz ze sobą swojego najlepszego przyjaciela?- zapytał robiąc smutną minę na co zaprzeczyłam kiwając głową- Ale w samochodzie mam skitraną wódkę.

- Trzeba było tak od razu-powiedziałam podchodząc do niego i ciągnąć  go w stronę samochodu, na co chłopak się zaśmiał.

Wsiedliśmy czym prędzej do samochodu i ruszyliśmy do naszego miejsca, gdzie przesiadywaliśmy zawsze, gdy mieliśmy doła lub chcieliśmy się najebać.

- Będę tęsknić kiedy wyjedziesz- powiedział nie odwracają wzroku od drogi.

- Przecież będziemy studiować na tej samej uczelni- powiedziałam kręcąc głową na boki.

- No tak, ale na innych kierunkach- powiedział udając płacz.

Z Jake przyjaźnię się od niemal zawsze, a w podstawówce był moją skrytą miłością, lecz nigdy mu o tym nie powiedziałam. Z czasem jednak mi to przeszło jak każda dziecięca miłość. Odkąd pamiętam zawsze jest przy mnie i pociesza w trudnych dla mnie chwilach.Jest dla mnie jak brat i nie wyobrażam sobie życia bez niego. 

Dojechaliśmy na miejsce po drodze wstępując po większą ilość alkoholu. Siedzieliśmy nad rzeką pijąc trunki i wspominając nasze szkolne odpały. To były najlepsze chwile których nigdy nie zapomnę.

- Kiedy wyjeżdżasz?- zapytał się przerywając ciszę panującą wokół nas.

- Za tydzień- powiedziałam posyłając mu lekki uśmiech.

- Dlaczego tak szybko?- zapytał ze smutkiem 

- Postanowiłam wyjechać wcześniej, aby zaklimatyzować się w nowym miejscu- powiedziałam przyglądając się zachodowi słońca.

- Nie wiem czy dam radę wytrzymać tak długo bez ciebie- powiedział ścierając zmyśloną łzę.

- Spokojnie może w końcu któraś z dziwek cie zechce- odpowiedziałam z wyraźnym rozbawieniem na twarzy, na co chłopak tylko prychnął i zrobił nadąsaną minę.

- Czy ty widziałaś to boskie ciało- pokazała ręką na siebie- Żadna nie może się mi oprzeć- podniósł dumnie głowę do góry, a ja patrząc na niego popukałam się palcem o czoło.

- Oczywiście Panie boskie ciało- mówiłam kręcąc głowa ze śmiechem- A teraz wstawaj musimy wracać bo robi się późno- powiedziałam na co chłopak przytaknął, po czym stając na równe nogi ruszyliśmy piechotą w stronę domu.

- A co z moim dzieckiem?- zapytał się z zmartwioną miną.

- Spokojnie nikt ci go nie ukradnie po za tym i tak by nic nie zarobili na takim starociu- powiedziałam na co chłopak się oburzył.

Podczas drogi do domu rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym głośno się przy tym śmiejąc. Po niecałej godzinie drogi, która zazwyczaj schodzi nam piętnaście minut dotarliśmy pod  mój dom. Pożegnałam się z chłopakiem i weszłam mieszkania. Wolnym krokiem ruszyłam po schodach do  mojego pokoju przy okazji upadając kilka razy, gdy dotarłam do celu rzuciłam się od razu na moje ukochane łóżko. Gdy tylko moja głowa upadła na poduszkę nie miałam pojęcia, że byłam tak zmęczona i  momentalnie odpłynęłam w krainę Morfeusza.


Hej kochani to moje pierwsze powiadanie  mam nadzieję, że początek wam się spodoba i dawajcie znać co sądzicie <3 




You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 23, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Ciemna strona miastaWhere stories live. Discover now