Draco Malfoy nie przepadał za swoją pracą. Zdecydowanie bardziej wołał siedzieć w domu, pisząc felietony do Proroka Codziennego — gazety, która wiecznie odrzucała jego starania. Kto by pomyślał, Malfoy nie potrafił osiągnąć tego, czego chce, zostając zmuszony do pracowania w pobliskiej bibliotece, czytając książki, których dawniej wprost nienawidził.
Blondyn cicho siedział za ladą, pijąc gorzką, mocną kawę. Otoczony był starymi książkami, które zdobiły ciemnodrewniane półki. Swym leniwym wzrokiem śledził linijki Zabić Drozda — książki, którą niegdyś polecił mu student literatury, który dawniej pisał wiersze o młodym blondynie — do czasu, aż nie musiał wyjechać do Francji w celach dalszej edukacji. Zostawił po sobie jedynie tę książkę oraz wspomnienia, za którymi Malfoy wciąż w oddali tęsknił.
Przeczesał dłonią swe roztrzepane włosy, czekając, aż ktoś wreszcie podejdzie do lady, by móc wypożyczyć książkę. Wciąż widział jedynie ośmiolatków przychodzących na zajęcia z czytania, dorosłe kobiety płaczące nad romansem oraz studentów, którzy dzień w dzień zakuwają do matury. Czuł się samotny, na wskutek czego stał się wyciszoną, spokojną osobą. Co było dziwne, zważając na niewyparzony język, który posiadał jeszcze parę lat temu.
Nawet wracając do domu, odczuwał pustkę spowodowaną samotnością. Żył w malutkim mieszkaniu przy centrum Londynu, mając widok na stare kamienice oraz brukowe ulice, które tonęły w nadmiarze ciężkiego deszczu. Malfoy spoglądał na brudną szybę, licząc krople spływające po oknie. Pił wtedy kawę, czytając przy okazji zakurzone książki, które dość często wypożyczał. Słuchał także nudnego radia, w których leciały melancholijne, przedwojenne piosenki. Rozmyślał o swym życiu, które zawierało za dużo sepii.
Nienawidził życia w samotności. Był przyzwaczojony, że zawsze mógł kogoś wyśmiać, plotkować ze znajomymi bądź zażartować z absurdalnych spraw. A teraz? Samotnie wstawał z niewygodnego łóżka pełnego pogniecionych kartek z niedokończonymi felietonami oraz okruszkami krakersów, od których szybko się uzależnił. Później odosobniony pił kawę, czytając gazetę, w których wciąż nie widział swoich artykułów. Brał zimny prysznic, nie czując przy sobie dotyku innego ciała. Jeździł swym samochodem, tęskniąc za głosem obok, który opowiadał mu najnowsze wieści z okolicy. I, choć jeszcze o tym nie wiedział, nie spodziewał się, że kiedykowiek za tym zatęskni.
Z jego zadumy wybawił go przyjemny głos mężczyzny, który zanikł w huku książek uderzających o drewnianą ladę. Draco ostentacyjnie podniósł wzrok znad książki, przeszywając mężczyznę swym zimnym spojrzeniem. W jego oczach pojawił się błysk zaciekawienia, widząc przed sobą kogoś niezwykłego. Zobaczył młodego mężczyznę o kręconych, czarnych włosach, zielonych, schowanych za okularami oczach oraz poszarzałej cerze. Ubrany był dość elegancko, jak gdyby pracował w Ministerstwie Magii. Malfoy rozpoznał w nim swego dawnego wroga: Harry'ego Pottera.
— Potter — rzucił Malfoy, zamykając gwałtownie swoją lekturę. — Co ty tu, do jasnej cholery, robisz?
— Przyszedłem wypożyczyć książkę — odpowiedział, wycierając szkła okularów. — Aż tak bardzo źle ci mnie widzieć, że do mnie warczysz?
— Nie spodziewałem się tu ciebie — stwierdził groźnie.
— Ja też nie - odparł poważnie. — Ale praca mnie do tego zmusza. Mógłbym to wszystko wypożyczyć czy będziesz warczał dalej, bo "święty Potter znowu zakłóca mi spokój"?
Malfoy, bez odpowiedzi, westchnął. Wziął się za kasowanie ciężkich książek, które pokrywała ogromna ilość kurzu. Kątem oka spoglądał na dostojnego Pottera, który z dumą rozglądał się po bibliotece. Pachniał papierosami i mocną kawą — zupełnie tak, jak Malfoy. Blondyn oddał brunetowi książki, patrząc obrażonym wzrokiem.
CZYTASZ
samoloty z papieru; drarry oneshot ✔
Fanfictiona drarry oneshot biblioteka au, czyli gdzie draco to znudzony życiem bibliotekarz, a harry to zacięty czytelnik, który nie potrafi czytać